wtorek, 7 czerwca 2016

Karen Foxlee "Kruchość skrzydeł"

Autor: Karen Foxlee
Wydawnictwo: Dobra Literatura


Czy istnieją na świecie cuda? Czy wszystkie zdarzenia, które trudno jest wytłumaczyć drogą naukową zasługują na to miano? Czy współcześnie mogą się zdarzyć cuda na miarę rozstąpienia się morza, chodzenia po wodzie, czy też rozmnożenia chleba i wina? A jeśli tak, to jacy ludzie mają szanse tego cudu dostąpić oraz czy muszą być spełnione ku temu określone warunki?

Okazuje się, że tak naprawdę cud może zdarzyć się każdemu, niezależnie od tego, jakiej jest narodowości, wyznania czy wieku. Cud może przytrafić się wysoko w górach, na polnej łące, a nawet … nad jeziorem w kolejce po lody. Czy jednak rzeczywiście omdlenie, które przytrafiło się nastoletniej Elizabeth Day, było związane z nadprzyrodzonym zjawiskiem? Czy rzeczywiście – jak twierdzi jej babcia – dziewczyna zobaczyła anioła? Odpowiedź na to pytanie nie stanowi głównego celu Karen Foxlee, autorki ulotnej powieści „Kruchość skrzydeł”, choć sam fakt zasłabnięcia oraz zmiany, które zachodzą w Beth od tej chwili, są zastanawiające. Opublikowana nakładem wydawnictwa Dobra Literatura powieść wciąga nas w niezwykłą historię, gdzieś z pogranicza jawy i snu, której zakończenie jest jak najbardziej realne, przez to niezwykle bolesne. Opowieść o śmierci i życiu tych, co pozostali budzi niezwykłe emocje szczególnie, że prawdę o wydarzeniach z przeszłości odkrywamy wraz z bohaterką książki, Jennifer. Tak naprawdę jednak, mimo usilnych starań, wciąż pozostaje cień niepewności co do tego, z czym (i kim) mamy tak naprawdę do czynienia. To sprawia, że po książkę powinny sięgnąć przede wszystkim te osoby, które nie oczekują klarownego opisu wydarzeń, które wolą poruszać się w kręgu domysłów, którzy lubią odkrywać sedno sprawy warstwa po warstwie…

Wraz z Jennifer i jej najlepszą przyjaciółką Angelą cofamy się do przeszłości, na podstawie okruchów wspomnień, rozmów z ludźmi oraz analizy zawartości pewnego pudełka, próbując ustalić co takiego stało się z Beth. Odtwarzamy ostatnie miesiące życia nastolatki, od chwili, kiedy podczas wycieczki nad jezioro zemdlała, a jej ciało spowił niezwykły blask, poprzez traumatyczne wydarzenia nad tym samym jeziorem i gwałt zadany na jej ciele, po śmierć dziewczynki, której ciało znalazła jedna z okolicznych poszukiwaczek złomu. Można odnieść wrażenie, że utrata Beth przyspieszyła rozpad rodziny, trudno bowiem nazwać pogrążone w bólu i gniewie osoby mianem sobie bliskich. Matka Jennifer rzuciła się w objęcia depresji, uciekając od rzeczywistości w czeluście łóżka z którego przestała praktycznie wychodzić. Także ojciec nie wytrzymuje napięcia panującego w domu, pogrążając się w pracy i decydując się na późne powroty, nierzadko w stanie skazującym na spożycie. Zdaje się, iż rodzice zupełnie zapomnieli, że mają jeszcze jedną córkę i że nie mają oni monopolu na cierpienie.

Może właśnie dlatego Jennifer postawiła sobie za cel poznać prawdę, a przy okazji odnaleźć swój „śpiewający głos”, który zamilkł po śmierci siostry. Wraz z Angelą niestrudzenie analizują każdą chwilę, która mogła mieć wpływ na dalsze losy dziewczyny, omawiając jej powolną, choć znaczącą, metamorfozę. Tak naprawdę same miały czynny udział w zmianie, jaka dokonała się w Beth i jej stosunku do rodziny czy obowiązków, wielokrotnie na prośbę dziewczyny kryły bowiem jej kłamstwa nie mogąc przy tym zrozumieć, dlaczego kłóci się ona z matka, ucieka, wagaruje, a ponadto, dlaczego w szkole mówi się o jej rozwiązłości. Przypominają sobie również dziwne, niewyjaśnione reakcje ludzi dotkniętych przez Beth – jakby miała ona moc przemieniania ich myśli, wykorzeniania zła. 

Pamiątki zebrane w pudełku przez matkę Beth – wisiorek z połową serduszka, czarna bransoletka czy warkocz, stanowią punkt zaczepienia dla ulatujących myśli, ale czy rzeczywiście są w stanie odpowiedzieć na pytanie, co się stało z Beth i ze śpiewającym głosem Jennifer? Warto się o tym przekonać sięgając po kryjącą w sobie delikatność motyla, ale i ogrom cierpienia powieść „Kruchość skrzydeł”, która zachwyca nie tylko ujęciem tematu, ale przede wszystkim pięknym, niemalże poetyckim językiem.

Opowiedziana przez Jennifer historia jest nam tym bliższa, że wspólnie z bohaterką zagłębiamy się w losy jej siostry i analizujemy wydarzenia poprzedzające śmierć. Nie jesteśmy tylko obserwatorami – stajemy się czynnymi uczestnikami opowieści, wraz z Jennifer przeżywamy utratę siostry, wraz z jej matką płaczemy, wraz z babką ocieramy się o inny, niezwykły świat. To, w jakim stopniu pozwolimy sobie na cierpienie, zależy tylko od nas, ale jedno jest pewne – koło tej publikacji nie można przejść obojętnie, nie dziwi zatem docenienie książki przez wiele konkursowych kapituł. Po skończonej lekturze pozostaje tylko otulić się skrzydłami i czekać z niecierpliwością na kolejną publikacje autorki …



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz