poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Zameczek w Promnicach i Jezioro Paprocańskie

Do Promnic wybieraliśmy się od niemal trzech lat – planowaliśmy tam jedną z pierwszych randek. Jednak z różnych względów nie dotarliśmy do celu, a późniejsze kłopoty z ciążą i urodzenie Klary jeszcze odsunęły wyprawę w czasie. Jednak 6 miesiąc życia Małej postanowiliśmy uczcić wyjazdem właśnie tam szczególnie, że kilka dni później, czyli 20 kwietnia zniesiono część restrykcji związanej z przemieszczaniem się w celach rekreacyjnych i otwarto parki.Choć wiedzieliśmy, że sam pałac w Promnicach będzie nieczynny bowiem – pomijając koronawirusa – jest w remoncie (w „normalnych” warunkach czynna jest tylko restauracja), to jednak postanowiliśmy pospacerować wokół rozciągającego się za nim Jeziora Paprocańskiego. 

Pałac w Promnicach 


Najlepiej wybrać się tu samochodem, ewentualnie rozpocząć wyprawę w Tychach, dojeżdżając autobusem w okolice Ośrodka. Jasąc autem z Katowic, mijając zjazd na Paprocany, kilkanaście metrów dalej mamy zjazd do Promnic. Pałac jest ukryty głęboko w lesie, ale przez to staje się nieco tajemniczy. Budzi zachwyt nawet kiedy oglądamy go przez zamkniętą bramę, choć – przy zbyt dokładnych oględzinach – widać palącą potrzebę renowacji.


Promnice (zlokalizowane pomiędzy Tychami a Kobiórem) wzięły swoją nazwę od rodziny Promnitzów, należącej do śląskiej szlachty, władającej pszczyńskimi włościami od połowy XVI do połowy XVIII wieku. Następnie, po wygaśnięciu rodu, dobra przeszły w ręce Anhalt. To właśnie przedstawiciel tej rodziny wzniósł w Lasach Pszczyńskich (naprzeciw ogrodu zamkowego) pierwszy zameczek myśliwski, który został zburzony w 1830 roku. 

Jednak czas prawdziwego rozkwitu okolicy nadszedł wraz z przejęciem Pszczyny przez ród Hochbergów, który niegdyś był jednym z najmożniejszych rodów na Śląsku i zaliczano go do elity Rzeszy Niemieckiej. O potędze mogą świadczyć chociażby inne rodowe siedziby, takie jak zamek Książ koło Wałbrzycha czy pałac w Pszczynie (o Pszczynie przeczytacie TU). 

W Promnicach zachował się zbudowany przez nich 1861 roku pałacyk myśliwski (początkowo zwany domem myśliwskim, a następnie zamkiem) w stylu angielskiego neogotyku, uzupełnionego elementami charakterystycznymi dla architektury szwajcarskiej. Powstał on z inicjatywy księcia Jana Henryka XI Hochberg. Architektem był Olivier Pavelt, który rozbudowywał również książęcy browar w Tychach. Pałac stanowił centralną budowlę większego zespołu, w którego skład wchodziły: wozownia, stajnie oraz leśniczówka. Wygląd obecnego pałacu jest efektem dwóch faz budowlanych, a mianowicie z 1861 roku i z 1868 roku, kiedy miała miejsce gruntowna odbudowa zamku po pożarze w 1867 roku oraz kilku zmian dokonanych na przełomie XIX i XX wieku. 

Wzniesiony z cegły i drewna pałac, ma trzy kondygnacje. Ośmioboczna wieża zwieńczona jest szpiczastym hełmem. Bryłę budynku ozdabiają liczne wykusze, facjaty, wieżyczki. Niestety, jak wspomniałam, nie mogliśmy zwiedzić wnętrza, co więcej - zamknięty był nawet teren wokół pałacu, ale przynajmniej zyskaliśmy powód, by tu wrócić. 





Jezioro Paprocańskie


Za zameczkiem rozciąga się Jezioro Paprocańskie (zwane też Jeziorem Paprocany), akwen z pierwszą klasą czystości wód. Jezioro jest sztucznym zbiornikiem, utworzonym w 1870 roku w dawnym wyrobisku Huty Paprocany. Zajmuje powierzchnię ponad 100 ha; głębokość waha się od 1,5 do prawie 2 metrów. Brzegi jeziora otoczone są przez lasy dawnej Puszczy Pszczyńskiej oraz tereny bagienne z licznym ptactwem wodnym i ciekawymi roślinami. Można tu zobaczyć m.in. różne gatunki kaczek.







Przy północno-wschodnim brzegu jeziora powstał Ośrodek Wypoczynkowy MOSiR Paprocany z dobrze rozwiniętym zapleczem. Są tu m.in. plaża, strzeżone kąpielisko, oryginalny pomost spacerowy, wypożyczalnia sprzętu wodnego, boiska do piłki nożnej, siatkówki i koszykówki, kort tenisowy, a dla najmłodszych - plac zabaw. To właśnie tu wybraliśmy się spacerkiem z zameczku – z wózkiem (doskonała droga) spacer zajął nam koło godziny. Niestety wszystkie punkty gastronomiczne oraz obiekty rekreacyjne były zamknięte, ale bez wątpienia miejsce to jest warte tego, żeby tu powrócić, podobnie jak do zameczku. Tyle tylko, że samochód warto zostawić na parkingu w pobliżu Ośrodka Wypoczynkowego, bowiem Promnicach, przy zamkniętym terenie pałacu, brak jest parkingu. My, licząc na brak ruchu, zaparkowaliśmy w niewielkiej zatoczce na drodze, niedaleko ogrodzenia, ale wyjazd ta wąską ulica tyłem jest koszmarem. 



Zdecydowanie czuje niedosyt po tej wyprawie. Odnaleźliśmy jednak miejsce, gdzie spokojnie można pospacerować z dzieckiem, a kiedy Klara będzie większa, rewelacyjny plac zabaw przy Ośrodku z pewnością będzie naszym celem. Zresztą, kiedy tylko będzie można tam wejść, z pewnością wrzucę kilka zdjęć dla wszystkich mam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz