piątek, 10 maja 2019

Joanna Kruszewska "Coś musi trwać"

Tytuł: Coś musi trwać 
Autor: Joanna Kruszewska 
Wydawnictwo: Replika 


Czy można za sobą zamknąć pewien etap życia i zacząć od nowa z czystą kartą? Czy da się zapomnieć, czy można przebaczyć człowiekowi, który zranił nas tak mocno, że chcielibyśmy wyć z bólu? Czy rzucenie wszystkiego i wyjazd daleko od miejsca, gdzie zdarzyło się tyle złego, ma sens i czy może pomóc? Tak naprawdę gdziekolwiek będziemy, dokądkolwiek byśmy nie powędrowali, zabieramy ze sobą bagaż doświadczeń, wspomnień i tylko od nas zależy, czy nas one przytłoczą czy może przepracujemy wszystko i wyciągniemy wnioski na przyszłość. Nowe miejsce nie rozwiąże naszych problemów, choć rzeczywiście może pomóc, bowiem zamiast rozpamiętywać w nieskończoność przeszłości, musimy skupić się na trwaniu, na ułożeniu sobie życia w nowych warunkach, w nowym środowisku. 

Wyjeżdżając wraz z babcią nad morze, Marta wcale nie miała zamiaru uciekać. A przynajmniej nie zrobiła tego świadomie. Wszak jej związek z Krzysztofem kwitł, a choć nie była to wielka i szalona miłość, to po tylu wspólnych latach, znali się już i rozumieli doskonale, było im ze sobą wygodnie. Łatwiej jest zatem wytłumaczyć, że Marta rzuciła wszystko i wyprowadziła się wraz z Haliną po to, by pokazać babci, że jako jedyna z rodziny stoi po jej stronie. Reszta odwróciła się od jeszcze pełnej werwy staruszki, widząc ją raczej upchniętą niczym niepotrzebny mebel w pokoiku u syna, a nie jako panią na włościach w małym domku w nadmorskiej miejscowości. Teraz, obie pani układają sobie życie w nowym miejscu, choć zdecydowanie nie przychodzi im to łatwo. 

Halina zmaga się z odrzuceniem, nie może uwierzyć, że rodzina nie znajdzie czasu, by odwiedzić ją w jej nowym domu. Wraz z sympatycznym towarzyszem robią nalewki, kwitnie wytwórnia aniołów, a starsza pani nareszcie może robić to, na co ma ochotę. Duża w tym zasługa Teresy, która uświadomiła Halinie, że cieszyć życiem można się w każdym wieku, że dopóki człowiek żyje, to może realizować marzenia. Obie panie martwią się jednak teraz o Martę – po zerwanych zaręczynach nie może dojść do siebie. Odkąd Krzysztof, opacznie rozumiejąc jej relację z dyrektorem szkoły, Mateuszem, wyznał jej prawdę, Marta zamknęła się w sobie. Nie może zrozumieć postępowania mężczyzny, za którego miała przecież wyjść za mąż, ale największy żal ma do siostry, Julii, w którą przecież kiedyś wpatrzona była jak w obrazek… 

Czy morska bryza ukoi cierpienie Marty? Czy Krzysztof, który zrozumiał swój błąd i pragnie teraz odzyskać kobietę, będzie miał jeszcze u niej szanse? A może warto pomyśleć o budowaniu przyszłości z Mateuszem, który jednak stara się nie przekraczać pewnej bariery? Czy Marta kiedykolwiek wybaczy siostrze? Przekonamy się o tym dzięki powieści Joanny Kruszewskiej, pt. „Coś musi trwać”, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Replika. Bohaterowie, znani nam już z książek „Nic się nie kończy” i „Wszystko się zaczyna” znów wracają dzieląc się z nami swoimi problemami, dylematami, my zaś chętnie uczestniczymy w ich życiu. To jednak nie tylko książka dla tych osób, które traktują już postacie z powieści jak dobrych znajomych, ale również dla tych, którzy z Martą, Julią i Haliną spotykają się po raz pierwszy. Jestem jednak przekonana, że czytelnicy tej drugiej grupy, natychmiast po lekturze książki, sięgną po poprzednie tomy. 

Autorka jest nie tylko kreatorką wciągającej fabuły, prezentując skomplikowane ludzkie losy – historie przez życie pisane –ale również twórczynią niezwykle wiarygodnych postaci, które stają się nam szybko niezwykle bliskie. Prawdziwym mistrzostwem jest jednak tło historii. Dzięki niezwykłej plastyczności słowa, Kruszewska sprawiła, że czujemy nadmorski klimat miejscowości, w której zamieszkały Halina i Marta, a także smak degustowanych przez bohaterów nalewek. Nie wiem, jak wy, ale ja przenoszę się obok tych pań! 




2 komentarze:

  1. Cieszę się, że przybywa coraz więcej świetnych książek naszych rodzimych autorek.

    OdpowiedzUsuń