poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Podróże: Zespół Pałacowo-Parkowy w Pławniowicach

Pławniowice to niewielka miejscowość, usytuowana na północny zachód od Gliwic, tuż przy autostradzie A4. Z Sosnowca to niecała godzina drogi. Największą atrakcją przyciągającą gości jest tutejszy Zespół Pałacowo-Parkowy, określany często mianem „architektonicznej perełki” regionu. Właśnie tam udaliśmy się w niedzielę, a przy okazji odpoczęliśmy na brzegu Jeziora Pławniowickiego. 

Początki osady Pławniowice sięgają XIV wieku – pierwsza wzmianka o wsi pochodzi z 1317 r. Szczególnego znaczenia nabrała ona jednak dopiero w 1737 r., gdy miejscowe dobra rycerskie nabył Franciszek Wolfgang von Stechow, pierwszy landrat powiatu gliwicko-toszeckiego po włączeniu Śląska do Prus. Kilkadziesiąt lat później, w 1798 r., majątek przeszedł w ręce hrabiego Karola Franciszka von Ballestrema, syna Marii Elżbiety Augusty von Stechow i Giovanniego Battisty Angelo Ballestrema, oficera pruskiego pochodzącego z Piemontu. Od tego momentu aż do 1945 r. Pławniowice pozostawały w rękach tej rodziny, która obrała je za swoją główną siedzibę. W latach 1882–1885 wzniesiono tu okazały pałac w stylu neomanieryzmu niderlandzkiego według projektu Konstantyna Heidenreicha. Obiekt wyróżnia się trójskrzydłową bryłą, zróżnicowaną kolorystyką cegły i kamienia oraz bogatą dekoracją wież, wieżyczek i lukarn. Całość otacza rozległy park z cennym drzewostanem. Na początku 1945 r. ostatni właściciel, hrabia Mikołaj Ballestrem, musiał opuścić majątek przed zbliżającą się Armią Czerwoną. Przez krótki czas stacjonował w nim marszałek Iwan Koniew. Po wojnie pałac przeszedł pod zarząd Kościoła katolickiego. Utworzono tu parafię, klasztor Sióstr Benedyktynek od Nieustającej Adoracji, a następnie gospodarzyli tu OO. Augustianie. W późniejszych latach część pomieszczeń pełniła funkcję biur administracyjnych spółdzielni rolnej. Częste zmiany użytkowników i brak troski doprowadziły do znacznej degradacji obiektu.

Od 1978 r. pałacem opiekowała się Diecezja Opolska, która przekształciła go w dom rekolekcyjny. Po reformie administracyjnej Kościoła w Polsce w 1992 r. posiadłość przypadła nowo utworzonej Diecezji Gliwickiej. Rok później rozpoczęto kompleksową renowację – od wymiany dachów i stropów, przez konserwację murów i elewacji, aż po pełną modernizację instalacji i rewaloryzację parku. Prace prowadzone są sukcesywnie dzięki środkom diecezji, dotacjom, darowiznom oraz ofiarności wielu ludzi dobrej woli.

Dzisiejsze Pławniowice to spokojna miejscowość, wolna od przemysłowego zgiełku, z pałacem położonym w otoczeniu lasów, parku i pobliskiego zbiornika wodnego powstałego po eksploatacji piasku. Po odnowieniu rezydencja pełni funkcję Ośrodka Edukacyjno-Formacyjnego Diecezji Gliwickiej. Znajdują się w niej pokoje gościnne, kaplica, sale konferencyjne oraz zaplecze gastronomiczne, co umożliwia organizację rekolekcji, spotkań, kongresów czy przyjęć. Pałac można zwiedzać, ale zanim się tam dostaniemy, musimy wykupić bilety do parku (w cenie 10 zł). Szału nie ma, choć podobno szczególnie warto przyjechać tu wiosną, kiedy kwitną magnolię. Natomiast po wejściu do parku warto udać się do pałacu. Mimo iż do zwiedzania dostępnych jest tylko kilka pomieszczeń, to zdecydowanie warto zarezerwować sobie kilkanaście minut i pałac zwiedzić. Bilety do pałacu kupujemy w środku obiektu. Bilet wstępu to 18 zł. Zwiedzanie indywidualne jest ułatwione dzięki nagraniu rozbrzmiewającemu w każdym z pomieszczeń. 


Pałacowa kaplica

Po zwiedzaniu, warto odpocząć przy brzegu Jeziora Pławniowice. To popularny, rekreacyjny zbiornik wodny, rozlewający się pomiędzy Pławniowicami i wsią Niewiesze. Tak naprawdę nie jest to jezioro naturalne, a sztuczny zalew, który powstał w 1970 roku, poprzez zalanie dawnego wyrobiska piasków podsadzkowych. Minusem jest marna infrastruktura na brzegu. Od strony Pławniowic mamy tylko jedną restaurację Panorama. Zdecydowaliśmy się zjeść w niej obiad, ale - mimo iż był całkiem niezły - obsługa nie wspomniała przy składaniu zamówienia, że czas oczekiwania wynosi godzinę. Moja szarlotka była mocno spalona, a zamówiona ryba - niedosmażona. Nie polecam, chociaż na plus jest wydzielone miejsce dla dzieci z łódką do której przymocowane zostały zjeżdżalnie. Klara bawiła się tam całą godzinę!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz