sobota, 16 maja 2015

Grzegorz Kozera "Króliki Pana Boga"

Tytuł: Króliki Pana Boga
Autor: Grzegorz Kozera
Wydawnictwo: Dobra Literatura


„A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei / Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!” – pisał Juliusz Słowacki w jednym ze swoich utworów. Takimi „kamieniami” są również bohaterowie Grzegorza Kozery, choć oni porównują się z królikami doświadczalnymi, z którymi igra Bóg, realizując być może jeden ze swoich planów…

Niezależnie od tego, jak nazwiemy straceńców składających – dobrowolnie, bądź nie – swoje życie w ofierze, będzie to zawsze akt niezwykle dramatyczny, bolesny i wywołujący emocje. Szczególnie, jeśli zabawkami w rękach losu (Boga?) byli ludzie, ofiary charyzmatycznego szaleńca, który zdołał pociągnąć za sobą tłumy, czyli Hitlera. O tym haniebnym dla ludzkości okresie, jakim była druga wojna światowa, powstało wiele filmów, napisano wiele książek, opowiedziano setki historii. Jedna, jak pokazuje doświadczenie, nigdy nie będzie ich dość, by przestrzec kolejne pokolenia przed walką i szerzącą się nienawiścią. Większość z tych relacji koncentruje się jednak na samej wojnie i rozgrywa się w jej trakcie. Mało jest dokumentów, opisujących dramat tych, którzy pozostali – pozbawieni godności, rodziny, odarci ze złudzeń i nadziei. Dlatego też tak cenna i wyjątkowa jest książka Grzegorza Kozery „Króliki Pana Boga”, opowiadająca właśnie o takich ludziach. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Dobra Literatura powieść stanowi nawiązanie do innej książki autora „Berlin, późne lato”, ale może być odczytana jako osobna historia. Jestem jednak przekonana, że pomimo dojmującego bólu, jakiego doświadczamy podczas lektury, czytelnicy nie mający dotąd okazji sięgnąć po publikacje autora, z pewnością nadrobią to niedopatrzenie. 

Jest maj roku 1945 roku, na froncie toczą się jeszcze działania wojenne, ale po samobójczej śmierci Hitlera jest wiadome, że III Rzesza przegrała. W niemieckich obozach pojawiają się Amerykanie, chociaż ci, którzy przeżyli, wciąż nie mogą uwierzyć w koniec swojej gehenny. Może i dobrze, bowiem tak naprawdę to jeszcze nie jest koniec. Sowiecka armia - rzekomi Wyzwoliciele - panoszy się bezkarnie, kradnąc, gwałcąc i mordując. Panuje głód, wycieńczeni więźniowie umierają w męczarniach, pokonani przez liczne choroby. Ludzie stali się podobni do zwierząt, kieruje nimi wyłącznie chęć przetrwania, nikomu nie można zaufać. 

Taką rzeczywistość oswoić muszą bohaterowie Kozery – Adam, Halina i Honza. Adama wywieziono do Niemiec na roboty przymusowe, wojnę przetrwał pracując w gospodarstwie niejakiego Hermanna Stolza pod Augsburgiem w Szwabii. Halina, znana nam już z poprzedniej powieści, po aresztowaniu w domu niemieckiego pisarza, którego pokochała z wzajemnością, znalazła się w niemieckim obozie. Na jej pasiaku widniała czarna gwiazda, znak „elementu aspołecznego” – zmieniając jej kategorię z więźnia politycznego Niemcy doskonale wiedzieli, że los, na który ją skazują, jest gorszy od śmierci. Stała się bowiem zabawką niewyżytych oficerów, strażników, była również nagrodą dla zasłużonych więźniów. Po wyzwoleniu nie ma żadnych planów, odarta z godności, intymności, nie wie, jak z tych skorup poskładać swoje życie od nowa. Mówi do Adama: „(…) czasem myślę, że powinnam iść do klasztoru i pozostać w nim do końca życia. Mogłabym nawet udawać, że nadal wierzę w Boga (…)”. Plany Adama są proste – skończyć szkołę, spotkać kobietę i założyć z nią rodzinę. Nadrobić stracone lata, zapomnieć o hańbie i cierpieniu. Zanim jednak oboje odnajdą się w powojennym świecie, mają do spełnienia swego rodzaju misję, cel, który ich mobilizuje i nie pozwala zastanawiać się, dlaczego „ludzie ludziom zgotowali ten los”. Oboje pragną za wszelką cenę dotrzeć do Cieszyna, by chory na gruźlicę Honza mógł zobaczyć swoją matkę, być może po raz ostatni…

Czy uda im się ta wędrówka przez ziemie wyzwolone? Jak zdołają przetrwać bez jedzenia, ochrony? Czy trójka życiowych rozbitków nie straci zupełnie wiary w człowieczeństwo? Na te wszystkie pytania odpowiada Grzegorz Kozera w brutalnie prawdziwej, ale boleśnie pięknej powieści „Króliki Pana Boga”. Dojrzała proza autora uderza nas swoją prostotą, surowością i realizmem. Nie ma tu fałszu, nie ma też zbytecznych słów, zdania są odbiciem tego szalonego świata, który na własne życzenie zmierza ku zagładzie. „Razem wracamy z piekła przez czyściec” – mówi Halina, co doskonale oddaje sytuację panującą w trakcie wojny oraz tuż po jej zakończeniu. Ta oszczędność w słowach, surowi i poranieni bohaterowie, nękani przez własną przeszłość i osobiste demony, niezwykle plastyczny obraz powojennych terenów oraz liczne dowody zezwierzęcenia ludzi – to wszystko czyni z powieści Kozery książkę mocną, przerażającą, ale wyjątkową. Książkę jak dotąd najlepszą w dorobku autora…

2 komentarze:

  1. Podoba mi się sposób, w jaki piszesz, aż dziwne, że wcześniej nie trafiłam na ten blog. Jednak myślę, że będę zaglądać częściej. Co do samej książki - niekoniecznie sięgam po taką tematykę, chociaż od czasu do czasu mi się zdarza i być moze to jest właśnie taki czas. ;)
    Pozdrawiam
    A.

    http://still-changeable.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pewne książki trzeba czytać w pewnych momentach życia. Zajrzę z przyjemnością do Ciebie:-) Również pozdrawiam.

      Usuń