sobota, 17 lutego 2018

Sabri Louatah "Dzikusy. Upiór nawiedził Europę "

Tytuł: Dzikusy. Upiór nawiedził Europę 
Autor: Sabri Louatah 
Wydawnictwo: WAB 



„Chwilami mam wrażenie (…), że my wszyscy jesteśmy upiorami. Błąka się w nas nie tylko to, co odziedziczyliśmy po ojcu i matce. Są to różne stare, martwe poglądy, różne strupieszałe wierzenia. Nie żyją w nas, ale weszły nam w krew, nie możemy się ich wyzbyć. Kiedy biorę do ręki gazetę, żeby ją przeczytać, mam wrażenie, że między wierszami pełzają upiory. Po całym kraju snują się upiory, jest ich tyle, ile piasku w morzu... " – te słowa autorstwa Henrika Ibsena przychodzą na myśl, kiedy słuchamy doniesień telewizyjnych, kiedy obserwujemy to, co dzieje się na szczeblach rządowych, kiedy jesteśmy świadkami żenujących zachowań polityków. 

Cytat ten nasuwa się również podczas lektury książki „Dzikusy. Upiór nawiedził Europę”, autorstwa Sabriego Louataha, francuskiego pisarza, który pierwszym tomem powieści „Dzikusy. Francuskie wesele” nie tylko zadebiutował, ale zapewnił sobie trwałe miejsce w historii literatury. Opublikowana nakładem Wydawnictwa WAB saga, pozwoliła nam spędzić dobę w Saint-Étienne, poznając pochodzącą z Algierii, wielopokoleniową rodziną Narrusz. Dzięki tej lekturze mieliśmy okazję doświadczyć różnic kulturowych, ale również dowiedzieć się o narodzie Kabylów, czyli narodzie berberyjskim, mylnie utożsamianym z Arabami, zamieszkujący, przede wszystkim północno-wschodnią Algierię, przygraniczne obszary Tunezji, a także Francje. Pierwszy tom nie tylko przykuwa naszą uwagę wątkami społecznymi i narodowościowymi, ale pozwala też uczestniczyć w tytułowym weselu, na którym bawi się większość członków rodziny, w tle mamy zaś odbywające się wybory prezydenckie. 

Osoby, które z zainteresowaniem śledziły wydarzenia rozgrywające się we „Francuskim weselu” z pewnością będą zaskoczone tym, jak rozwija się sytuacja w drugim tomie historii. Myli się bowiem ten, kto oczekuje dalszych, skomplikowanych obrazów rodzinnych relacji, wzajemnych niechęci czy konfliktów. Pierwszy tom rozbudził w nas ciekawość, ale przewrotnie posłużył on zaledwie jako … wprowadzenie do części drugiej. O ile bowiem na weselu bawił nas przystojny aktor, Fu'ad, to tym razem straszy nas demoniczny Nazir, który odważył się … podnieść rękę na kandydata na prezydenta Francji. 

Sabri Louatah rozpoczyna akcje swojego drugiego tomu w kilka chwil po zamachu na Idera Szawisza, pierwszego pretendenta arabskiego pochodzenia do urzędu prezydenta. Szawisz trafia do szpitala z poważnymi uszkodzeniami ciała, bowiem mimo iż kula nie dotarła do mózgu, to pod wpływem szoku nastąpiło pęknięcie tętniaka. Jego stan jest zatem poważny, podobnie jak poważne są oskarżenia pod adresem Nazira Narrusza. To on jest właśnie tytułowym upiorem, mimo iż podczas aresztowania wygląda raczej na wystraszonego i zagubionego. 

W jaki sposób chłopak przeszedł w tak krótkim czasie tak długą drogę, od rozprowadzania narkotyków po próbę zabójstwa na tle politycznym? Czy Nazir działał sam czy był zaledwie pionkiem w rękach jakiejś organizacji? Czy to możliwe, by wybory wygrał człowiek znajdujący się w stanie śpiączki? Na te pytania odpowiedź niesie drugi tom powieści „Dzikusy”, który w obliczu zmasowanych ataków terrorystycznych, które miały miejsce na przestrzeni kilku ostatnich lat, zyskuje nowy wymiar. I choć Nazir nie jest typowym islamskim terrorystą, zamiast idei kieruje nim raczej bunt i pycha, to możemy obserwować dramat, zarówno rodziny Szawisza, jak i wszystkich osób z otoczenia Nazira, a nawet … całej Francji, która dzień po dniu żyje zamachem. 

Louatah po raz kolejny okazał się być nie tylko mistrzem fabuły czy konstruowania sylwetek bohaterów, ale pokazał on również niezwykłą umiejętność igrania z emocjami, zarówno czytelników, jak i swoich postaci. Niezwykle aktualny polityczny i społeczny kontekst powieści dodaje jej jeszcze pikanterii i sprawia, że z niecierpliwością wypatrujemy kolejnego tomu historii. Ciekawe, czym tym razem autor zaskoczy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz