środa, 3 stycznia 2018

Arkady Paweł Fiedler "Maluchem przez Afrykę"

Tytuł: Maluchem przez Afrykę
Autor: Arkady Paweł Fiedler
Wydawnictwo: MUZA


Kim był Arkady Fiedler chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. Ten polski podróżnik, przyrodnik, reportażysta w swoim życiu odbył trzydzieści wypraw i podróży, między innymi eksplorując Amazonię i Peru, Madagaskar czy Afrykę Zachodnią (Gwineę i Ghanę). Jest on uznawany za tego, który nauczył rodaków podróżować, który pokazał, jak fascynujący jest świat, który pokazał, że podróże mogą być nie tylko pasją, ale i sposobem na życie. Dziś jego podróżnicze pasje kontynuują synowie i wnukowie, choć Arkady Paweł Fiedler długo opierał się przeznaczeniu. Robił karierę w Wielkiej Brytanii, pracując na wysokim stanowisku dla firmy zarządzającej siecią popularnych kin. Z roku na rok praca w korporacji czyniła go coraz bardziej wypalonym, a w jego sercu pojawiła się trudna do zdefiniowania tęsknota. Kiedy zrozumiał, że zamiast zestawień i rankingów sprzedaży woli naturę i odkrywanie nowych miejsc, poznawanie nowych ludzi, postanowił porzucić swoje dotychczasowe życie. Poczuł zew podróży …

Zaczynał skromnie, od kilkunastodniowej podróży po Polsce, tyle tylko, że … maluchem. Ta wyprawa stanowiła zaledwie przedsmak przygody, ale pokazała Fiedlerowi, jak bardzo satysfakcjonujące może być odkrywanie różnorodnych miejsc. Kolejna wyprawa oznaczała tak naprawdę koniec jego wygodnego życia i kariery w Wielkiej Brytanii. Posmakowawszy przygody, nie był już w stanie wrócić za biurko, postanowił zatem powtórzyć wcześniejszy wyczyn i w podróż znów zabrać malucha. Tym razem jednak celem miała być Afryka i to jej wschodnia część, jakby dla uzupełnienia trasy, którą przemierzył wiele lat wcześniej dziadek. Poza samą wizytą w Afryce i użyciem nietypowego jak na miejscowe warunki środka lokomocji, Fiedler chciał również nakręcić ze swojej wyprawy film. Sam projekt, nazwany „PoDrodze Afryka” stał się prawdziwą ekspedycją filmowo podróżniczą, trwająca ponad trzy miesiące. 

Z tej ekscytującej wyprawy powstała równie porywająca książka „Maluchem przez Afrykę”, będąca – oprócz opowieści dla miłośników Fiata 126p, wspaniałym dziennikiem z podróży. Opublikowana nakładem Wydawnictwa MUZA książka, to prawdziwa gratka dla miłośników podróży dalekich i bliskich, pełna praktycznych informacji, między innymi dotyczących formalności związanych z przejazdem przez kolejne afrykańskie kraje, ale i zawierająca spostrzeżenia dotyczące ludzi i kultury.

Pokonując ponad 16-tysięcznokilometrową trasę wiodącą wzdłuż Afryki Wschodniej od Egiptu przez Sudan, Etiopię, Kenię, Ugandę, Rwandę, Tanzanię, Zambię, Botswanę, Namibię do Przylądka Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki, autor nie tylko miał szansę zaobserwować lokalny koloryt, ale i na własnej skórze doświadczyć zarówno pokrętnego sposobu rozumowania mieszkańców, jak i wielkoduszności i niezwykłej wprost gościnności. 

Dzięki plastycznym opisom i prostemu językowi, pozbawionemu filozoficznych wynurzeń czy naukowych odwołań co do historii czy kultury danego państwa, czujemy się uczestnikami wyprawy, a wraz z Fiedlerem przeżywamy kłopoty związane z przetransportowaniem malucha, drżymy o jego stan techniczny i kondycję w podróży. Doświadczamy jazdy w „kairskim pandemonium drogowym”, odwiedzamy (niezupełnie z własnej woli) kairski posterunek policji, czujemy się oszukani przez chciwych właścicieli hoteli w Egipcie. Jesteśmy dumni z tego, że maluch z Polski jest pierwszym rodzimym samochodem, który przekracza nowo otwartą granicę pomiędzy Egiptem a Sudanem, doświadczamy niezwykłej gościnności Sudańczyków, a także odkrywamy ich chorą fascynację biurokracją i … pieczątkami. A to zaledwie początek przygód, które jest nam dane dzięki książce „Maluchem przez Afrykę" przeżywać. 

Autor, opisując codzienność w podróży oraz poszczególne wydarzenia, nie szczędzi nam szczegółów, choć koncentruje się na tych dla nas najważniejszych, najciekawszych, które pozwalają nie tylko poznać fakty, ale i rezydujących w okolicy ludzi oraz atmosferę danego miejsca. Wraz z autorem zajadamy się lokalnymi przysmakami, pijemy mocną i zabijającą głód kawę, nabierając coraz większej ochoty zarówno na własną podróż, jak i na lekturę kolejnej – mam nadzieję – książki autora. Biorąc pod uwagę sprawne pióro dziadka, a także fakt, że Arkady Paweł Fiedler zdecydowanie połknął bakcyla podróżowania, możemy spodziewać się kolejnych relacji z wypraw…


Recenzja powstała dzięki współpracy z Miejską Biblioteką Publiczną w Dąbrowie Górniczej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz