wtorek, 25 lipca 2017

Z wizytą w Gdańsku - część I

Gdańsk można nazwać stolicą całego polskiego wybrzeża. To najpiękniejsze, pełne zabytków miasto północnej Polski, które razem z nowoczesną Gdynią i uzdrowiskowym Sopotem tworzy jedno z najbardziej atrakcyjnych w Polce miejsc do spędzenia urlopu. My wybraliśmy się tam zaledwie na trzy dni, które wystarczyły, by się Gdańskiem zachwycić, choć tak krótki pobyt zmusił nas do ostrej selekcji miejsc, które zobaczyć warto. 

Nieco historii…

Gdańsk rozwinął się we wczesnym średniowieczu u ujścia Motławy do Leniwki, zachodniego zamienia Wisły. Był to niegdyś główny ośrodek zbytu towarów i ośrodek przeładunkowy, a stąd właśnie polskie zboże, sól, drewno i inne towary trafiały na rynki całej Europy, zaś towary z innych państw, na przykład przyprawy i wyroby rzemiosła artystycznego - na rynek polski. Handel oraz składowanie stanowiły motor rozwoju portowego miasta i bogactwa jego mieszkańców. 

W czasie panowania księcia Świętopełka II Wielkiego handlowa osada położona przy grodzie książęcym nad Motławą otrzymała prawa miejskie. W 1308 roku Gdańsk stracił niezależność na skutek niezwykle krwawego najazdu krzyżackiego. W okresie swojego panowania, zakon zbudował w mieście pierwszy wodociąg, mury obronne, kanał Raduni, ratusz, Wielki Młyn ora Żurawia, a ponadto uczynił stolicę Pomorza członkiem Związku Miast Hanzeatyckich. Gdańsk był jednym z największych ośrodków handlowych Hanzy w czasach jej największego rozkwitu w XIV i XV w. 

W czasie wojen krzyżacko-polskich w pierwszej połowie XV w. mieszczanie Gdańscy przystąpili do antykrzyżackiego Związku Pruskiego, czego rezultatem było w 1454 roku wypędzenie Krzyżaków z miasta. W 1457 roku król Kazimierz Jagiellończyk, pragnąc zjednać sobie gdańszczan, potwierdził dawne oraz wydał nowe przywileje. Okres panowania Krzyżaków w Gdańsku zakończył formalnie II pokój toruński w 1466 roku. Niepokorni mieszkańcy miasta zachowali w pewnym sensie autonomię Gdańska jako rządzącej się własnym prawem republiki kupieckiej. Jakakolwiek ingerencja w wolność i przywileje wywoływała konflikty kończące się często zbrojną interwencją. Jednym z takich konfliktów była wojna ze Stefanem Batorym w 1577 roku, w czasie której miasto bezskutecznie oblegało królewskie wojsko. 

W 1793 roku po II rozbiorze Polski Gdańsk został włączony do Królestwa Prus. Po okresie wojen napoleońskich, przynależność do Prus potwierdziły postanowienia kongresu wiedeńskiego w 1815 roku. Skomplikowana historia Gdańska miała również wpływ na sytuację po II wojnie światowej, kiedy Polska odzyskała niepodległość. Wówczas na mocy traktatu wersalskiego utworzono Wolne Miasto Gdańsk, niezależne od Niemiec i Polski terytorium, pozostające pod kontrolą i protektoratem Ligi Narodów. Miasto stało się ponownie częścią Polski dopiero po II wojnie światowej. 


Spacer po Gdańsku 

Główne Miasto, będące sercem Gdańska, prawa miejskie otrzymało w 1343 roku z rąk Krzyżaków. Ono też stało się pierwszym celem naszej wyprawy, podobnie jak i wycieczek setek innych turystów. 

fot. J.Gul

Ulica Długa i Długi Targ to oś Głównego Miasta i jednocześnie wspaniały trakt noszący miano Drogi Królewskiej. Tędy wjeżdżały niegdyś orszaki królów polskich i innych osobistości wizytujących miasto (w 1457 roku witano tu Kazimierza Jagiellończyka). Trasa, określana w IV w. jako Longa Platea, była zamieszkiwana przez bogatych urzędników miejskich i kupców. Tu też odbywały się słynne targowiska, a w XV w. również egzekucje (np. czarownic). Po zachodniej stronie zachowały się fragmenty systemu obrony miasta z XIV – XVII w., złożone z renesansowej Bramy Wyżynnej, zwanej również Bramą Wysoką, gotyckiej Wieży więziennej, połączonej murami z renesansową Katownią, która w XVII w. była jednym z najsurowszych więzień europejskich (od 2006 r. w murach działa Muzeum Bursztynu) oraz gotycki dwór Bractwa św. Jerzego i Złota Brama według projektu Abrahama van den Blockego, otwierająca ulicę Długą. Od wschodu Drogę Królewską zamyka Zielona Brama, wychodząca na nabrzeża nad Motławą, wzniesiona w latach 1564 – 1568 przez Regniera z Amsterdamu i Hansa Kramera, jako miejska rezydencja polskich monarchów.

Ulica Długa to szeroki deptak zabudowany wąskimi i wysokimi kamienicami. Wznosi się tu również Ratusz Gdański, perła gotycko-renesansowej architektury świeckiej Głównego Miasta, zajmujący północną pierzeję wylotu ulicy Długiej na przestrzeń Długiego Targu. Tę wspaniałą budowlę imponującą detalami architektonicznymi i finezyjną bryłą wznoszono etapami od XIV do XVI w. W upiększaniu ratuszowych wnętrz brali udział najlepsi twórcy złotego wieku sztuki gdańskiej: Izaak van den Block, Hans Vredeman de Vries, Willem van der Meer czy Anton Moeller. Najbardziej reprezentacyjną kondygnacją stało się pierwsze piętro, które mieściło najważniejsze sale Ratusza czyli Wielką Salę Rady (Sala Czerwona, Letnia) i Wielką Salę Wety (Sala Biała). Do 1921 r. Ratusz był siedzibą władz miejskich, obecnie jest on siedzibą Muzeum Historycznego Miasta Gdańska z ekspozycją poświęcona historii miasta, w której podziwiać można miedzy innymi masywne i bogato zdobione meble gdańskie. 

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Za bilet normalny do Muzeum zapłacimy 12 zł. Nam udało się jeszcze w jego ramach zobaczyć wystawę „Złotnictwo w zbiorach Muzeum Historycznego Miasta Gdańsk” w Małej Sali Sądu Wetowego (Sala Kominkowa) oraz wystawę „Pod królewską koroną”, która przypomina o jednym z najważniejszych wydarzeń w historii nadmotławskiego grodu, jakim było nadanie mu szczególnych uprawnień przez króla Polski. Podkreśla ona rolę, jaką Kazimierz Jagiellończyk odegrał w historii miasta, a także pokazuje zmiany zachodzące w wizerunku herbu miejskiego. Wśród eksponatów znajdziemy m.in. Rzeźbę króla Polski Kazimierza Jagiellończyka, jego portrety, przywilej zwany wielkim z 15 maja 1457 r. czy pieczęcie sygnetowe z herbem Gdańska. 

fot. J.Gul

W 2000 r. na ratuszowej wieży w zamontowany został nowy, wspaniały 37-dzwonowy carillon, wykonany przez holenderską wytwórnię dzwonów i carillonów Royal Eijsbouts w Asten. W sezonie letnim można wejść na wieże (bilet 5 zł), skąd z wysokości ok. 50 m roztacza się wspaniały widok na Gdańsk. Na zwiedzanie Ratusza oraz wejście na wieżę trzeba przeznaczyć około 1 godziny.

fot. J.Gul

fot. J.Gul
Długi Targ otacza zespół najwspanialszych kamienic Gdańska, a najbardziej charakterystyczne z nich wznoszą się po północnej stronie placu. Na uwagę zasługuje przede wszystkim Dwór Artusa i połączony z nim Dom Ławników, zwany sienią Gdańską. Obie kamienice są oddziałem Muzeum Historycznego. Nawa „Dwór Artusa”, wywodzi się od imienia wodza Celtów, króla Artura i nawiązuje do średniowiecznego etosu rycerstwa. W szczytowym, owalnym okienku Dworu Artusa od lat możemy zobaczyć Panienkę z Okienka, bohaterkę powieści Jadwigi Łuszczewskiej, Deotymę (w sezonie letnim ukazuje się o 13.03, 15.03, 17.03, a poza nim o 13.03). Autorem projektu figury jest Ewa Topolan, artysta, rzeźbiarz wywodząca się z Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Nam niestety nie udało się dostąpić zaszczytu jej zobaczenia.

fot. J.Gul

Obok wznoszą się piękne kamienice Czerwona i Złota, zachwycająca detalami i rzeźbami fasady. Jedna z miejskich legend głosi, że duch żony burmistrza Speymanna, Judyty, regularnie nawiedza wnętrze jednej z nich. Najwspanialszym elementem małej architektury Długiego Targu, a także symbolem architektonicznym miasta, jest fontanna Neptuna z pierwszej połowy XVII w. przed wejściem do Dworu Artusa.

Odwiedzając miasto, warto przespacerować się leniwie jego uliczkami, skręcić również można do Kościoła Wniebowzięcia NMP, zwanego Mariackim, który zamyka od zachodu perspektywę ulicy Mariackiej. Wznosi się on w samym środku Głównego Miasta, zajmując miejsce pomiędzy ulicami Piwną a Ducha Świętego.

Bazylikę Mariacką w Gdańsku zaczęto budować w 1343 roku, a pieniądze na budowę pochodziły od bogatych hanzeatyckich kupców. Od początku niechętny wznoszeniu świątyni był Zakon Krzyżacki, który do połowy XV wieku rządził Pomorzem. Mimo to udało się stworzyć największą ceglaną budowlę w średniowiecznej Europie (kościół pomieścić może ok. 20 tysięcy wiernych), zdumiewającą spójnością stylu, architektoniczną ciekawostką w postaci schowanych wewnątrz przypór oraz licznymi perełkami konstrukcyjnymi ze słynnym zegarem astronomicznym na czele. 

fot. J.Gul

Ogromny, trzynawowy Kościół ma 125 m długości i szerokość 65 m z transeptem. Reprezentuje on tzw. gotyk ceglany, który swoją nazwę wziął od podstawowego budulca. Jego wnętrza wypełnione są zabytkami sztuki sakralnej: ołtarze, nagrobki, epitafia i rzeźby z różnych okresów. Do najcenniejszych zaliczyć można: gotycki ołtarz, renesansową ambonę, barokowy prospekt organowy. Jednym z ciekawszych elementów jest wspomniany już, ozdabiający północny transept zegar astronomiczny.

fot. J.Gul

Niezwykły czasomierz wykonał w latach 1464 – 1470 zegarmistrz Hans Düringer. Konstrukcja ma 14 metrów i podzielona jest wyraźnie na trzy części. Mechanizm pokazywał nie tylko godziny, ale służył również jako kalendarz, planetarium oraz ruchoma szopka (na tarczy zegara możemy odczytać dany rok, znak zodiaku, etap cyklu słonecznego i księżycowego, lata przestępne, święta kościelne oraz indykt rzymski). Zegar przestał działać w 1553 roku i pozostawał w takim stanie aż do 1990 roku. Do dziś wiąże się z nim wiele legend. Najsłynniejsza z nich dotyczy samego mistrza Hansa i jego syna, który pomagał mu podczas robót. W młodzieńcu zakochać się miała córka burmistrza, codziennie odwiedzająca swojego oblubieńca przy pracy. Gdy tylko dowiedział się o tym włodarz Gdańska, poszedł do kościoła na rozmowę. Zamiast syna przy zegarze zastał tylko ojca, a gdy ten odpowiedział mu zdawkowo na zadane pytanie, rozgniewany burmistrz dźgnął nieszczęśnika nożem. Umierający Hans pociągnął za sobą całą konstrukcję, niszcząc w ten sposób kilka zębatek i pozbawiając czasomierz kilku funkcji.

Według innej legendy Düringera po wykonanej pracy oślepiono, aby nigdy więcej nie mógł stworzyć czegoś tak kunsztownego. W innej wersji tej historii, Hans udał się do Pragi, gdzie jako Hanusz ukończył ratuszowy zegar zwany Orlojem. W tym wariancie, to zachwyceni Prażanie pozbawili mistrza wzroku, podobnie jak w przypadku mieszkańców Gdańska, powodowani zazdrością. Zegar stworzony przez toruńskiego artystę miał ponoć jeszcze tę cechę, że wskazywał datę śmierci osoby, która sobie tego zażyczyła- wystarczyło znać dzień i fazę księżyca w trakcie swych narodzin.

Bazylika Mariacka, która w 1986 roku została mianowana katedra, skrywa znacznie więcej ciekawostek. W kaplicy Świętego Rajnolda znajduje się kopia Sądu Ostatecznego pędzla Memlinga, która „oddziałuje” nawet na największych niedowiarków. Mroczna legenda wiąże się także z powstaniem gdańskiego krucyfiksu – do rzeźby pozować miał rzeczywiści ukrzyżowany mężczyzna. 

Zwiedzanie Bazyliki jest płatne – bilet normalny kosztuje 4 zł, ale można nieco dopłacić i zdecydować się na wejście na 80. metrową wieżę z punktem widokowym, bowiem bilet obejmujący zwiedzanie Bazyliki i wieżę kosztuje 8 zł. Pokonanie ponad 400 schodów wymaga jednak dobrej kondycji, a ochrona punktu widokowego uniemożliwia zrobienie dobrego zdjęcia. Jeśli zatem nie planujecie wspinaczki na wieżę Bazyliki i Ratusza, to zdecydowanie lepiej jest wybrać punkt widokowy na wieży tego drugiego obiektu.

fot. J.Gul

W pierwszy dzień pobytu, nieco spontanicznie, nieziemsko zmęczeniu po wspinaczkach na wieże i nocy spędzonej w pociągu, zdecydowaliśmy się też na rejs na Westerplatte Galeonem Czarna Perła. Przewoźnik oferuje rejsy na trasie Gdańsk – Westerplatte – Gdańsk. 


fot. J.Gul

Skorzystaliśmy z możliwości dwugodzinnego pobytu na Westerplatte i powrotu wraz z kolejnymi turystami do Gdańska. Można płynąć dowolnym galeonem (Czarna Perła lub Galeon Lew), ale my trafiliśmy akurat na Czarną Perłę, wypływającą z zatoki przy dźwiękach muzyki z filmu „Piraci z Karaibów”. W trakcie rejsu na Westerplatte przewodnik opowiadał o zabytkach Gdańska, porcie, stoczni oraz innych mijanych obiektach, zaś podczas rejsu powrotnego płynęliśmy przy szantach. Cena rejsu to 45 zł za osobę (dzieci 30 zł). Galeony wypływają z długiego pobrzeża o godzinie: 10.00, 11.00, 12.00, 13.00, 14.00, 15.00, 16.00, 17.00, 18.00, 19.00, ale po sezonie kursy odbywają się rzadziej – warto zatem skontaktować się z przewoźnikiem.

fot. J.Gul

Westerplatte, czyli wąski pas lądu pomiędzy ujściowym odcinkiem Martwej Wisły a Bałtykiem, przeszedł do historii za sprawą bohaterskiej obrony Wojskowej Składnicy Tranzytowej we wrześniu 1939 roku pod dowództwem mjr. Henryka Sucharskiego. Tydzień zmagań polskich żołnierzy broniących tego skrawka ziemi przed atakami z lądu, morza i powietrza, upamiętnia monumentalny pomnik ustawiony w 1966 roku na cyplu na sztucznie usypanym wzgórzu. Pomnik Obrońców Wybrzeża został zbudowany z 236 granitowych bloków o wysokości 25 m. Został on zaprojektowany przez Adama Haupt, Franciszka Duszeńko i Henryka Kitkowskiego.

fot. J.Gul
Wizyta na Westerplatte – choć już druga w ciągu mojego życia – wciąż jest dużym przeżyciem, trudno bowiem nie być przytłoczonym ogromem tragedii.


Gdańskie smaki

Po takim zwiedzaniu i nadwyrężającej wspinaczce na wieże, warto zasiąść w jednej z licznych kawiarni, których bogata oferta zachęca do degustowania i sprawia, że każdy znajdzie cos dla siebie.

My szczególnie doceniliśmy Mojito Caffe & Restaurant, w samym sercu miasta (Długi Targ 35/38A), z doskonałą obsługą, dobrą kawą i przepysznym sernikiem z serka mascarpone (wcale nie żałuję, że na jego rzecz zrezygnowałam – za sprawą jednego z kelnerów – z szarlotki).


fot. J.Gul

W oczekiwaniu na galeon Czarna Perła, którym płynęliśmy na Westerplatte, wstąpiliśmy też na kawę i lody do Restauracji pod Żurawiem (ul.Długie Pobrzeże 32) ze wspaniałym widokiem na gdańską przystań jachtową. Przytulne wnętrze, sympatyczna obsługa i całkiem niezła kawa, czynią to miejsce wartym polecenia.

Prawdziwym odkryciem wyjazdu był jednak dość siermiężny Bar Neptun (ul.Długa 33/34), gdzie możecie spodziewać się tłoku, ogromnych kolejek, ale i sprawnej obsługi, dużego wyboru dań i rewelacyjnego smaku w rozsądnej cenie. Stołowaliśmy się tam w pierwszym dniu pobytu i wróciliśmy w trzecim – ja na pyszne naleśniki z serem.


6 komentarzy:

  1. Gdańsk jest piękny, to prawda, dlatego tu mieszkam. Czasem zapominam, ile dobrego mam pod nosem, ale szerokim łukiem omijam typowo turystyczne miejsca w wakacje. Polecam przyjechać do Trójmiasta jesienią, kiedy to bez problemu można przejść się po Monciaku w Sopocie bez ryzyka, że ktoś nas podepcze :) No i morze – wtedy jest takie piękne! Jeśli chodzi o smaczne, tanie i domowe jedzenie w okolicach gdańskiej starówki, polecam Bar Turystyczny przy następnej wizycie. Pozdrawiam! Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dotarliśmy do Baru Neptun, ale do Turystycznego nie. Ale rzeczywiście sie wybieramy ponownie, więc będzie okazja! Bardzo dziekuję za polecenie:-)

      Usuń
  2. Od czasu do czasu zaglądam do Gdańska, chłonę specyficzny klimat miasta, podoba mi się. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam tam osttani raz chyba 10 lat temu. Wciąż nie mogę uwierzyć, jak bardzo miasto się zmieniło.

      Usuń
  3. My zwiedziliśmy już trochę Trójmiasta, ale Gdańska właśnie jeszcze nie. Koniecznie musimy znaleźć na to czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdecydowanie polecam. My mieliśmy tylko 3 dni, ale podzieliliśmy je ak, żeby móc chłonąć atmosferę wszystkich miast Trójmiasta. Pojawi sie jeszcze jeden wpis - m.in. z Gdańska Oliwy, zapewne więc znajdziesz dla Was coś do zobaczenia. Nawet jednak jeśli nie planujecie zwiedzania, to po Gdańsu warto po prostu pospacerować.

      Usuń