Autor: Georgi Gospodinow
Wydawnictwo: Literackie
Śmierć dotyczy nas wszystkich, bez wyjątku. Jest ostatecznością, której nie sposób uniknąć, a mimo to – w naszej codzienności, w kulturze zanurzonej w hałasie i pośpiechu – nadal traktujemy ją jak temat tabu. Wypierana, przemilczana, zbywana żartem albo banałem, śmierć stała się czymś, o czym „się nie mówi” – przynajmniej nie wprost. W takim świecie książki pokroju „Ogrodnika i śmierci” Georgiego Gospodinowa są niezmiernie potrzebne, przypominają bowiem, że wszystko ma swój kres, nawiązują do naturalnej konsekwencji życia, jaką jest śmierć, ale także do innego, duchowego jej wymiaru.
Gospodinow, bułgarski poeta i prozaik, autor „Fizjologii smutku” i „Schronu czasu”, jest twórcą, który nie boi się dotykać rzeczy ostatecznych. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Literackiego pozycja „Ogrodnik i śmierć” to zbiór scen z życia, a właściwie umierania ojca autora. Choć pozornie proste i zwięzłe, tworzą mozaikę rozważań o przemijaniu, pamięci i samotności. Już sam tytuł jest symboliczną zapowiedzią tego, co czytelnik odnajdzie wewnątrz: zestawienie ogrodnika – figury życia, pielęgnacji, czułości – ze śmiercią, nieuchronną i bezwzględną, jest w swej prostocie poruszające.
Tradycjonaliści, do których się zaliczam, cenią w literaturze język – nie tylko jako narzędzie komunikacji, ale jako wartość samą w sobie. Gospodinow nie zawodzi. Jego język jest poetycki, ale nie pretensjonalny; delikatny, ale nie rozmyty. Potrafi uchwycić niuanse emocji, a zarazem pozostać oszczędnym. To styl, który przywodzi na myśl starych mistrzów, pisarzy, którzy wiedzieli, że każde słowo ma wagę i nie należy nim szafować lekkomyślnie. W opowiadaniach Gospodinowa każde zdanie wydaje się przemyślane, każde słowo – jak listek w ogrodzie – znajduje swoje miejsce w większym porządku.
Tematyka śmierci przewija się w książce w sposób wielowarstwowy. Autor nie pisze o niej wyłącznie w kontekście fizycznego końca. Śmierć u Gospodinowa to także utrata, zapomnienie, przemiana, rozpad relacji, wspomnień, tożsamości. Śmierć jest tu ostateczna, ale i niewdzięczna. Jednocześnie autor nie moralizuje, nie udziela łatwych odpowiedzi. Zamiast tego prowadzi nas ścieżką cichych kontemplacji, jak ogrodnik, który bez słów pokazuje, jak pielęgnować ogród, wiedząc, że nadejdzie zima. Ogrodnikiem był właśnie jego ojciec, u którego diagnoza raka złośliwego, była niczym wyrok nie tylko na nim, ale również na jego ogrodzie, który z takim zapałem pielęgnował. Jednocześnie stała się polem do targowania się z Bogiem o długość życia oraz brutalnym zderzeniem rodziny z tym, że śmierć nie zawsze bywa szybka i łagodna. Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki Gospodinow łączy osobiste z uniwersalnym. W jego tekstach przeszłość, jest nieodłącznym składnikiem teraźniejszości.
Z duchowego punktu widzenia „Ogrodnik i śmierć” to także traktat o godności. O godności, z której śmierć nas niekiedy odziera. Autor jednak nie przedstawia śmierci jako tragedii czy końca wszystkiego, ale jako element cyklu, część większego porządku. To my, żyjący, nie potrafimy się z nią pogodzić. Książka Gospodinowa uczy, że śmierć nie musi być wymazaniem, ale może być przejściem, transformacją, jak opadnięcie liści, które nawozi ziemię pod nowe życie, chociaż niekiedy samo umieranie może być trudne dla wszystkich. „Mój ojciec był ogrodnikiem. Teraz jest ogrodem” – pisze autor.
Nie jest to lektura lekka, ale też nie ma w niej patosu ani pretensjonalności. To książka, która prosi, by czytać ją powoli, zatrzymać się na chwilę, dać sobie czas. A przede wszystkim – dać sobie zgodę na smutek. Bo smutek, jak pokazuje Gospodinow, nie jest słabością, lecz formą pamięci, znakiem miłości i wierności. W świecie, w którym zapomnienie staje się normą, a pośpiech cnotą, „Ogrodnik i śmierć” przypomina, że warto się zatrzymać, spojrzeć w głąb siebie i zapytać: co naprawdę ma znaczenie? Ta książka nie zmieni życia czytelnika w sposób gwałtowny, ale zostawi w nim ślad – jak odciśnięty but na miękkiej ziemi ogrodu. I może, kiedy nadejdzie czas, gdy sami będziemy musieli spojrzeć śmierci w oczy, albo patrzeć na śmierć bliskich, łatwiej będzie nam to uczynić – wiedząc, że nie jesteśmy sami, że śmierć dotyczy wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz