piątek, 13 października 2017

Anna Harłukowicz-Niemczynow „W maratonie życia”

Autor: Anna Harłukowicz-Niemczynow
Wydawnictwo: Videograf SA


„Bieganie nie zmieni przeszłości, ale może ukształtować przyszłość (…)” – o tym, jak bardzo prawdziwe są to słowa może zaświadczyć każdy, kto z biegania uczynił sposób na życie. Często zmiana fizycznej aktywności, włączenie w rytm dnia nie tylko ruchu, ale również okazji do refleksji, zmienia wszystko, staje się nowym początkiem. Z każdym przebiegniętym kilometrem osoby te zostawiają za sobą bolesną przeszłość, koncentrując się na świetlanej przyszłości. 

Czy tak właśnie było z Matyldą? Czym było i jest dla niej bieganie i jaki wpływ wywarło na jej codzienność oraz na jej wybory? Na te i na wiele innych pytań dotyczących tej aktywnej nauczycielki języka anielskiego, żony i matki, odpowiada zajmująca powieść autorstwa Anny Harłukowicz-Niemczynow. Książka „W maratonie życia”, opublikowana nakładem Wydawnictwa Videograf, to pozycja dla wszystkich kobiet, które chcą od życia czegoś więcej, niż tylko przeciętnej egzystencji. To idealna lektura zarówno dla tych czytelniczek, które kochają, jak i dla tych, które chcą kochać; dla tych, które są matkami, a także dla tych, których macierzyństwo nie stało się z różnych przyczyn udziałem.

Matylda doskonale wie, czym jest ból, cierpienie i nieodwzajemniona miłość. Jej małżeństwo uświadomiło jej, jak bardzo człowiek może skrzywdzić drugiego człowieka, pokazało, że czasami miłość to zbyt mało. Fascynacja nastolatki Kostkiem Kochankiem, domorosłym muzykiem, który nigdy nie przestał być małym chłopcem, skończyła się trwałym związkiem, o ile tak można nazwać chorą relację usankcjonowaną papierem z Urzędu Stanu Cywilnego. Starszy mężczyzna zaimponował zakompleksionej, otyłej nastolatce, ona zaś stała się dla niego wygodną alternatywą, bezpieczną przystanią do której cumował, kiedy tylko miał ochotę. Pojawienie się na świecie dziecka nie zmieniło jego przyzwyczajeń – wciąż ważniejsze były koncerty, imprezy i inne kobiety, niż obecność u boku żony i syna. 

Nie ma się zatem co dziwić, że Matylda dała się zwieść obietnicy miłości, że zafascynował ją mężczyzna, który się o nią starał, który ją uwodził. Jeden z nauczycieli w szkole, w której uczyła, znów potrafił sprawić, że jej oczy się śmiały, że przypomniała sobie, czym jest szczęście. Romanse mają jednak to do siebie, że prędzej czy później się kończą … 

Jak ten kolejny już związek zakończył się dla Matyldy? Możemy się spodziewać, że niezbyt szczęśliwie, skoro na pierwszych stronach książki pojawia się przystojny Tomasz. O tym jednak, jak bohaterka znalazła się w miejscu, w którym życie – mimo pojawiających się trosk – można nazwać szczęśliwym, przekonamy się oddając się lekturze, w której kolejne rozdziały wyznaczane są przebiegniętymi kilometrami, zaś ów bieg staje się okazją do wspomnień dotyczących przeszłości. Ta retrospekcja stanowi o sile książki, a plastyczne postacie, życiowe problemy i prawdziwe emocje, tylko upewniają nas, że autorka obdarzona jest nie tylko zmysłem obserwacji, ale te obrazy potrafi przelać na papier. Dzięki temu książkę pochłaniamy z zainteresowaniem, a co więcej – rodzi się w nas pragnienie wprawienia swojego ciała w ruch, pragnienie biegu przez życie…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz