czwartek, 2 sierpnia 2012

Edgar Wallace "Upierzony Wąż"

Tytuł: Upierzony Wąż
Autor: Edgar Wallace
Wydawnictwo: Damidos










Gucumatz to imię Boga Stwórcy, czczonego przez starożytnych Azteków, a szczególnie mieszkańców dzisiejszej Gwatemali. Znany również w Meksyku jako Quetzalcoatl, miał kształt upierzonego węża. Tak właśnie jest nazywany do dziś przez tych, którzy pielęgnują jego legendę, szczególnie w regionie Centralnej Ameryki. Upierzony Wąż był uznawany za pierwszą istotę „przed jakimikolwiek dwiema stworzonymi istotami, czyli przed materialną egzystencją wszystkich gatunków na ziemi.
Okazuje się jednak, że kult węża przeniósł się nawet do Europy, zaś w Anglii oddaje mu cześć mała grupa czcicieli, zwanych Czcicielami Upierzonego Pierwszego – Wspaniałego Boga Świata –Tchnienia Życia. To tajne stowarzyszenie zrodziło się za murami więzienia i daleko mu do idei węża – tworzenia, miłości do bliźniego i dobroczynności. Co jednak wspólnego Upierzony Wąż ma z piękną aktorką teatru, bogatym biznesmenem czy ekscentrycznym i introwertycznym naukowcem?
Dowiemy się tego podczas lektury powieści Edgara Wallace`a, zaś „Upierzony Wąż”, powieść kryminalna opublikowana przez Wydawnictwo Damidos, to najlepszy przykład tego, że Sherlock Holmes może mieć konkurencję. Autor przenosi nas do spowitego mgłą Londynu, gdzie na uliczkach mają miejsce największe podłości tego świata  - kradzieże, morderstwa, giełdowe spekulacje czy handel opium. Lawinowe tempo akcji, pełna napięcia atmosfera i wyraziści bohaterowie stanowią znak rozpoznawczy Wallace`a, i prawdziwa gratkę dla wielbicieli jego talentu. Ja do jego fanów niestety nie należę, ale po powieść sięgnęłam z prawdziwym zainteresowaniem, traktując ją jako idealną lekturę na parny, letni wieczór.
Autor przedstawia nam Piotra Dewina, dziennikarza kryminalnego, dla którego tropienie śladów zbrodni stało się nie tylko pracą, ale i prawdziwą pasją. Z dyskrecją niespotykaną u dziennikarzy przemierza ulicę Londynu szukając tematów do artykułów a, że „niebo jest dla niego przychylne plus minus siedem dni w tygodniu, to znaczy w czasie, gdy trwoni czas na badanie malowniczych morderstw” to wkrótce wpada na trop prawdziwej afery kryminalnej, gubiąc przy okazji serce dla pięknej sekretarki Daphne Olroyd. Mimo, iż początkowo jest przeciwny sprawie złodzieja, który napada na damy obwieszone biżuterią, to wkrótce odkrywa prawdziwa naturę zbrodni, która niestety na zniknięciach kosztowności się nie kończy.
Z pomocą Daphne, byłej pracownicy bogatego biznesmena Crewego Leicestera, a obecnie asystentki filantropa, naukowca i badacza Gregory`ego Beale, dziennikarz zgłębia naturę Upierzonego Węża, którego ślad znaczą bileciki z czerwonym stemplem. Co wspólnego ma to azteckie bóstwo z Leicesterem i z piękną choć despotyczną Ellą Creed, właścicielką teatru „Orpheum”? Kim jest William Lane, oficjalnie uznany przed laty za zmarłego i co łączy go z teraźniejszymi wydarzeniami? Jaką tajemnicę kryje kluczyk zdobyty przez Piotra, który jest na tyle cenny, że wiele osób zrobi wszystko, by go zdobyć?
Lektura „Upierzonego Węża” przynosi jeszcze wiele takich pytań i choć lektura powieści nie porwała mnie, to jednak z ciekawością śledziłam rozwój wydarzeń. Koniec, choć schematyczny i łatwy do przewidzenia nie rozczarowuje, bowiem cała historia układa się w lekką, nie wymagającą lekturę, idealną na wakacyjny wyjazd. Musimy tylko uważać, by wędrując uliczkami nieznanych miejscowości nie spotkać przypadkiem Upierzonego Węża bądź przestępcy, który się za niego podaje.

Recenzja została także umieszczona na stronach wortalu literackiego Granice.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz