niedziela, 25 lutego 2018

Beata Pawlikowska "Śniadania świata"

Tytuł: Śniadania świata 
Autor: Beata Pawlikowska 
Wydawnictwo: Edipresse 


„Śniadanie jedz jak król, obiad jak książę a kolację jak żebrak" – to stare przysłowie powinno wyznaczać ilość przyjmowanych w ciągu dnia kalorii i regulować dobowe przyjmowanie posiłków. Niestety zbyt często śniadanie, tak bardzo potrzebne, by pobudzić organizm do pracy, by dostarczyć naszemu ciału energii do sprawnego funkcjonowania, jest traktowane przez nas niejako „po macoszemu”. Część osób dobrowolnie z niego rezygnuje przed wyjściem z domu, dopiero w pracy lub w drodze do niej rzucając się na słodkie bułki czy kawy z dodatkiem chemicznych syropów, część zaś w biegu pochłania niedbale przygotowaną kanapkę, nie dając mózgowi i żołądkowi szansy na zarejestrowanie tego posiłku. Kluczową sprawą jest też jakość spożywanych śniadań – uchodzące za szczyt luksusu, modne rogaliki z dżemem, słodkie bułki, którymi zaspokajają głód nastolatki, pełne cukru i fabrycznych dodatków płatki zalewane rozcieńczonym mlekiem, to wszystko stanowi typowe menu śniadaniowe. Tyle tylko, że tego rodzaju jedzenie, to tylko puste kalorie, które w żaden sposób nie mogą stanowić dla nas „paliwa napędowego”, które nie wyposażą naszego organizmu w odpowiedni zestaw witamin i minerałów. 

O śniadaniach świata, tych mniej zdrowych, wypełnionych cukrem i glutenem, a także o tych smacznych, pożywnych, w których zawarte jest całe bogactwo danego kraju / regionu, pisze słynna podróżniczka i pisarka, Beata Pawlikowska. Jej książka „Śniadania świata”, opublikowana nakładem Wydawnictwa Edipresse, to wyjątkowa pozycja, która nie tylko pozwala nam na odbycie kulinarnej podróży, ale i zachwyca bogactwem pięknych zdjęć, feerią barw towarzyszących posiłkom (w myśl zasady, że je się oczami), a także plastycznymi opisami i smakowitymi propozycjami ponad osiemdziesięciu śniadań autorki. 

Podróżująca po całym świecie autorka namawia nas, byśmy w trakcie odwiedzin w danym kraju, zrezygnowali z wysokotłuszczowego, przetworzonego śniadania podawanego w hotelach, w których restauracje na całym świecie serwują standardowy zestaw dań, a w zamian tego … wyruszyli w miasto. Wraz z Pawlikowską odkrywamy różnego rodzaju smakołyki, w tym na przykład śniadania obiadowe, chętnie jedzone w Indiach. Curry z warzyw i ryż dodają energii, wigoru, pozwalają zmierzyć się z wyzwaniami dnia codziennego, i – jak twierdzi autorka – to „najlepsze śniadanie na świecie”. 

Zawitamy w swojej podróży między innymi do królowej niezdrowych śniadań, czyli Anglii, przekonując się, że usmażone w głębokim, ciężkostrawnym tłuszczu warzywa w połączeniu z ciężkostrawnym mięsem i kromką bezwartościowego chleba z białej mąki, to najgorszy wybór, jakiego możemy dokonać. Posmakujemy również smaków Argentyny, choć – jak pisze Pawlikowska – śniadania tam podawane (rogalik i kawa), mogłyby być równie dobrze serwowane w Rzymie albo Paryżu. Odwiedzimy też Australię, gdzie zjemy najbardziej odrażającą pastę do kanapek, wyglądem przypominającą smar do rowerów (i podobnie smakującą), czyli pastę marmitę. Odkryjemy też absurdy bałkańskich regionów, które będąc w posiadaniu cudownie słodkich pomidorów czy chrupkich ogórków i aromatycznych pomarańczy, serwują na śniadanie nasączone tłuszczem wypieki z ciasta listkowego. 

To tylko niektóre z rejonów świata odwiedzonych przez Pawlikowską i opisanych w książce. Alternatywą dla tych niezdrowych w większości państw (szczególnie Europejskich) posiłków, są propozycje autorki, która sama komponuje śniadania na bazie powszechnie dostępnych składników bądź też korzysta z tych dobrych, między innymi indyjskich wzorców. Pawlikowska serwuje nam zatem bób z kukurydzą, kaszę jaglaną z fasolką, kaszę quinoa z brokułami, kewa datshi, czyli ziemniaki z serem po bhutańsku, a dla wielbicieli słodkości – ciasteczka czekoladowe do pracy czy ciastka jaglane z borówkami. Tych zaledwie kilka przepisów, z wielu propozycji przywołanych przez autorkę, daje nam pogląd na to, jak smakowite i pożywne może być śniadanie, stwarza też zdrową alternatywę dla słodkich bułek popijanych słodką kawą czy napojem smakowym. Uświadamia nam ponadto istnienie całego bogactwa smaków świata, z którego warto korzystać – czerpiąc to, co najlepsze. Wyruszmy zatem z autorką w drogę, zaczynając od Argentyny i Australii przez Brazylię, Egipt, Indie, Japonię, Kolumbię, Mauritius, Mongolię i Meksyk aż po Paragwaj, Peru, Sri Lankę, Tanzanię, Turcję czy Zanzibar i … smakujmy życie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz