niedziela, 14 sierpnia 2022

Podróże z dzieckiem: Na szlaku Orlich Gniazd - Pieskowa Skała

W ubiegłym roku byliśmy w kilku miejscach na szlaku "Orlich gniazd", ale ze znajdujących się w pobliżu zamków czy warowni wciąż nie udawało mi się odwiedzić Pieskowej Skały. O zamku w Ojcowie pisałam TU, natomiast tym razem nie daliśmy się skusić i zamiast jak zwykle skręcić do Ojcowa, zaparkowaliśmy samochód na parkingu przy drodze do zamku, a dokładnie w połowie drogi przy restauracji w której już kiedyś jedliśmy (tam parking 10 zł, na dole 15 zł). Okazało się co prawda, że przy zamku samochody parkują za darmo, ale trwa tam remont, więc może to czasowa sytuacja. 

Szlak Orlich Gniazd, o którym mowa, a który obiecałam sobie zwiedzić cały, wiedzie przez Wyżynę Krakowsko-Częstochowską, a zamek w Pieskowej Skale jest jedną z największych jego atrakcji. W XIV wieku ta gotycka budowla była częścią systemu warowni strzegących południowych rubieży Polski oraz drogi handlowej z Krakowa na Śląsk. Zamek, jako jeden z nielicznych, przetrwał "potop" szwedzki.

Do zamku, wznoszącego się na skalnym urwisku, wiodą schody z parkingu u podnóża góry - my, z racji tego, że parkowaliśmy nieco dalej, weszliśmy ścieżką przez las, która dochodzi do nowej drogi. Będąc przy zamku nie sposób nie poszukać korzeni jej nazwy - według legendy zakochaną w młodym giermku Dorotkę wydano za mąż wbrew jej woli za właściciela zamku, starego Piotra Szafrańca. Młodzieniec kierowany porywem serca postanowił wykraść ukochaną z jej domu. Zakradł się tam w przebraniu mnicha, jednak kiedy razem uciekali, złapali ich słudzy Szafrańca. Giermka rozszarpano końmi (do dziś ponoć jego duch błąka się po zamczysku), zaś Dorotę zamknięto w wieży - gotyckiej baszcie, która stała właśnie w tym miejscu - skazując na śmierć głodową. Żyła jeszcze przez pewien czas, bowiem pożywienie przynosił jej wierny pies. Stąd właśnie wzięła się nazwa Pieskowa Skała. Inna opowieść głosi, że nazwa pochodzi od imienia owego pana na zamku Piotra (Pieszka) Szafrańca. A skałę, gdzie stała niegdyś wieża, nazwano imieniem Dorotki. 

Przez bramę wjazdową od wschodu, pomiędzy dwoma potężnymi bastionami prowadzi wejście na dziedziniec zamkowy tzw. zewnętrzny. To część fortyfikacji typu nowowłoskiego wówczas najnowocześniejszego, którymi w połowie XVI wieku ówczesny właściciel Pieskowej Skały, Mikołaj Zebrzydowski, umocnił system obronny. Zanim jednak przejdziemy na dziedziniec musimy wykupić bilet. Ten na trasę podstawową to koszt 24zł (bilet normalny) - w ten cenie mamy wejście na dziedzińce i zamek ze zwiedzaniem wystawy "Przemiany stylowe w sztuce europejskiej", "Galeria Malarstwa Angielskiego" oraz "Historia Pieskowej Skały". My za 2 zł wykupiliśmy jeszcze bilet do ogrodów, choć tak naprawdę można sobie je darować, nie robią większego wrażenia, a równie dobrze można je obejrzeć z góry. 

Baszta z wieżą zegarową



Dziedziniec wewnętrzny


Z dziedzińca zewnętrznego przez kolejną bramę wiedzie droga do starszej części założenia na dziedziniec wewnętrzny. To spuścizna po Piotrze Szafrańcu. Zamek podarował mu w 1377 roku król Ludwik Węgierski, chcąc tym gestem udobruchać szlachcica, gdy ten został zraniony w twarz i stracił lewe ucho w starciu z żołnierzami węgierskimi z otoczenia monarchy. Niewiele brakowało, by przeciwko królowi wybuchł bunt. W rękach Szafrańców zamek pozostawał ponad 200 lat, aż do bezpotomnej śmierci Jędrzeja w 1608 roku. 

W II połowie XV wieku członkowie rodu Szafrańców parali się rozbójnictwem, a nawet czarną magią i za te czyny w 1484 roku na zamku krakowskim, z rozkazu króla Kazimierza Jagiellończyka, został ścięty Krzysztof, Pochowano go w podziemiach kościoła Dominikanów lecz ponoć nocą zamienia się w upiora i powraca do swej posiadłości. Od 1542 roku nowy właściciel zamku, Hieronim, zaczął wprowadzać w nim zmiany, wzorował je na przebudowie Wawelu, był bowiem sekretarzem króla Zygmunta Starego. Renowację w stylu "wawelskim" dokończył jednak w 1578 roku dopiero jego następca, Stanisław. 

Wchodzących na dziedziniec wewnętrzny przed bramą wita napis wykuty w kamieniu: "Mnie tu dla obrony zbudowano a Bogu w opiekę podano, gdiż bez ratunku Jego nie obroni nikt niczego". Za bramą zdobioną gotyckim portalem, w dolnej części również gotyckiej baszty mieści się jego sień z zachowanym jeszcze piecem chlebowym. Stąd wiedzie droga na arkadowy dziedziniec wewnętrzny z 21 maszkaronami (stylizowanymi głowami ludzkimi i zwierzęcymi) w krużgankach. Niestety uroku dziedzińcom w chwili obecnej odbierają prace na nich prowadzone (jedynie Klara była szczęśliwa widząc koparki). W parterowej kondygnacji dziedzińca wewnętrznego widać studnie z zębatym kołem czerpalnym, niestety nie było tam obecnie dojścia.  Ciekawostką jest, że ponoć w trakcie walk w 1863 roku ukryło się w niej przed Rosjanami 27 powstańców - wisieli w studni uczepieni liny, jednak ktoś ich zdradził i carscy żołnierze przecięli linę topiąc Polaków. 

Do czasów obecnych nie zachowało się nic z pierwotnego wyposażenia zamku. Mieszczą się w nim m.in. wspomniane wystawy na których zaskakuje Malczewski, Matejko czy Boznańska. 

Przemiany stylowe w sztuce europejskiej



wystawa Historia Pieskowej Skały





Można również zejść do ogrodów o których wspomniałam (dodatkowy bilet), ale nie stanowią one zbytniej atrakcji.



Lepiej już wejść na wznoszący się nad nimi taras widokowy - z niego zobaczymy nie tylko widok na wieżę zegarową, ogród włoski, ale również malowniczą dolinę Prądnika. Na taras można wejść schodami lub wjechać windą (3 kondygnacja), mieści się tu też kawiarnia, zaś piętro niżej - restauracja. Ja zdecydowałam się tam tylko na kawę (dobra, mocna). W wieży znajdują się również toalety, można też zakupić pamiątki.



Kawa w restauracji Herbova

Kilka metrów przed wejściem do zamku znajduje się zejście do Maczugi Herkulesa, najbardziej chyba znanej skały w Polsce. Skała o wysokości 25 m powstała wskutek nierównomiernej odporności wapienia na wietrzenie. Jednak ja zdecydowanie wolę legendę o jej powstaniu niż naukowe wytłumaczenie. Skałę cieńszym końcem ku dołowi miał postawić diabeł, spełniając rozkaz Twardowskiego. Według innego podania więzień miał odzyskać wolność za przyniesienie pisklęcia sokoła z gniazda na szczycie. Pomogła mu w tym cała gromada dorosłych sokołów, przenosząc go na wierzchołek i z powrotem, dzięki czemu mógł spełnić swoje zadanie. Stąd ludowa nazwa skały - Sokolica. Można tam bez większych problemów zejść z dzieckiem, mimo iż jest dość stromo. Jednak należy zachować czujność bo łatwo można się poślizgnąć. Tego zejścia z wózkiem nie polecam - ja niosłam Klarę na rękach.

Maczuga Herkulesa





6 komentarzy:

  1. Ale super! Już teraz mogłabym się tam teleportować! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama byłam tam za dzieciństwa, więc chyba czas wybrać się ponownie i zabrać córkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OJ, bardzo się zmieniło. Ja tam byłam z niespełna 3-latką i spokojnie dawała radę. Nawet w trakcie zwiedzania.

      Usuń