niedziela, 21 czerwca 2020

Janina Lesiak "Marysieńka Sobieska. Autoportret"

Tytuł: Marysieńka Sobieska. Autoportret 
Autor: Janina Lesiak 
Wydawnictwo: MG 


Nawet te osoby, które z historią są na bakier, musiały choć słyszeć o królowej Marysieńce, której postać rozpala wyobraźnię i to nie tylko męskiej części populacji. Jako jedna z niewielu władczyń pławiła się w małżeńskim szczęściu, nieobce były jej też uciechy w alkowie. Mimo to poddani jej nie znosili, uchodziła za pupilkę królowej, francuskiego agenta oraz osobę niejasnym pochodzeniu (część historyków uważa, że była ona w rzeczywistości nieślubną córką królowej). 

W 1658 roku została wydana za jednego z najpotężniejszych ludzi w kraju – Jana Zamoyskiego, a z tego związku miała czwórkę dzieci, które nie dożyły jednak dorosłości. Kiedy po kilku latach nieudanego małżeństwa owdowiała, przydarzyło jej się coś, co praktycznie w tamtej epoce się nie zdarzało. Mowa tu mianowicie o małżeństwie z Janem Sobieskim i – co najważniejsze – małżeństwie z miłości. Uczucie, a także pociąg seksualny, jest wyczuwalny chociażby w słynnej korespondencji pary. 

O tej niezwykłej kobiecie wielkiej urody przeczytać możemy w porywającej (i odważnie napisanej) książce, która odsłania przed nami wiele szczegółów życia (i współżycia) Marysieńki. Mowa tu o pozycji opublikowanej nakładem Wydawnictwa MG pt. „Marysieńka Sobieska. Autoportret”. Autorka, Janina Lesiak, z niezwykłym wyczuciem, ale też szczyptą wyuzdania przybliża nam postać kobiety o niezmierzonych ambicjach, ukochanej żony Jachniczka, czyli króla Jana III Sobieskiego, która była w stanie zrobić dla niego wiele, nawet zrezygnować z perfum, by mógł wąchać jej intymne zapachy. Osoby zainteresowane historią, nawet tą nieoczywistą, z pewnością zagłębią się książkę z niemałą przyjemnością. Pod warunkiem, że będą w stanie pozbyć się z wyobraźni widoku przyrodzenia Sobieskiego i pruderii.. 

Pieszczotliwie zwana Marysieńką nie miała w sobie nic z infantylności czy nieśmiałości. Wyrachowana, ale w niezwykle uroczy sposób, doskonale wiedziała w jaki sposób osiągnąć cel. Nie miała oporów, by posunąć się przy tym do kłamstw czy niedopowiedzeń. Przy tym wszystkim była kobietą wielkiej namiętności, rozbudzonej przez Sobieskiego, ale wielkiej inteligencji, pomimo niezbyt starannego wykształcenia. Niejednoznaczna, nieprzewidywalna, urocza, błyskotliwa –o jej zaletach można mówić bez końca, podobnie jak o wadach. Była wszak kobietą z krwi i kości, i w ten sposób właśnie na kartach powieści maluje ją Lesiak. 

Plastyczne opisy i niezwykłe styl autorki, który sprawia, że niemal naturalnie przenosimy się w przeszłość do XVII wieku, czytając o zwyczajach panujących na dworach, zarówno tych związanych z obyczajowością, jak i higieną. Sobieskiego i miłość do niego można uznać za rekompensatę od losu za straty moralne, jakie odniosła w pierwszym związku. Dzięki Lesiak czujemy się nie tylko jak świadkowie tej wielkiej miłości i wzajemnej fascynacji, ale czynnie angażujemy się zarówno w lekturę, zazdroszcząc nieco takiego związku. Bez siebie nie byliby tacy sami, bez siebie nie istnieliby wzajemni. On przy niej zdejmował maskę twardego mężczyzny, ona była dla niego nie tylko ponętną kochanką, której włosy zabierał, by oplatały jego penisa, gdy wyjeżdżał. Była też przyjaciółką i powierniczką, kobietą, na którą zawsze mógł liczyć i tym samym się jej odpłacał – bezwarunkową akceptacją, szacunkiem i miłością. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz