niedziela, 13 sierpnia 2017

Joe Simpson "Dźwięk grawitacji"

Autor: Joe Simpson
Wydawnictwo: Stapis


„To był szczególny dzień, właśnie przez tę ciszę, którą w końcu zaakceptowali jako jego nieodłączną część; dzień tak doskonały, że wart zapamiętania (…). Mogli oczekiwać tego, co niespodziewane. W swoich staraniach i uważnych przygotowaniach nie wzięli pod uwagę, ze będą musieli zmierzyć się z taką zabójcza ciszą” – te słowa nie są zaskoczeniem dla nikogo, kto eksploruje góry, niezależnie od tego, czy mierzy się z nimi samotnie czy też w towarzystwie. Miarowo odmierzane kroki, umysł skoncentrowany tylko na parciu do przodu, wyostrzone zmysły. I cisza, przerywana tylko niekiedy podmuchami lodowatego wiatru to częste zjawisko, które może budzić niepokój. Wielokrotnie bowiem stanowi złowieszczą zapowiedź przyszłości. 

Wyruszając wraz ze swoją partnerką Patrick zlekceważył tę ciszę. Zarówno on, jak i ona byli doświadczonymi alpinistami, kochankami, wzajemnie dla siebie żyli. Ale żyli również dla gór, dla wyzwań, takich jak zimowa wspinaczka na trasie, której w styczniu jeszcze nikt nie przeszedł. To miał być sposób na wspólne spędzenie czasu, ale i prawdziwy sprawdzian. To egzamin, który oblali. O tym, jakie są konsekwencje igrania z górami i z własną wytrzymałością, uwagą, możemy przekonać się podczas lektury trudnej, lecz pięknej i poruszającej książki „Dźwięk grawitacji”. Autor, Joe Simpson, brytyjski alpinista i pisarz znany z takich książek, jak choćby „Dotkniecie pustki”, tym razem zdecydował się połączyć własne doświadczenie oraz historię miłosną, która choć fikcyjna, jest nad wyraz prawdziwa. Góry zapewne znają niejeden taki dramat, niejedna miłość pozostała na stoku, niejedno złamane serce było ich ofiarą. Po książkę opublikowaną nakładem Wydawnictwa Stapis sięgnąć mogą jednak nie tylko osoby, które kochają góry, które darzą je bezgranicznym uwielbieniem i szacunkiem, które przez góry straciły bliską osobę, ale i ci wszyscy, którzy cenią sobie przejmujące i dobrze opowiedziane historie.

Autor zdecydował się dokonać podziału książki na dwie korespondujące ze sobą części, na dwie tragedie oddzielone dwudziestopięcioletnim odcinkiem czasu. W pierwszej części jesteśmy świadkami upadku ze skalnej półki partnerki Patricka – tempo w jakim toczyły się wydarzenia oraz bezradność mężczyzny zważyły na jego dalszym życiu. W jednej chwili desperacko wczepiała się ona w jego dłoń, w drugiej spadała już w skalną szczelinę. On zaś pozostał z niedowierzaniem na twarzy, jeszcze zaspany, jakby nie potrafiąc zrozumieć bezmiaru tragedii, która przypadła mu w udziale. 

Część druga przynosi nam nową tragedię – w górach umiera alpinista dotknięty nieuleczalną chorobą, któremu po śmierci żony i poznaniu podobnej do wyroku diagnozy, pozostało tylko piękno gór. Jedną z osób transportujących jego ciało jest Patrick, teraz już o ćwierć wieku starszy, którego góry, zabierając mu ukochaną, przywiązały do siebie na zawsze. Z powodu złych warunków atmosferycznych decyduje się pozostać w starej górskiej chacie, stanowiącej przyczółek wspinaczy. Nie jest świadomy, że ta decyzja pomoże uratować jedno istnienie, kobietę, która przez brawurę i nadmierną pewność siebie jej partnera, mogła stać się kolejną ofiarą gór…

Tym razem Patrickowi udaje się pomóc Cassie, a walka o jej życie w połączeniu z jej bliskością i łagodnością, wydaje się kruszyć twardą skorupę, którą przez lata zdołał się otoczyć. Można się jednak zastanowić, czy ta historia ma na celu pokazanie majestatu ale i grozy gór, stanowiąc tło ośnieżonych szczytów czy też to góry są dla niej milczącą scenografią. Niezależnie od tego, książka „Dźwięk grawitacji”, mimo iż pełna technicznych szczegółów dotyczących wspinaczki, jest historią ujmującą, romantyczną, budzącą gwałtowne emocje. I choć autor nie skupia się na wewnętrznym życiu bohaterów, choć udziela o nich minimalnej ilości informacji, to jednak czujemy ich fizyczność, ich ból, strach, ale również niemy zachwyt nad pięknem szczytów. Sam Simpson pisze, że góry „miały w sobie ten pogodny i nigdy nie wystarczająco doceniony urok zniewalającego piękna i śmiertelnego zagrożenia”. My również zachwycamy się tym pięknem, podobnie jak trudno oprzeć się zachwycie nad wymagającą i przejmującą książką Joe Simpsona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz