piątek, 29 grudnia 2017

Évelyne Brisou-Pellen „Clea i wrota do świata duchów”

Autor: Évelyne Brisou-Pellen
Wydawnictwo: Widnokrąg


Zawieszeni gdzieś pomiędzy Tym a Tamtym światem, nie mogący poradzić sobie z własnym odejściem, cierpiący. Pełni niezrozumienia, wewnętrznego buntu, desperacko próbujący zrozumieć, co tak naprawdę się stało. Czy tak wyglądamy po śmierci? To jedna z hipotez, podobnie jak istnienie szarych, pozbawionych dusz duchów, które za wszelką cenę próbują odebrać je tym, którzy pomimo śmierci wciąż je zachowali. Kolejna, zakłada również istnienie duchów białych, obdarzonych nawet po śmierci duszami, zagrożonych atakiem ze strony duchów szarych. Różne są też wizje miejsca, w którym owe duchy przebywają – a choć niektórzy sądzą, iż jest to po prostu piekło, niebo, ewentualnie czyściec, to pojawiają się też znacznie bardziej interesujące propozycje. Dlaczego bowiem duchy nie miałyby trafiać do pięknego dworu, wyglądającego z zewnątrz na XV-wieczny zabytek, natomiast od wewnątrz urządzonego zgodnie z regułami i stylem XIX wieku?

O tym, jak może wyglądać życie w takim dworze, stanowiącym równocześnie więzienie dla szarych duchów, dużo do powiedzenia ma Évelyne Brisou-Pellen. Jej seria fantastycznych książek adresowanych do młodzieży, pod wspólnym tytułem „Dwór”, to szalona podróż do świata duchów, to moc detektywistycznych zagadek, sprowadzających się do odkrycia tożsamości osób, które pozbawiły danego osobnika życia oraz wykrycia rodzaju śmierci. To kontrowersyjne, choć niezwykle frapujące ujęcie kwestii tego, co „po drugiej stronie”, co dzieje się z nami po śmierci, zdecydowanie przyciąga uwagę, zapewniając kolejnemu już tomowi powieści szerokie grono czytelników. Aby w pełni odkryć niezwykłość drugiej części cyklu „Clea i wrota do świata duchów”, warto rozpocząć swoją przygodę z Liamem od pierwszej części, czyli powieści „Liam i mapa wieczności”. Zostało tam wyjaśnionych wiele kwestii, co do których brak zrozumienia może odebrać kontynuacji historii klarowności. 

O ile w pierwszym tomie bez podpowiedzi pozostały dwa pytania: dlaczego Cléa trafiła do dworu i co tak rozpaczliwie pragnie zapomnieć, a także dlaczego sprawa prawdziwego nazwiska Liama jest tak ważna, to drugi tom (mimo iż przynosi kolejne pytania), rozjaśnia nieco sytuację, a przy tym a nam, jak bardzo życia ludzkie i ludzkie historie są ze sobą powiązane. W obliczu nierozwiązanych tajemnic nie dziwi zatem fakt, że druga część opowieści koncentruje się na odkryciu przeszłości Cléi, która zaczyna sobie przypominać coraz więcej szczegółów związanych z okolicznościami swojej śmierci, a także na walce z szarymi duchami, które poczynają sobie coraz śmielej, kreując wygląd dworu, mimo iż do tej pory wpływ na niego miał wyłącznie majordomus, Raul. I on również – mimo iż do tej pory nie było to przedmiotem jego zainteresowań – odkrywa okoliczności swojej śmierci, a właściwie …morderstwa. Dzieje się to za sprawą Liama i Cléi, którzy postanawiają pomóc również biednej Emmerance, porzuconej przed ślubem przez narzeczonego. 

Na łamach książki pojawiają się zarówno postacie znane nam już z pierwszego tomu cyklu, jak i nowi bohaterowie, między innymi mały chłopczyk Hoël, czy pies, który wraz z dzieckiem wyłonił się z wody. Liam coraz częściej używa też mapy wieczności, choć niektóre z wypraw (jak ta do Namur), są bardzo ryzykowne i o mały włos skończyłyby się nieszczęściem. Wszystkie te zagadki, a także cała plejada bohaterów, zagubionych w swoim życiu-po-życiu, przykuwa uwagę i wprost nie pozwala się od książki oderwać. Nic zatem dziwnego, że kończąc drugi tom „Dworu” myślimy tylko o tym, kiedy pojawi się kolejna część i … czym autorka nas znów zaskoczy. Szczególnie, że wątek, który w pierwszym tomie został ledwie poruszony, w kontynuacji jest doskonale widoczny. Chodzi oczywiście o uczucie, które rodzi się pomiędzy Cléą a Liamem i pewne skrępowanie, które wkrada się w ich relacje. Trzymając kciuki za ich związek, podziwiamy jednocześnie umiejętność autorki, polegającą na tworzeniu plastycznych opisów i bohaterów tak realistycznych, jakby wcale nie byli … duchami.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz