poniedziałek, 26 stycznia 2015

Christian Plowman „O krok za daleko”

Tytuł: O krok za daleko
Autor: Christian Plowman
Wydawnictwo MUZA SA


„Bez śladu”, „Kryminalne zagadki Las Vegas, „Kryminalne zagadki Miami”, „Dexter”, „Kości”– ty tylko kilka spośród wielu seriali kryminalnych, które przyciągają przed ekrany tysiące widzów. Ekscytujące śledztwa, tajemnicze zbrodnie, perwersyjni bandyci, handlarze narkotyków czy malwersanci budzą emocje, ekscytują i sprawiają, że niejedna osoba pomyślała choć przez chwilę o wstąpieniu w szeregi policji. Praca oficera śledczego, detektywa, wydaje się być nie tylko pasjonująca, ale w połączeniu z misją, może stanowić treść i sens życia. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że policyjna rzeczywistość daleka jest od scenariusza filmowego. Wiąże się z długimi godzinami oczekiwania, ze ślepymi zaułkami, z mylnymi tropami, czasem z zagrożeniem zdrowia lub życia. Nie zawsze też prowadzone sprawy kończą się sukcesem, nie każda sprawa jest rozwiązana, za to większość z nich pozostawia ślad na duży i umyśle funkcjonariusza.

O realiach pracy w policji zajmująco pisze Christian Plowman w opartej na faktach książce „O krok za daleko”. Opublikowana nakładem wydawnictwa MUZA SA pozycja, to możliwość uczestniczenia w pasjonujących sprawach, w tajnych operacjach, to nieustanne napięcie i adrenalina krążąca w organizmie. Z każdą stroną coraz mocniej wciąga nas opowieść o spektakularnej karierze zakończonej bolesnym upadkiem i rozczarowaniem. To dowód na to, że rozbudowane struktury organizacyjne i przerost procedur nad rzeczywistymi efektami mogą zniszczyć człowieka, zdeptać go, eksploatując wcześniej bez umiaru. Książka Plowmana to doskonała lektura nie tylko dla wielbicieli seriali kryminalnych, ale także dla funkcjonariuszy służb specjalnych, oficerów policji, wojskowych, a także dla tych, którzy marzą o karierze w służbach mundurowych. Autor, były policjant z szesnastoletnim doświadczeniem w przeprowadzaniu operacji specjalnych, nie zniechęca do wstępowania w szeregi policji, jednak posługując się swoją historią zmusza do zastanowienia i oszacowania zysków i strat.

Chris Plowman długo nie wiedział, co będzie robił w życiu. Burzliwe dzieciństwo, rozwód rodziców, przeprowadzki, wykształciły w nim umiejętność dostosowania się do każdej sytuacji. Instynkt przetrwania, wyćwiczony na ulicach Tottenham i Newington nie raz uratował mu życie, zaś zdolność wtapiania się w otoczenie predestynowała do pracy w terenie. Mimo to, przez długi czas po skończeniu nauki podejmował się różnych prac, poniżej swoich możliwości, nie myśląc o przyszłości i rozwoju. Wrodzona ciekawość, chęć doświadczania i pragnienie nowych bodźców sprawiały, że zmieniał prace, nie przywiązując się na dłużej do żadnego z zajęć. Dopiero ciąża partnerki i brzemię odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale za Jane i dziecko, skłoniły go do poszukiwania „dorosłej pracy”. 

Tym właśnie sposobem trafił do Metropolitan Police, gdzie niestrudzenie piął się po szczeblach kariery. Kolejne kursy, kolejne akcje, kolejne szczeble…, a wszystko to kosztem życia rodzinnego, ciepła domowego ogniska. Po szkoleniu wstępnym w Hendon trafił do West End Central, gdzie uczestniczył w pościgach, zajmował się bójkami, nożownikami, kradzieżami. Miał do czynienia w wielonarodowym przestępczym tyglem, a dzięki swojemu poświeceniu i oddaniu zyskał reputację solidnego gliniarza, „łapacza złodziei”. 

Jednak praca funkcjonariusza londyńskiej policji do emerytury nie była dla niego – poszukiwanie nowych wyzwań i sposobów realizacji pchnęło go na nową ścieżkę. Postanowił bowiem zrzucić mundur i zostać detektywem. Odtąd jego kariera rozwijała się w szybkim tempie, a on miał szansę sprawdzić się w różnych obszarach policyjnych działań. Pracował w małym zespole (zwanym jednostka z Soho), który zajmował się zwalczaniem osobliwego procederu „strzyżenia”, czyli przestępstwa dokonywanego przez dziewczyny wyłudzające od klientów pieniądze. Następnie trafił do Wydziału Kryminalnego w West End Central, został TPO, czyli specjalistą od zakupów kontrolowanych, który kupuje od klientów małe ilości narkotyków, by zebrać dowody potrzebne do przedstawienia zarzutów. Pracował także w policji rzecznej, w jednostce zwalczającej przestępstwa hotelowe, gdzie wsławił się aresztowaniem słynnego złodzieja, który w hotelach na całym świecie ukradł ponad milion dolarów. 

Po ponad siedmiu latach pracy przy zakupach kontrolowanych rozpoczął starania o przyjęcie na ogólnokrajowy kurs dla tajnych agentów, przez krótki czas kierował również pracą wywiadowców działających w środowisku handlarzy narkotyków. Paradoksalnie, osiągnąwszy cel, czyli pracując jako tajny funkcjonariusz, tworząc własne legendy, czyli fałszywe życiorysy, zmieniając tożsamości, sięgnął dna. Rozpadł się jego związek, pogłębiały się problemy emocjonalne, zaś ze strony przełożonych nie mógł liczyć na żadne wsparcie. Kiedy znalazł się o krok od samobójstwa wiedział, że musi zmienić swoje życie. Odszedł ze służby w atmosferze niechęci i podejrzeń o fałszowanie godzin pracy i wydatków, rozczarowany strukturami, których przez tyle lat był częścią. 

„O krok za daleko” to książka będąca wyrazem fascynacji pracą policji, ale też i zwątpienia w etos pracy. Autor zrezygnował ze specjalistycznej terminologii, przytaczając zaledwie kilka skrótów, z uwagi na tajemnicę służbową nie mógł też zdradzić wszystkich szczegółów. Opowieść, mimo lekkości, jaką jej nadał, nie tylko ekscytuje, ale też skłania do zastanowienia zarówno nad charakterem pracy funkcjonariuszy, jak i podejściem do pracy. Musimy sobie odpowiedzieć czy i co gotowi jesteśmy dla niej poświęcić …

2 komentarze:

  1. Może kiedyś. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Nieco przykra w swej wymowie - bohater / autor mimo licznych zasług jest po prostu nic nie znaczącym trybikiem w machinie, ale warta przeczytania.

      Usuń