wtorek, 30 marca 2021

Robert M.Rynkowski "Szczęśliwy zegar z Freiburga"

Tytuł: Szczęśliwy zegar z Freiburga
Autor: Robert M.Rynkowski
Wydawnictwo: Dwukropek


Wiara w symbole zwykle kojarzy nam się z magią, symbolom bowiem nadawany jest wyjątkowy status i funkcja, uzależniona od typu społeczeństwa czy jego kultury. Dziś może mniej niż przed wiekami, ale wciąż jesteśmy przekonani, że królicza łapka przynosi szczęście, że czarny kot oznacza pecha, podobnie jak kominiarz, jeśli nie mamy guzika, za który możemy się chwycić. Niektórym rzeczom przypisujemy też znaczenie magiczne, stają się naszymi symbolami szczęścia, pomyślności. Może to być szczęśliwa moneta, pamiątka rodzinna, która – przekazywana z pokolenia na pokolenie- przynosić ma szczęście i pomyślność, może to też być ulubiony pierścionek babci, dzięki któremu czujemy się tak, jakby wciąż obok nas była dając wsparcie i gwarantując pomyślność.

A zegar? Czy zegar może być symbolem, czy może sam przynosić szczęście? Okazuje się że tak, jeśli bardzo mocno w to wierzymy. Właśnie taki szczęśliwy zegar z pozytywną został skonstruowany wiele lat temu, pod koniec XIX wieku we Freiburgu. Tam właśnie mieszkał młody i ambitny Johann Krebs, marzący o stworzeniu własnego zegara. Po latach wytężonej pracy i zdobywania doświadczeń spełnił w końcu swoje marzenie, rozpoczynając produkcję wyjątkowego zegara wygrywającego niezwykłą melodię. Szybko uznano, że to szczęśliwy zegar, bowiem melodia koiła duszę. Tyle tylko, że samemu Krebsowi szczęścia nie przyniósł a konkurencja bardzo szybko zniszczyła zarówno pozytywną opinię o zegarze, jak i samego twórcę. Zegar z pozytywką, mimo iż wciąż wygrywał tę samą wyjątkową melodię, zyskał natomiast status pechowego.

Niezależnie od tego, czy wierzymy w magiczną moc zegara pewne jest, że życie rodziny Karola było poukładane, a większe nieszczęścia omijały jej członków. Do chwili, kiedy rodzice Karola i babcia nie postanowili pozbyć się pewnego zegara, który był od zawsze w ich rodzinie. Zapragnął go pewien lekarz wracający z Ameryki, obiecując wziąć go w rozliczeniu za wyleczenie dziadka Karola. Poza zegarem doktor Gotfryd Sknerski otrzymał też sowitą zapłatę i rzeczywiście przez jakiś czas dziadek czuł się lepiej. Jednak radość w rodzinie była chwilowa, bowiem mężczyzna ostatecznie zmarł, a w przeciągu kilku lat zmarła też babcia Karola, a następnie mama.

Teraz natomiast w szpitalu w Warszawie leży tata Karola, ofiara wypadku samochodowego. Jest on w stanie śpiączki, a lekarze określają jego stan jako ciężki, nie dając wielkich nadziei na wyzdrowienie. Nękany wyrzutami sumienia chłopiec spodziewa się rychłego umieszczenia w domu dziecka, bowiem jest przekonany, że jego tata umrze. I co najgorsze, że będzie to jego wina. Kilka lat temu to właśnie on nalegał, by oddać w zamian za lekarstwo zegar, zaś jego pozbycie się zapoczątkowało serię tragedii w jego rodzinie. Dlatego też przebywając pod opieką rodziców przyjaciółki Kasi, w rodzinnej miejscowości Stary Róg, pogrąża się powoli w depresji.

Jednak od czego ma się prawdziwych przyjaciół? Kiedy podzielimy się z kimś, co nas boli, nie tylko będzie nam lżej na duszy, ale możliwe jest znalezienie rozwiązania nękających nas problemów. I tak Karol postanawia odszukać niezwykły zegar, który przywrócić ma równowagę w jego życiu i wybudzić tatę ze śpiączki. Okazuje się, że doktor Sknerski wciąż jest w posiadaniu tego niezwykłego przedmiotu, ale nie ma ochoty go oddać, ani nawet odsprzedać. Nie wzrusza go opowieść o tragicznych losach rodziny Karola, jest tak skoncentrowany na sobie, że nie obchodzi go ludzkie cierpienie. Wobec niepowodzenia, dzieci wpadają na inny pomysł …

Jak skończy się ta historia? Czy Karol i Kasia odzyskają zegar? Jaką rolę odgrywać w ich poszukiwaniach będzie budząca przerażenie Jola zwana Jolaką? Przekonamy się o tym w trakcie lektury porywającej powieści pt. „Szczęśliwy zegar z Freiburga”, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Dwukropek. Książka autorstwa Roberta M.Rynkowskiego to pasjonująca i pełna zwrotów akcji opowieść nie tylko o niezwykłym zegarze, przynoszącym szczęście czy też pecha. To kompilacja powieści kryminalnej i przygodowej, to również historia o różności, uprzedzeniach i tolerancji, a także o złu, któremu pozwalamy niekiedy opanować swoje serca. Po książkę sięgnąć mogą nie tylko rówieśnicy głównych bohaterów, czyli trzynastoletni miłośnicy książek, ale i starsi czytelnicy. Także dorośli odnajdą w książce sporą dawkę emocji i uniwersalne prawdy i wartości, na których warto budować swoje życie.

Do książki przyciąga nie tylko frapująca fabuła i dynamicznie rozwijająca się akcja, ale przede wszystkim bohaterowie. Plejada nieoczywistych postaci, zarówno dobrych, jak i złych, pozwala na czytelny odbiór przesłania niesionego przez powieść, ale i na dobrą zabawę w towarzystwie młodych bohaterów. I to mimo tego, iż mamy świadomość wagi naszych poszukiwań i … detektywistycznej pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz