poniedziałek, 31 stycznia 2022

L.J.Shen „Jeśli jakimś cudem…”

Autor: L.J.Shen
Wydawnictwo: Kobiece


Wyobrażasz sobie człowieka, który skradł twoje serce, ale … nie mogłaś z nim być. A on, w swojej miłości do ciebie nie może zrezygnować z tego uczucia i obiecuje ci, że jeśli jeszcze się spotkacie, to zostaniecie ze sobą już na zawsze? Nie ma chyba bardziej romantycznej (i nieco mdłej) historii jak ta, choć wiele kobiet dużo by dało, żeby takie mężczyznę spotkać na swojej drodze życia. Takiego, który w imię miłości potrafi przestać walczyć, takiego, który oddaje waszą miłość w ręce przeznaczenia choć wie, że to dość ryzykowne. Jest jednak tak bardzo przekonany, że jesteście sobie przeznaczeni, że jeszcze się spotkacie, że podejmuje to ryzyko.

Taka historia mogłaby się przydarzyć w bajce i oczywiście zakończyłaby się happy endem. W rzeczywistości nic nie jest tak proste i nie zawsze bajki kończą się dobrze. Zapewne w przypadku przeciętnego człowieka para nigdy by się już nie spotkała bądź też ich spotkanie wiązałoby się z bolesnym rozczarowaniem, wszak wszyscy się zmieniamy. Ona mogłaby też mieć już męża i trójkę dzieci, a on pokaźny brzuch od piwa i ani jednego włosa na głowie. Spotkanie Aurory i chłopaka, którego poznała wiele lat temu nie było może tak straszne, ale z pewnością ona nie sądziła, że kiedykolwiek do niego dojdzie. Ma już dwadzieścia sześć lat i osiągnęła względną stabilizację w każdej sferze życia. Po skończeniu uczelni artystycznej udało jej się dostać prace w zawodzie – pracuje dla wytwórni płytowej realizując sesje zdjęciowe. I choć nie jest w stanie z tej pracy się utrzymać, jest zmuszona dorabiać jako barmanka, by opłacić horrendalnie wysoki czynsz na Manhattanie, to uwielbia swoje mieszkanie i swoje zajęcie.

Sukcesom w sferze zawodowej towarzyszą sukcesu w sferze osobistej. Jej chłopak, Callum jest partnerem, o jakim marzy dla córki każda matka. Przystojny, wysportowany, bogaty, rozwijający karierę w branży finansowej, a na dodatek traktujący Aurorę jak boginię i obsypujący ją prezentami. Czy można chcieć więcej? Na pewno w przypadku Aurory tak, bowiem żadna z jego zalet tak naprawdę jej nie imponuje, a jego największą wadą jest to, że jest zbyt idealny. W przeciwieństwie do jej wielkiej miłości, chłopaka, którego poznała osiem lat temu, Malachy Doherty`ego.

Przed laty, będąc w kiepskiej kondycji psychicznej, postanowiła zrobić wszystko, by odnaleźć grób ojca, którego nie miała szansy poznać. Poleciała zatem do Irlandii i tam właśnie poznała niezwykłego młodego człowieka, poetę, który w ciągu jednego dnia zauroczył ją na tyle, ze nigdy o nim nie zapomniała. Malachy nie należał wówczas do grzecznych chłopców, a kobiety szalały za jego postawą. Gardził pieniędzmi, mimo iż oferowano mu wysokie stawki za jego teksty, które mogłyby stać się prawdziwymi przebojami muzycznymi. On jednak obiecał sobie, że się nie sprzeda. Obiecał sobie też, że poślubi Aurorę, a skoro ona nie chce z nim zostać teraz, to na nią poczeka. Kontrakt spisany na serwetce zakładał, że jeśli Malachy i Aurora kiedykolwiek jeszcze się spotkają, to wezmą ślub. Ma być to spotkanie przypadkowe, mają nie szukać się nawzajem, pozostawiają losy ich miłości przeznaczeniu.

Czy to przeznaczenie zatem sprawiło, że nagle do wytwórni, w której Aurora jest zatrudniona, wkracza Malachy? Co więcej, sama zainteresowana otrzymuje propozycję sesji realizowanej w Irlandii, zatem czy ich spotkanie po latach doczeka się kontynuacji? Czy on jeszcze pamięta obietnice, którą mu złożyła – że jeśli jeszcze raz się spotkają, to ją poślubi? Czy ona sama tego chce? Czy jest w stanie zrezygnować ze swojego poukładanego życia i wspaniałego chłopaka, by poślubić takiego, przy którym nic nie jest pewne? To pytania, które pojawiają się w trakcie lektury powieści „Jeśli jakimś cudem…”, gorącej niczym hiszpańskie słońce. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Kobiecego powieść, przesycona jest erotyzmem, a sama fabuła nie tylko rozpala, ale i pozwala nam wyobrażać sobie siebie w podobnej sytuacji. To zatem nie tylko pozycja dla miłośników erotycznych historii, ale książka dla kobiet ceniących sobie romanse i przekonanych, że miłość powinna być najważniejsza, i że stoi ponad wszystkim.

„Jeśli jakimś cudem…” czytamy z zapartym tchem, zwracając uwagę nie tylko na błyskotliwe dialogi, ale również samą kreację postaci. Najciekawszą jest tu Malachy, wcale się nie dziwimy, dlaczego skradł serce Aurory, wszak kobiety lubią niegrzecznych chłopców. Ile jednak są w stanie im wybaczyć?

3 komentarze:

  1. No nie wiem, chwilowo mam przesyt podobnych historii :) pewnie dopiero na wakacjach po nie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń