niedziela, 22 marca 2015

Justin Go "Wyścig z czasem"

Tytuł: Wyścig z czasem
Autor: Justin Go
Wydawnictwo: MUZA SA


„Kochać to także umieć się roz­stać. Umieć poz­wo­lić ko­muś odejść, na­wet jeśli darzy się go wiel­kim uczu­ciem. Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew własnemu” – tak właśnie miłość widział Vincent van Gogh, trwale łącząc ją z wolnością oraz stawianiem szczęścia ukochanej osoby ponad swoje. Można odnieść wrażenie, że dziś nie ma już takich miłości. Wychowani w dobie egoizmu, dążenia do celu zabiegamy o miłości, a kiedy już ją znajdziemy, kurczowo się jej trzymamy niezależnie od tego, jaka jest jakość tego uczucia i czy tak naprawdę jest ono miłością. Często bowiem mylimy to uczucie z desperackim pragnieniem, by nie zostać samemu.

Uczucie, którym obdarzyli się bohaterowie doskonałej powieści Justina Go „Wyścig z czasem” pokochali się jednak tą miłością prawdziwą, tą bezinteresowną o której mówił Van Gogh. Opublikowana nakładem wydawnictwa MUZA SA książka to niezapominana opowieść o miłości napiętnowanej przez wojnę, o wspinaczce oraz o wielkim spadku, o zdobycie którego trzeba zawalczyć. Przyjemność w lekturze znajdą wszyscy ci, którzy cenią sobie głębokie historie, przesycone emocjami, historie poruszające nasze serca i dusze. 

Autorka przedstawia nam młodego mieszkańca Kalifornii, Tristana Campbella. Dwudziestotrzyletni chłopak stoi właśnie przed poważną decyzją, co robić dalej po skończeniu studiów, kiedy przeznaczenie wybiera za niego. Otrzymana wiadomość z londyńskiej kancelarii burzy jego bezpieczny świat – Tristan dowiaduje się, że prawdopodobnie jest spadkobiercą wielkiego majątku. Spadek po Ashleyu Walsinghamie, słynnym uczestniku wyprawy na Mount Everest, który zginął samotnie podczas drogi na szczyt, czeka na beneficjenta. Mężczyna, przed wyruszeniem na wyprawę, zapisał bowiem w spadku niemal wszystko co posiadał, pewnej kobiecie. Nigdy jednak nie wystąpiła ona o potwierdzenie swoich praw do należnego jej spadku. W testamencie ustanowiono zarząd powierniczy, który sprawować miał nadzór nad majątkiem do czasu, aż zostanie on przekazany bezpośrednim potomkom owej kobiety. Do chwili obecnej przekazanie majątku nie było jednak możliwe. Co więcej – zgodnie z wolą Ashleya, jeśli przez osiemdziesiąt lat nikt po majątek się nie zgłosi, ma on być rozdysponowany pomiędzy liczne instytucje charytatywne. Do końca tego okresu zostało zaledwie siedem tygodni, dlatego też kancelaria postanowiła poinformować jedynego potencjalnego spadkobiercę, jednocześnie wyznaczając mu odpowiedzialne zadanie – ma on przedstawić ostateczny dowód, że jest bezpośrednim potomkiem Imogen Soames-Andersson, kobiety, którą bezgranicznie kochał Ashley. 

Ashley kochał i był kochany, właśnie dale tego Imogen pozwoliła mu odejść. Pragnęła bowiem postawić go przed wyborem, którego dokonać nie mógł i odwieść go od powrotu na front, zatem ostatecznie wolała go opuścić. Ich miłość choć krótka, przetrwała lata. Poznali się zaledwie tydzień przed wyruszeniem Ashleya do Francji. Chłopak z bogatego domu nie miał tak naprawdę pojęcia, czym jest wojna, z czym przyjdzie mu się zmierzyć na froncie. Mimo wszystko jakby podświadomie, starał się wykorzystać czas spędzony z Imogen tak, jakby był on jego ostatnim. Dziewczyna obiecuje czekać na niego cierpliwie, codziennie zresztą piszą do siebie listy w oczekiwaniu na powtórne spotkanie. Do niego dochodzi wkrótce, bowiem Ashley odnosi ciężką ranę w bitwie pod Sommą. Pomyłkowo zostaje nawet uznany za zmarłego dlatego też, kiedy na jaw wychodzi błąd urzędników, Imogen wyrusza niezwłocznie do Francji, nie zważając na niebezpieczeństwo. Spotykają się w szpitalu w Albert, nieopodal linii frontu, gdzie Imogen wyjawia mu pewną tajemnicę. To jest niestety ich ostatnie spotkanie, bowiem dziewczyna żąda od niego, by nie wracał na wojnę. Dokonując wyboru, oboje skazują się na cierpienie ale wiedzą, że próba zmiany zdania unieszczęśliwiłaby drugą osobę. Tu, w Albert, urywa się też ślad po Imogen… 

Czy Tristanowi uda się rozwiązać zagadkę, z którą nie poradzili sobie pracownicy kancelarii? Czy uda się mu udowodnić, że to Imogen, a nie jej siostra Eleanor, była jego prababką? Droga do prawdy wiedzie przez archiwa British Library, przez Szwecję i bibliotekę w Uppsali, Paryż i Bibliothéque Nationale, przez północną Francję, gdzie po raz pierwszy Ashley widział Imogen nad Sommą, a nawet przez Islandię. Czas płynie jednak nieubłaganie, a chłopakowi wciąż nie udaje się odkryć tego ostatecznego dowodu. Znajduje jednak coś więcej – nie dość, że z fragmentów układanki wyłania się historia pięknej choć nieszczęśliwej miłości, to jeszcze w drodze Tristan znajduje swoją miłość. 

„Wyścig z czasem” to książka wzruszająca i piękna, zachwycająca nie tylko złożoną fabułą, ale również sprawnością, z jaką Justin Go operuje słowem. Wykreowani bohaterowie targani namiętnościami, pełni sprzeczności są niezwykle plastyczni, emocjonalni, angażują nas bez reszty w przeżywane przez nich wydarzenia. Zagadki jakie stawia przed Tristanem autor zmuszają i czytelnika do zastanowienia się nad wyborem najlepszych dróg, wciąż analizujemy otrzymane informacje pragnąc wspomóc bohatera w tym trudnym dla niego czasie próby. To sprawia, że od książki nie można się oderwać, że można nazwać ją spektakularnym debiutem autora i z niecierpliwością oczekiwać na kolejną powieść, nad której publikacją Justin Go już pracuje.



4 komentarze:

  1. zastanawiam sie nad jej przeczytaniem. zwlaszcza teraz wydaje sie jeszcze bardziej necaca ;) ogolnie sposoby napisania sa znane ale ten wydaje sie byc z cieakwa fabula. jesli moge cos napsiac a juz to robie: sa strasznie malutkie literki ledwo widze :3 musialam powiekszyc

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Tak, warto przeczytać. Naprawdę dobry debiut. Co do wielkości czcionki, dziękuję za uwagę. zastanawiałam się własnie nad małą modyfikacją sposobu wpisów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach, cieszę się, że dobre:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, polecam. Chociaż zakończenia spodziewałam się nieco innego:-)

    OdpowiedzUsuń