sobota, 11 lutego 2017

Rozmowy z autorem: Małgorzata Saramonowicz

Źródło: Wydawnictwo Znak
Małgorzata Saramonowicz - powieściopisarka, dziennikarka, producentka filmowa. Sławę przyniosły jej powieści grozy publikowane pod koniec lat 90. oraz w pierwszej dekadzie XXI wieku. Jej thriller psychologiczny Siostra stał się najgłośniejszym wydarzeniem literackim jesieni roku 1996. Po tej publikacji została okrzyknięta polską następczynią E. A. Poego. Swój talent potwierdziła, pisząc kolejne dwie powieści: Lustra i Sanatorium. Po 10 latach przerwy Małgorzata Saramonowicz powraca z porywającą i niepokojącą sagą dark fantasy "Xięgi Nefasa" (recenzję drugiego tomu znajdziecie TU). 



Justyna Gul.: Długo kazała Pani na siebie czekać czytelnikom – od wydania powieści „Siostra”, „Lustra” i „Sanatorium” minęło już ponad dziesięć lat. W tzw. „międzyczasie” stworzyła Pani kilka filmowych hitów. Czy ta przerwa była celowa? Czy potrzebowała Pani odpocząć od klimatu poprzednich książek?

Małgorzata Saramonowicz: Moje pierwsze książki, napisane w konwencji thrillerów psychologicznych poruszały trudne, traumatyczne tematy: fobii, śmierci, starzenia się, wojny czy seksualnego molestowania. Praca nad nimi zarażała mnie rozpaczą, mrok przenikał do mojej duszy, dlatego z ulgą zrobiłam sobie przerwę. Scenariusze, przy których pracowałam i filmy które produkowałam były znacznie lżejsze gatunkowo. Typowo komediowe „Lejdis”, „Jak się pozbyć cellulitu” czy telenowelowy serial „Tango z aniołem”. Taka odmiana gatunkowa pozwoliła mi odzyskać równowagę. 

J.G.: Dla wiernych czytelników ukazanie się „Xięgi Nefasa” musiało być wielkim zaskoczeniem. Skąd ta zmiana tematyki?

M.S.: Dlatego od razu uprzedzałam, że „Xięgi Nefasa” to gatunkowo inna powieść – historyczne fantasy, aczkolwiek z typowymi dla mnie elementami mroku i grozy. A skąd taka zmiana tematyki? Dla mnie pisanie to nie praca przy taśmie produkcyjnej, z której wypuszcza się kolejne, podobne do siebie tomy. Ważne jest poszukiwanie nowych środków wyrazu i frajda jaką sprawia samo tworzenie. Dla mnie kreowanie średniowiecznego świata, zanurzanie się w historię i wplatanie bohatera w siatkę zaskakujących przygód było przyjemnością.

J.G.: Powieść, mimo iż można ją przypisać do gatunku fantasy, kryje też w sobie burzliwą historię Polski. Ryzykowała Pani zderzenie mroków średniowiecza i postaci znanych z podręczników szkolnych z upiorami i nadnaturalnymi wydarzeniami.

M.S.: Myślę, że szukanie inspiracji w prawdziwych zdarzeniach i zawiłych losach, państw, władców czy rycerzy, to częsty zabieg autorów fantasy. Czy jest ryzykowny? Jeśli założeniem nie jest stworzenie powieści stricte historycznej, to nie jest. Warto oczywiście zachować pewną dyscyplinę dotyczącą chronologii, świata materialnego, epoki, ale akurat w przypadku polskiego średniowiecza, okresu niemal pozbawionego źródeł, wszystko co jest pomiędzy faktami można wypełnić dowolnie. Ja sięgnęłam po prasłowiańską religię, mitologię, magię i świat nadprzyrodzony – ponieważ dla człowieka średniowiecza wszystko to w naturalny sposób przerastało świat realny, zacierając granice między jednym a drugim. 

J.G.: A w Pani życiu magia jest obecna?

M.S.: Kiedyś była. Odkryłam jednak, że oba światy realny i nadprzyrodzony są zbyt wymagające, zbyt zazdrosne, aby można było przebywać jedną nogą w jednym a drugą w drugim. Musiałam więc wybrać. Na razie zostałam w tym realnym świecie, ale już samymi „Xięgami Nefasa” zaczynam chyba uchylać drzwi do magii.

J.G.: W książce mamy niecodziennego narratora. Jest Nefas–kronikarz, Nefas–szpieg i zdrajca, a wreszcie Nefas rozpaczliwie poszukujący w Zaświatach swojej ukochanej. Skąd pomysł na tak złożoną postać? 

M.S.: Inspiracją do stworzenia postaci Nefasa, o czym już wielokrotnie wspominałam, był Gall Anonim. Kronikarz, który pojawił się na dworze Bolesława Krzywoustego i w zagadkowych okolicznościach, nagle z niego zniknął. Nigdy nie zdradził kim jest, jak się naprawdę nazywa ani skąd pochodzi. Jakby się przed kimś lub przed czymś ukrywał. Z wielu teorii dotyczących pochodzenia Anonima najbliższa wydała mi się koncepcja wenecka. A Wenecja w tamtych czasach była nie tylko potęgą żeglarską czy handlową, ale zarazem szpiegowską. Każdy marynarz, każdy kupiec był zarazem okiem i uchem Serenissimy. Tyle dostarczała sama historia, ja dodałam do tego miłość, magię, przygody i tajemnice, i otrzymałam wielowymiarową postać mogącą skupić na sobie zainteresowanie czytelnika. 

J.G.: Biskup Baldwin to żalący się nieczułemu Bogu to modlący się do Lucyfera również jest postacią zwracającą uwagę. Czy to kwintesencja współczesnego kryzysu wiary?

M.S.: Biskup Baldwin cierpi na chorobę, której nie jest w stanie ukoić jego wiara w Boga – to pragnienie władzy. Dla zdobycia władzy duchowny gotów jest na wszystko: mordowanie pogan i Trygławowych kapłanów, zdradę księcia, a nawet odstępstwo od samego Jezusa Chrystusa i zaprzedanie duszy Diabłu. Czy to także choroba współczesnych ludzi Kościoła? Na to musi sobie odpowiedzieć sam czytelnik. 

J.G.: Pisanie „Xiąg Nefasa” wymagało zapewne wielu tygodni przygotowań. W jaki sposób pozyskiwała Pani wiedzę na temat tych odległych czasów? Rozmawiała Pani z historykami, kulturoznawcami? Sięgała do historycznych opracowań?

M.S.: Z wykształcenia jestem historykiem, dlatego moim głównym źródłem do „Xiąg Nefasa” były kroniki. Oprócz Galla, inne tomy dziejopisarskie: Kadłubek, Janko z Czarnkowa, Długosz, Kronika Wielkopolska, „Kronika Słowian” Helmonda, Kronika Mistrzów Pruskich , Thietmar, Ibrahim Ibn Jakub, Roczniki Kapituły Krakowskiej. Do tego opracowania dotyczące historii, religii, życia społecznego, kultury, rycerzy, pozycji kobiet, architektury, medycyny, seksu czy kulinariów Europy i Polski, poczynając od fundamentalnych prac Jacquesa Le Goffa, poprzez „Odległe zwierciadło” Barbary Tuchman, „Jesień średniowiecza” Johana Huizingi, dzieła Henryka Samsonowicza, Pawła Żmudzkiego, Gerarda Labudy, Arona Guriewicza, Jerzego Besali, a na szczegółowej monografii grodu warownego w Głogowie kończąc. Sporo ciekawostek znajdowałam w internecie, na forach poświęconych historii, gdzie toczą się bardzo ciekawe dyskusje. Odrębną inspiracją była też kultura ludowa, w której zachowało się wiele pogańskich pozostałości Do tego źródła materialne, ruiny budowli, broń, biżuteria, obrazy, relikwiarze. Tego wszystkiego z czasów polskiego XII wieku jest oczywiście bardzo mało, ale jak już mówiłam, jeśli dla historyka to dramat, dla pisarza to okoliczność sprzyjająca.

J.G: Czy rozpoczynając pracę nad książką zna Pani jej zakończenie?

M.S.: I tak i nie. Jeśli bowiem chodzi szkielet fabuły, którym są przecież prawdziwe historyczne wydarzenia, to tu nic się nie zmieni. Wiadomo więc, jak od śmierci Władysława Hermana potoczą się losy Krzywoustego i jego brata Zbigniewa. Książę Bolesław pokona Henryka V, podbije Pomorze, druga żona Salomea urodzi mu dwanaścioro dzieci, a jego panowanie zakończy nagła śmierć i zaskakujący testamentem, który doprowadzi do rozbicia kraju. Ale wszystko co rozgrywa się pomiędzy tymi faktami: perypetie, decyzje bohaterów i ich motywacje w trakcie „dziania się” nabierają autonomii. Postaci wyposażone w konkretne cechy, pragnienia i cele muszą oczywiście postępować zgodnie z logiką, ale dokąd ostatecznie dotrą, tego nie wiem. Po prostu wyruszam z nimi w drogę i opisuję to, co się im przydarza. Jak kronikarz. 

J.G.: W jaki sposób Pani pracuje? Narzuca sobie Pani dyscyplinę, ilość stron do napisania dziennie?

M.S.: To oczywiście byłby ideał, ale rzeczywistość jest od tego daleka. Na co dzień staram się znaleźć równowagę między moją potrzebą pisania a oczekiwaniami innych. Nauczyłam się pisać, kiedy tylko zdołam i wykorzystywać każdą chwilę spokoju. Idealny czas, to wczesny poranek zanim wszyscy wstaną. Budzę się wcześnie, wychodzę z psem na spacer, a potem piszę. 

J.G.: Czy córki były w przypadku „Xiąg Nefasa” Pani pierwszymi recenzentkami? 

M.S.: Starsza tak.Czytała i dawała mi czasem zaskakujące uwagi. Broniła na przykład Sławy, pierwszej żony Krzywoustego, w jej postaci widziała kobietę silną, walczącą o siebie, zmuszoną do bezwzględności przez otaczający ją na wskroś męski świat. Kiedy pisałam „Xięgi” młodsza córka miała 10 lat, to trochę za mało na tak mroczną i okrutną miejscami historię. Dlatego dopiero teraz, kiedy pojawił się drugi tom, a ona skończyła 13 lat, może przeczytać oba.

J.G.: Kiedy możemy spodziewać się kolejnego tomu „Xiąg Nefasa”?

M.S.:Mam nadzieję, że w ciągu roku powinno się udać.

J.G.: Złoszczą Panią porównania książki do „Pieśń lodu i ognia” George'a R.R. Martina? 

M.S.: „Złoszczą”, to nie jest właściwe słowo. Raczej męczą, bo niewiele znaczą. Z Martinem łączy mnie oczywiście szeroko rozumiane pojęcie gatunku fantasy, ale wiele rzeczy mnie od niego dzieli. Chociażby znaczące miejsce historii, prawdziwych zdarzeń i ludzi w „Xięgach Nefasa”, słowiańska mitologia i demonologia, typ narracji. Ale zarazem, jak każdy autor marzyłyby mi się takie nakłady, jakie mają książki Martina o serialu telewizyjnym nie wspomnę.Dlatego staram się odbierać takie porównania, jako zapowiedź sukcesu.

J.G.: A po jakie książki sięga Pani prywatnie? Są wśród nich powieści historyczne i fantasy?

M.S.: Oczywiście, bardzo lubię powieści historyczne i fantasy. Wychowałam się na Sienkiewiczu, Bunschu, Kossak-Szczuckiej, Druonie, Dumas’ie czy Valtari. A sentyment do Tolkiena i Le Guin sprawił, że mają zapewnione honorowe miejsce na moich półkach z klasykami. Na co dzień czytam na raz kilka rzeczy. Normalną, papierową, tradycyjną książkę mam przy łóżku – akurat teraz to „Romanowowie” Simona Montefiore, historia, ale napisana jak emocjonująca powieść sensacyjna. Naprawdę nie można się oderwać. W samochodzie słucham audiobooka,drugi tom tetralogii Severskiego, czytanego przez mistrza – Krzysztofa Gosztyłę. Zaś wieczorami, z całą rodziną czytamy na głos kolejną powieść Akunina „Planeta Woda”.

J.G.: Czego można Pani życzyć w 2017 roku?

M.S.: Mniej chaosu, a więcej spokojnego czasu do pisania.

Źródło: Wydawnictwo Znak



2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe. Autorka mi nieznana. Teraz już wiem, że sięgnę po jej książki. Lubię czasem takie mroczne tematy.
    Dziękuję za ten wywiad. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję i polecam książki. Już niedługo na blogu recenzje kolejnych pozycji autorki.

      Usuń