czwartek, 23 listopada 2017

Bohdan Gumowski "Camino znaczy droga"

Tytuł: Camino znaczy droga
Autor: Bohdan Gumowski
Wydawnictwo: JEDNOŚĆ



(…) Nieliczni mają to szczęście, że odnajdują swoją drogę i cel. Ale wskaż mi człowieka, który systematycznie, z premedytacją, dążąc do określonego celu wie, że u kresu czeka go spełnienie? (…) Jeśli mówi, że wie, to kłamie, albo jeszcze nie doświadczył próby spełnienia (…)” – te słowa, choć bolesne, są niezwykle prawdziwe, oddają bowiem ducha nie tylko samego wędrowania, ale również ideę drogi. W tę drogę każdego roku wyrusza miliony osób, choć dla każdego z nich jest ona inna, a nawet, kiedy wszyscy idą w jednym kierunku, to każdym z pojedynczych osób kierują inne pobudki, odmienny jest również cel tego wędrowania. 

O wędrowaniu, a także o byciu pielgrzymem, pisze zajmująco Bohdan Gumowski, autor porywającego zbioru „Camino znaczy Droga”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa JEDNOŚĆ książka, to kolekcja historii z drogi, nie tylko opowieści o ludziach i ich emocjach, ale także o zwierzętach czy zaobserwowanych ciekawych zjawiskach. Camino de Santiago, czyli Droga św. Jakuba, to popularny szlak pielgrzymkowy do katedry w Santiago de Compostela w północno-zachodniej Hiszpanii, a każdego dnia przemierzają go tysiące pielgrzymów. A jednak książka Gumowskiego nie jest – jak by się mogło wydawać – poradnikiem, sugerującym, jak najlepiej poruszać się po szlaku. To raczej zbiór emocji, przeżyć, wspomnień i własnych doświadczeń, nanizany na nitkę wspólnej drogi. Tym samym rozczarowane mogą być osoby, które spodziewały się jasnych wskazówek ułatwiających wędrówkę, choć wierzę, iż to rozczarowanie będzie krótkotrwałe, bowiem piękno tych opowieści jest bezdyskusyjne. W lekturze zatopić się zatem mogą wszyscy, którzy od książki oczekują czegoś więcej, niż tylko zabawy, którzy chcą poczuć, którzy chcą się zastanowić nad swoim życiem i nad jego wartością., a także … docenić codzienność. 

Zyskujemy zatem okazję, by się wyciszyć, by podziwiać mury kościoła w Cizur Menor, baskijskim miasteczku na szklaku do Santiago, czy piękno katedry w Burgos, a także, by towarzyszyć w tej wędrówce psu. Na szlaku spotykamy wiele osób, które wędrują pchani do przodu różnymi motywami. Jest Ken, który szedł już Camino Francaise, jest też niemal sześćdziesięcioletni Frans, urzędnik państwowy, dla którego Camino okazała się być ostatnią drogą. 

Są historię o śmieci i o życiu, a każda z nich wypełniona jest obserwacją i następującą po niej refleksją. Każda z nich wciąga i skłania do przemyśleń również czytelnika, a kto wie – być może również nakłoni do ruszenia w drogę. Plastyczny, poetycki niemal język autora, jego uważność i otwartość na ludzi i na świat sprawiają, że wszystkie teksty zebrane w książce nas czarują, wciągają, porażają swoją głębią. Takie książki chce się czytać, podobnie jak chce się wędrować wraz z bohaterami tych historii wspólnym szlakiem, i to niezależnie od pobudek.





Zachęcam również do zapoznania się z książką „Santiago de Compostela” (TU).




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz