sobota, 25 lipca 2020

Jacek Łukawski "Odmęt"

Tytuł: Odmęt 
Autor: Jacek Łukawski 
Wydawnictwo: Czwarta Strona 


Leżące niedaleko Kielc Chęciny, pomimo ogromnego potencjału, nie są traktowane jak atrakcyjne turystycznie miasto. Ja sama przejeżdżając wielokrotnie w pobliżu, nigdy nie miałam ochoty żeby wstąpić tam choć na chwilę. Jak się okazuje niesłusznie, bowiem Chęciny mogą pochwalić się kilkoma wyjątkowymi zabytkami, z zamkiem królewskim na czele. Nie mówiąc już o legendach i podaniach dotyczących miasta, te bowiem w całym województwie świętokrzyskim występują w ilościach przyprawiających o zawrót głowy. 

W Chęcinach rozgrywa się właśnie akcja kryminału, pierwszego z cyklu „Krąg Painera”, autorstwa Jacka Łukawskiego. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona pozycja pt. „Odmęt”, zabiera nas jednak nie tylko do tego miasta, ale również na wyprawę szlakiem zbrodni i … dawnych legend właśnie. Przy okazji zaś poznamy kilka jednostek o skomplikowanym życiu osobistym, dających nam również wgląd do złożonej psychiki człowieka i wyborów, które nie zawsze są dla nas oczywiste. Po książkę sięgnąć mogą zatem nie tylko mieszkańcy Chęcin (choć dla nich lektura powinna być obowiązkową), ale wszyscy ceniący sobie nie najgorzej opowiedziane historie, może nieco przydługie i nie pozbawione wad, ale przez to tak autentyczne i ludzkie. 

Autor przedstawia nam dziennikarza, Damiana Wolczuka, choć mężczyznę spotykamy w trudnym dla niego okresie życia. Właśnie przegrał proces o zniesławienie wytoczony przez jedną z celebrytek, a rodzima redakcja odcięła się od niego, wypowiadając umowę. Oparcia mógłby szukać w swojej wieloletniej partnerce, gdyby nie fakt, iż ta wolała igraszki w łóżku z nieco bardziej rokującym niż on mężczyzną. Nic zatem dziwnego, że sfrustrowany postanawia rzucić wszystko i zacząć nowy etap w życiu i to w Krakowie, gdzie w jednej z redakcji ma obiecaną pracę. Niestety temat-petarda, którym zamierzał rozpocząć swoją karierę już się nieco zdezaktualizował, Wolczuk stanął zatem przed koniecznością znalezienia czegoś, co zachwyci jego przyszłych przełożonych. 

Te niewesołe myśli na temat dotychczasowego życia z pewnością obniżyły jego stopień koncentracji, ale tak naprawdę dojechałby bezpiecznie do celu, gdyby nie samochód, który w niego wjechał spychając do rowu, a następnie oddalając się od miejsca zdarzenia. Całe szczęście jemu się nic nie stało, a dobra dusza która za nim jechała, pielęgniarka o wdzięcznym imieniu Alicja, szybko zorganizowała mu nocleg w klasztorze franciszkanów, na terenie którego funkcjonuje również ośrodek terapii uzależnień. Problemy z samochodem, a na dodatek wydarzenia rozgrywające się w mieście Chęciny, w których się ostatecznie znalazł, skłaniają Damiana do zmiany decyzji o szybkim dotarciu do Krakowa. Mężczyzna postanawia trochę rozejrzeć się po mieście, jednak nie z uwagi na jego bogatą przeszłość, a czterech topielców z Warszawy, znalezionych przy brzegu pobliskiego zbiornika wodnego, zresztą obok otwartego samochodu. Fakt, iż cztery osoby utonęły w tym samym czasie jest zastanawiający, ale szybko okazuje się, że co najmniej trzy z tych osób padły ofiarą morderstwa. Co więcej, prawdopodobnie to ich samochód staranował auto Wolczuka, a oni sami szaleli też na pobliskim placu budowy. Czy to możliwe, że pozabijali się wzajemnie, a ostatni z nich popełnił samobójstwo? 

Jak się okazuje, to nie jedyna śmierć, z jaką przyjdzie zmierzyć się lokalnej policji. Wkrótce bowiem na żydowskim cmentarzu ginie jedna z uczestniczek terapii, którą zresztą Damian miał okazję poznać. Jeśli do serii dziwnych zdarzeń można zaliczyć jeszcze pracownika koparki majaczącego o odkopanym diable i klątwie, dziwne paciorki koralików pojawiające się na miejscu zdarzeń i starą kość wetkniętą w gardło jednego z topielców, to można uznać, że w Chęcinach dużo się dzieje. I to na tyle, żeby Wolczuk mógł tu rozwinąć skrzydła, szukając tematu życia. 

Frapującej fabule książki towarzyszy wartka akcja, choć stopień szczegółowości opisów nieco zaburza proporcje książki. O ile malowniczo zarysowane tło doskonale sprawdza się w przypadku opisu zamku czy lokalizacji niektórych obiektów, to detale związane z wyglądem danych osób, są w większości zbędne i nic nie wnoszą do książki. Jeśli jednak przymkniemy na to oko, mamy szansę zagłębić się w naprawdę wciągający kryminał i … z niecierpliwością wyczekiwać kolejnego tomu. 



2 komentarze: