środa, 20 kwietnia 2016

Marta W.Staniszewska "Nigdy cię nie zapomniałam "

Tytuł: Nigdy cię nie zapomniałam 
Autor: Marta W.Staniszewska 
Wydawnictwo: Psychoskok 


Z książkami o lekkim zabarwieniu erotycznym jest tak, jak z disco polo – nikt nie słucha, ale wszyscy potrafią zanucić szlagiery. Z chwilą, kiedy na rynku pojawiła się powieść „Pięćdziesiąt twarzy Greya” autorstwa brytyjskiej pisarki E.L. James, rozgorzała dyskusja na temat tego, kto czyta tego rodzaju literaturę oraz nad walorami tego typu powieści (a raczej ich brakiem). Można było usłyszeć stwierdzenia, że to literatura dla znudzonych gospodyń domowych i kobiet niezaspokojonych przez mężów, ale w takim razie skąd ten oszałamiający sukces? Być może za rosnącą popularnością literatury erotycznej stoją niezaspokojone pragnienia, a może po prostu kobiety dojrzały do tego, by głośno mówić o swoich fantazjach, albo przynajmniej karmić swoje zmysły śmiałymi scenami z wielkim pietyzmem odtwarzanymi przez autorów na papierze.

Niezależnie od tego, z jakich pobudek sięgamy po książki pełne seksu i emocji, to tak naprawdę powinna być wyłącznie nasza sprawa. Na przekór wszystkim pruderyjnym osobom, za przekór mężczyznom zazdrosnym o wyczyny (przede wszystkim osiągnięcia w łóżku) literackich bohaterów, sięgnąć można po książkę „Nigdy cię nie zapomniałam” autorstwa Marty W.Staniszewskiej. Nie znajdziemy tu lukrowanych opowiastek o miłości czy eufemistycznych określeń w tylu „mój skarb” czy „moje sekretne miejsce”. Tu mamy ostry, niekiedy zwierzęcy seks, choć brak w nim wulgarności. Jest chemia pomiędzy bohaterami, jest namiętność, w powietrzu krążą feromony, przyprawiając również i nas o szybsze bicie serca.

Autorka przedstawia nam Sophie Thompson, germanistkę, która rzucając pracę w salonie kosmetycznym trafia do międzynarodowej korporacji DHA Limited. Pomijając jej matkę, śmiertelnie obrażoną za pozostawienie rodzinnego biznesu oraz wyprowadzkę, Sophie musi uporać się ze swoja samotnością (której mroków nie rozprasza nawet towarzystwo kotki) oraz z nowymi wyzwaniami w pracy. Jednym z nich jest organizacja transportu mebli i to właśnie to zadanie jest impulsem do kontaktu z niejakim Aleksandrem Kentem, właścicielem firmy transportowej. Już sama rozmowa jest naładowana tajemniczością i niezrozumiałym pożądaniem, choć Sophie nie może zrozumieć, dlaczego ten intrygujący męski głos wprawia jej uda w drżenie. Wkrótce się jednak okazuje się, że ów Aleks Kent, to tak naprawdę Jacob, mężczyzna, którego przed pięcioma laty Sophie poznała i którego nigdy nie zapomniała. Również i on nieustannie rozpamiętuje nie tylko seks, jaki ich połączył, ale również niezwykłe zbliżenie serc. Niestety wówczas musiał wyjechać bez pożegnania i od tej pory nie potrafi zapomnieć o kobiecie. Zrobi zatem wszystko, by Sophie mu przebaczyła szczególnie, że ucieczka nie była podyktowana podmiotowym traktowaniem kochanki, ale tragedią, jaka wydarzyła się w jego domu …

Jak potoczy się ta opowieść, która oprócz stron pełnych gorącego seksu ma również delikatnie zarysowany wątek kryminalny? Na to pytanie możemy odpowiedzieć sięgając po powieść „Nigdy cię nie zapomniałam” , która… pozwala zapomnieć o całym świecie. I choć nie można doszukiwać się w niej głębi, w fabułę wdziera się chaos, a fakt morderstwa i osoby prześladowcy Jacoba został tu potraktowany pobieżnie i nie skrywa przed nami żadnej tajemnicy, to jednak ta lekkość stanowi również atut książki. To bowiem jedna z tych pozycji, które pozwalają nam uwolnić wodzę fantazji, które stanowią ucieczkę, choćby chwilową, przed szarą rzeczywistością. Nie rozwodząc się zatem nad infantylnością bohaterki, jej idealizmem czy nierealnością stworzonego przez autorkę świata, spieszę zagłębić się w lekturę drugiej części powieści i spotęgować swoje doznania (również te erotyczne)!


2 komentarze: