niedziela, 21 października 2018

Rebeca Ross "Narodziny królowej"

Autor: Rebeca Ross 
Wydawnictwo: Kobiece 



„Pasja to całkowite oddanie; żarliwość i udręka; hart i zapał. Nie zna granic i naznacza mężczyznę bądź kobietę bez względu na ich klasę czy status, bez względu na ich dziedzictwo. Pasja staje się człowiekiem, a człowiek staje się pasją”- te słowa Rebecca Ross doskonale oddają charakter pasji, a o tym, jak łatwo można się z nią zespolić (a nawet dać się jej pochłonąć) wiedzą wszyscy mistrzowie. Niezależnie od tego, czy mowa jest o wielkich muzyka, malarzach, dramatopisarzach czy przedstawicielach innych działalności, wiedzą oni, że pasja jest zazdrosną kochanką, że wymaga bezwzględnego podporządkowania się jej, oddania. Tylko odpowiednio pielęgnowana, rozwijana, jest w stanie sprawić, że nasze życie zyskuje głębszy sens, nabiera kolorytu, zaś człowiek może wypełnić nią swoją egzystencję. 

Dziesięcioletnia Brienna nigdy nie zastanawiała się, jakie ma pasje. Jej ojciec, o którym wie tylko tyle, że jest Maevańczykiem, nie ma z nią żadnego kontaktu, zaś matka, Valenianka, zmarła niedługo po porodzie. Dzieciństwo dziewczynka spędziła w sierocińcu, skąd została zabrana przez dziadka do niezwykłej szkoły – Domu Magnalii, prowadzonej przez Wdowę. Placówka ta specjalizuje się w nauce zamożnych i utalentowanych dziewcząt, a jej celem jest pomoc w rozwijaniu jednej z ich pasji: sztuki, wiedzy, błyskotliwości, sztuk dramatycznych albo muzyki. Sumienna uczennica mogła stać się adeptką, a wybrawszy jedną z pięciu pasji miała studiować ją przez kolejne lata pod okiem mistrza lub mistrzyni. Osiągnąwszy wyżyny talentu, sama otrzymywała mistrzowski tytuł oraz pelerynę, będącą potwierdzeniem ukończonej nauki i nabytych kompetencji. Wówczas, podczas przesilenia, zostawała wybrana przed patrona zainteresowanego osobą posiadającą dane umiejętności, wiodąc spełnione życie w zgodzie ze swoją pasją. 

Problem w tym, że Brienna nie ma żadnej naturalnej skłonności, ani talentu, trudno jej zatem wybrać pasję. Co więcej, w Domu Magnalii jest już pięć uczennic-praktykantek, zatem szansa na przyjęcie do ich grona, jest zerowe. Przynajmniej tak by się wydawało do chwili, kiedy dziadek Brienny nie zdradził Wdowie nazwiska ojca dziewczynki. Prawdopodobnie to właśnie tożsamość nieznanego Briennie człowieka otworzyła jej drzwi do szkoły i dała szansę na naukę, choć ta w pierwszych latach wydawała się bezowocna. Brienna nie sprawdziła się bowiem ani w dziedzinie malarstwa, ani sztuk dramatycznych, nie najlepiej radziła też sobie z muzyką. U mistrza zajmującego się kształceniem w pasji wiedzy znalazła swoje miejsce, ale miała jednocześnie świadomość straconych lat i tego, że nigdy nie będzie tak dobra jak jej koleżanka, dla której owa wiedza była wrodzonym niemalże talentem. 

Już samo to, że od żmudnego ślęczenia nad datami i faktami Brienna woli opowieści wydaje się niepokojące, zaś moment przesilenia tylko zdaje się potwierdzać nieustanne wątpliwości dziewczyny. Jako jedyna bowiem nie otrzymuje od patronów żadnej propozycji, nie dostaje też swojej peleryny, będącej niejako potwierdzeniem ukończenia nauki. Kiedy jednak dzieli się z Wdową swoimi niezwykłymi doświadczeniami – od pewnego czasu wydaje jej się, że słyszy i czuje więcej, niż przeciętny człowiek, a nawet, że przenosi się w czasie, dyrektorka szkoły umożliwia jej kontakt z kolejnym patronem, którego wcześniej nie zaprosiła na obrządek przesilenia. Jest nim tajemniczy Aldéric Jourdain, z którym Brienna wyrusza w niebezpieczną podróż, której celem jest odnalezienie niezwykle cennego kamienia, zwanego Kamieniem Zmierzchu, a tym samym przywrócenie kobiet dynastii Kavanaghow na tron. 

Z jakim niebezpieczeństwem Brienna będzie musiała się zmierzyć? Czy mgliste wizje wystarczą, by odnaleźć kamień i skąd tak naprawdę ten ślad przeszłych pokoleń w jej wspomnieniach? To zaledwie początek pytań, które rodzą się podczas lektury. Pytań, na które będziemy musieli znaleźć odpowiedź, bowiem od tego będzie zależało nie tylko życie Brienny, ale i wielu innych ludzi. Zagłębiamy się zatem na własne ryzyko we wspaniałą, brawurowo napisany bestseller Rebeccy Ross, pt. „Narodziny królowej”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Kobiecego książka, to pierwszy tom niezwykłej serii pod tym samym tytułem, w której przygoda miesza się z magią, zaś miłość, z zawiścią, zazdrością i zemstą. Autorce udało się stworzyć niezwykle świeżą i oryginalną opowieść, która przyciąga niczym magnes i nie pozwala się od lektury oderwać. 

Do książki przywołuje nie tylko niezwykła okładka, choć doskonale oddaje ona panujący w książce klimat, czy też wspaniała, doskonale dopracowana fabuła. Prawdziwą siłą powieści są bowiem jej bohaterowie, szczególnie Brienna, a także niezwykle plastyczne opisy, które pozwalają wędrować z dziewczyną przez królestwa, które pozwalają czytelnikowi przezywać u jej boku przygody. Skończona lektura przynosi wyłącznie rozczarowanie tak szybko mijającym czasem oraz niecierpliwe oczekiwanie na kolejny tom historii… 



2 komentarze:

  1. Brzmi troszkę jak taka damska wersja Gry o Tron ;)
    Ale może być faktycznie bardzo ciekawe i warte spróbowania :)

    OdpowiedzUsuń