wtorek, 1 maja 2018

Co zobaczyć w Poznaniu?

Pobyt w Poznaniu na Blog Conference Poznań po raz kolejny postanowiłam wykorzystać do tego, by zanurzyć się w miasto, w którym doskonale się czuje i które coraz bardziej kocham (relacja z poprzedniej wizyty TU). Choć i tym razem nie miałam zbyt wiele czasu na zwiedzanie (dlatego postanowiłam wrócić do Poznania jeszcze w tym roku), to z przyjemnością spacerowałam jego uliczkami, chłonęłam wyjątkową atmosferę panującą na rynku, który wieczorem rozbrzmiewa muzyką.
Rozczarowująca okazała się wizyta w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Poznańskiego, ale zawód zrekompensowało Centrum Kultury Zamek. 


Ten niezwykły budynek, będący zamkiem cesarskim powstał w 1910 roku i od tego czasu pełnił rozmaite funkcje. Budowla została zaprojektowana rzez Franza Schwechtena w stylu neoromańskim, a masywna obronna bryła miała być dowodem na dominację Niemców w Poznaniu. Elewacja obłożona jest polnym kamieniem w przyziemiu, zaś wyżej pokrywa ją grubo ciosany piaskowiec. Najwyższym punktem jest wieża zegarowa, znajdująca się po zachodniej stronie zamku. Mieściła się w niej pierwotnie, kaplica w stylu bizantyjskim przerobiona w czasie II wojny światowej na gabinet Hitlera. W przyległym do wierzy skrzydle zachodnim, na pierwszym piętrze znajdowały się pokoje cesarza i cesarzowej, powyżej nich komnaty następcy tronu. Północna fasada Zamku Carskiego wychodzi na ogród. Charakterystycznym elementem z tej strony jest balkon podtrzymywany przez cztery kolumny. Obecnie gospodarzem budynku jest CK Zamek. Jego sale zaadaptowana są na muzea, wystawy, restauracje, kluby i biura. 

fot. J.Gul
fot. J.Gul
Do zamku można bez problemu wejść, choć wszystkie jego skarby (Tron Cesarski, dawne apartamenty cesarza Wilhelma II itd.) są ukryte za zamkniętymi drzwiami. W części z sal odbywają się wykłady, konferencje, zamek można również zwiedzać z przewodnikiem. 

Wizytę w Poznaniu postanowiłam również wykorzystać do rozpieszczenia swojego podniebienia. Co prawda z Rogalowego Muzeum z uwagi na niekorzystne godziny pokazów musiałam zrezygnować, ale wykorzystałam ten czas, by wypić doskonałą kawę i zjeść całkiem niezłą szarlotkę w „Café Misja. Centrum Kultury Fara”. Kawiarnia mieści się w dawnych pomieszczeniach do nauki kolegium jezuickiego. Poza nauką, nad którą pieczę sprawował znany z tłumaczenia Pisma Świętego Jakub Wujek, to odbywały się tu również dysputy akademickie na tematy teologiczne i społeczne. Dziś można usiąść zarówno w środku kawiarni, jak i w podcieniu filarów, otaczając się atmosferą stworzoną przez właścicieli kawiarni, jak i ciszą sprzyjająca kontemplacji. 

fot. J.Gul

fot. J.Gul

Kawiarnia nie należy do najtańszych (za widoczny na zdjęciu kawałek szarlotki 14 zł), ale zdecydowanie ma wspaniały klimat. Dobra mocna kawa i ciasto o delikatnych proporcjach słodyczy migdałów oraz smaku cynamonu dopełniają rozkoszy pobytu w niej. Jedyny minus za bitą śmietanę w sprayu, którym ozdobione było ciasto – zdecydowanie chemiczny smak odbierał szarlotce siły rażenia. 

fot. J.Gul
Posilona, wstąpiłam również do Kolegiaty Farnej św. Stanisława, choć po raz kolejny nie udało mi się zwiedzić jej zakamarków (zwiedzanie odbywa się tylko w soboty o godzinie 13 – zbiórka przed wejściem do fary). Kolegiata ta, pod wezwaniem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i św. Marii Magdaleny, jest uznawana za jeden z najcenniejszych zabytków sztuki baroku w Polsce. Została wybudowana przez jezuitów, a prace budowlane - zapoczątkowane w 1649 r. i kilkakrotnie przerywane - trwały ponad 50 lat. Rozpoczął je Tomasz Poncino. Od 1678 r. - po kilkunastoletniej przerwie – prace budowlane kontynuował rektor kolegium Bartłomiej Nataniel Wąsowski, któremu świątynia zawdzięcza swój dzisiejszy wygląd. Wykorzystując istniejące już mury, opracował on nowy projekt kościoła i przystąpił do jego realizacji. Budowę przerwała śmierć Wąsowskiego w 1687 r. Kolejnym budowniczym świątyni, w latach 1697-1701 był Giovanni Catenazzi. Świątynia została konsekrowana w 1705 r., ale ostateczną formę otrzymała dopiero w latach 1727-32. Po kasacie zakonu jezuitów w 1773 r. świątynia przejęła rolę zniszczonej kolegiaty św. Marii Magdaleny, stając się w 1798 r. miejskim kościołem parafialnym – farą. 

fot. J.Gul
Zachwyt budzi nie tylko elewacja Fary, ale również jej wnętrze – szesnaście olbrzymich kolumn ze sztucznego marmuru, bogata polichromia i pseudokopuła tworząca złudzenie prawdziwej, monumentalne ołtarze, liczne rzeźby i obrazy. Jeśli do tego dołożymy jeszcze organy, wykonane w 1876 roku przez Friedricha Ladegasta, które składają się z 2579 piszczałek (największa ma sześć metrów), zachwytom nad świątynią nie ma końca.. 

fot.J.Gul

fot. J.Gul
Kolegiata znajduje się znajdującej się przy ul. Gołębiej, w jej południowej pierzei, u wylotu ul. Świętosławskiej. Wspomniana ulica Świętosławska była w okresie przedrozbiorowym nazwana również Świętostanisławowską od imienia św. Stanisława biskupa, patrona fary. Zabytkowa figura tego świętego z 1603 roku znajduje się na fasadzie kamieniczki nr 10. Od XIX wieku do 1935 roku była to ulica jezuicka. 

fot. J.Gul

Ulicą tą doszłam do Starego Rynku, będącego trzecim co do wielkości w Polsce. Oprócz urokliwych kamieniczek, znajduje się tu również Ratusz i waga miejska, odwach, pałace Mielżyńskich i Działyńskich, domki budnicze z podcieniami, pomnik Bamberki, cztery fontanny – Prozerpiny, Marsa, Apollina i Neptuna – czy pręgierz, a także liczne kawiarenki, wieczorem rozbrzmiewające muzyką. 

fot. Gul

Ja swoje kroki jednak skierowałam na Wzgórze Przemysła na którym wznosi się wspaniały zamek. Przemysł, późniejszy król Polski, kazał go wybudować jako część fortyfikacji miejskich. Po pożarze w połowie XVI wieku zamek przebudowano w stylu renesansowym. 

Niegdyś budowla ta pełniła ważną rolę w życiu miasta – była siedzibą namiestników królewskich, w zamku zatrzymywali się też przyjeżdżający do Poznania królowie. W 1493 wielki mistrz krzyżacki Jan von Tiefen złożył hołd królowi Janowi Olbrachtowi. Obecnie w zamku swoją siedzibę ma Muzeum Sztuk Użytkowych, można udać się też na taras widokowy znajdujący się w zamkowej wieży (relacja z wizyty w muzeum TU). 

fot. J.Gul

To już kolejny pobyt w Poznaniu, niestety zbyt krótki, by zwiedzić wszystkie wspaniałe miejsca i przybliżyć Wam ich historie czy szczegóły „techniczne”. W tym roku jednak mam w planach kolejną wizytę – możecie się wówczas spodziewać następnych szczegółów, w tym relacji z Rogalowego Muzeum i oceny, jak sprawdziła się Poznańska Karta Miejska. 

2 komentarze:

  1. Nigdy nie byłam w tym mieście, więc z ciekawością przeczytałam Twój post:)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto tam zawitać, a nawet zatrzymać się na dłużej:-)

      Usuń