Pokazywanie postów oznaczonych etykietą narkotyki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą narkotyki. Pokaż wszystkie posty

sobota, 1 lutego 2025

Rick Strassman „Podręcznik psychodeliczny. Praktyczne przewodnik po psylocybinie, LSD, ketaminie, MDMA i ayahuasce”

Tytuł: „Podręcznik psychodeliczny. Praktyczne przewodnik po psylocybinie, LSD, ketaminie, MDMA i ayahuasce
Autor: Rick Strassman
Wydawnictwo: Illuminatio



Wielu osobom środki takie jak LSD czy ketamina kojarzą się z patologią, z narkomanami, z pewnym środowiskiem, mają zdecydowanie negatywny wydźwięk. Tymczasem współczesna nauka coraz więcej wie o mechanizmach działania psychodelików oraz możliwościach ich wykorzystania w leczeniu różnych zaburzeń. I kto wie, gdyby nie zła sława psychodelików, obostrzenia prawne, być może już dziś moglibyśmy rozwiązać wiele problemów osób, cierpiących chociażby na lekoodporne postaci różnych chorób, w tym chociażby depresji czy traum.

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Artur Górski "Przemytnik"

Tytuł: Przemytnik
Autor: Artur Górski
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska


Warszawa lat 90., poza kiczowatym blichtrem, który dawał złudzenie metropolii, a także przekonywał, że do Zachodu całkiem nam już niedaleko, zaś możliwości rozwoju są nieograniczone, Stolica nie była bezpiecznym miejscem. Kradzieże i włamania do samochodów czy domów, strzelaniny, nielegalny handel – wszystko to sprawiało, że akta spraw policyjnych mnożyły się w zastraszającym tempie. Skuteczność stróżów prawa była zresztą poniżej krytyki, nie mogło być inaczej wobec skali korupcji, ale i skali zjawiska rozlewającej się niczym lepka zupa przestępczości. Zresztą wiele ofiar czy świadków nabierało wody w usta, nawet przedsiębiorcy posłusznie płacili haracze, zgadzając się na przymusową „ochronę”.

czwartek, 29 sierpnia 2019

Anders Roslund, Börge Hellström "Trzy minuty"

Tytuł: Trzy minuty 
Autor: Anders Roslund, Börge Hellström 
Wydawnictwo: Albatros 


W świecie narkotykowych karteli rządzą duże pieniądze – tam nikt nie udaje, że chodzi o partnerstwo czy wspólny interes. Pojęcie lokalności praktycznie nie istnieje, choć z drugiej strony każdy, kto lojalny nie jest, ponosi tego srogie konsekwencje. Zdrada równa jest śmierci, podobnie jak wszelkie przejawy niesubordynacji czy niekompetencji. Zapłacić można również za niedotrzymywanie słowa czy wygórowane roszczenia – taniej jest bowiem wpakować kulkę w głowę niż płacić tym, który próbują oszukiwać czy podejmują nieudolne próby szantażu. 

sobota, 17 sierpnia 2019

Anders Roslund, Börge Hellström "Trzy sekundy"

Tytuł: Trzy sekundy 
Autor: Anders Roslund, Börge Hellström 
Wydawnictwo: Albatros 



Nie od dziś wiadomo, że świat biznesu, wielkiej polityki oraz … przestępczości, wzajemnie się przenikają. Tak było już od zarania dziejów, dawno już też zapomnieliśmy o stereotypowym wizerunku przestępcy z Pruszkowa rodem, w dresie i złotym łańcuchu. Zresztą, umiejętność kreowania postaci, nie dotyczy tylko przestępców. Dziś już tak naprawdę nie wiadomo, kto jest kim i równie dobrze członek mafii może znaleźć się w strukturach samorządów, stać na czele filii firmy ochroniarskiej, jak i zasilać szeregi policji. I odwrotnie, choć tylko niektórym funkcjonariuszom służb udaje się przeniknąć do struktur przestępczości zorganizowanej, tylko nielicznym udaje się zmylić przeciwnika na tyle, by uznali go za swojego. Co więcej, tylko nielicznym udaje się oprzeć pokusie zarobienia znacznych pieniędzy, podczas gdy na rządowej posadzie mogą liczyć wyłącznie na przypominającą bardziej zapomogę pensję. 

środa, 31 lipca 2019

Recenzja książki: Igor Brejdygant "Układ"

Tytuł: Układ 
Autor: Igor Brejdygant 
Wydawnictwo: W.A.B. 



O tym, że wielkie biznesy i wielka polityka przenikają się wzajemnie, zaś sukces uzależniony jest od układów i wzajemnej wymiany usług, nie trzeba nikogo przekonywać. Codzienność i obserwacja życia społeczno-gospodarczego oraz kierunków, w jakim zmierza polityka dostarcza nam kolejnych dowodów na to, jak wzajemnie sfery te się przenikają i jak daleko sięgają wzajemne macki zaangażowania, wspólnych interesów, ale i nie do końca uczciwych transakcji. Ustawiane przetargi, manipulowanie cenami akcji czy też nagminne wyciszanie pewnych afer, przesłaniając je innymi – to powszechne praktyki, które niestety trudno jest udowodnić nawet wówczas, kiedy wszyscy są ich świadomi. 

niedziela, 11 listopada 2018

Lilji Sigurdardóttir "Pułapka"

Tytuł: Pułapka 
Autor: Lilji Sigurdardóttir 
Wydawnictwo: Kobiece 


Wystarczy jedna nierozsądna decyzja, by sprowadzić na siebie tragedię. Źle skręcając na swojej drodze życia, możemy znaleźć się w sytuacji, która nie tylko nie jest komfortowa, ale która ma długotrwałe konsekwencje. Możemy znaleźć się w pułapce, z której nie ma wyjścia, a każda próba znalezienia rozwiązania, jest surowo karana. 

W takiej właśnie pułapce znalazła się Sonja – jeszcze niedawno mieszkanka przytulnego domu w Akranes, żona Adama i matka ukochanego Tomasa. Wystarczyło kilka zaledwie chwil, by budowane z mozołem życie runęło, niczym domek z kart. Romans, w jaki wdała się Sonja, był tym bardziej bulwersujący, że jej partnerem była … kobieta. Być może gdyby zdradziła Adama z mężczyzną, mąż byłby w stanie jej wybaczyć. Ale przyłapanie własnej żony w łóżku z inną kobietą, i to tuż po akcie spełnienia, musiało być prawdziwym wstrząsem. Szczególnie, że u jego boku stało małe, niczego jeszcze nie rozumiejące dziecko. 

sobota, 30 grudnia 2017

T.M.Frazier "King"

Tytuł: King (tom I)
Autor: T.M.Frazier
Wydawnictwo: Kobiece



Jak to jest stracić pamięć? Nie wiedzieć nic o sobie, o swoim życiu, nie mieć przeszłości, a niekiedy i przyszłości? Nie mieć do kogo się udać, nie wiedzieć, komu zaufać, w którą stronę skierować swoje kroki? Choć przypadków amnezji jest stosunkowo niewiele, to te obejmujące pamięć długotrwałą są najbardziej dotkliwe. Jeśli na dodatek nie można powiązać chorego z żadnym nazwiskiem, jeśli nie posiada przy sobie dokumentów mogących go zidentyfikować, zaś rodzina nie zgłasza zaginięcia, takie osoby dryfują po powierzchni życia, nie mogąc się od nowa zakorzenić.

środa, 22 lutego 2017

Wojciech Ganczarek "Upały, mango i ropa naftowa"

Autor: Wojciech Ganczarek
Wydawnictwo: Bezdroża


„Gdy tylko opuściłem Wenezuelę, musiałem się naprawdę wysilać, by przypomnieć sobie jej negatywne aspekty. Wyleciały mi z głowy obrazy kolejek, obskurnych autobusów, smród spalin na ulicach miast, nieprzyjazne spojrzenia w reakcji na mój jasny kolor skóry, zagłuszający wszystko ryk klaksonów i prymitywny, wulgarny rytm reggaetonu (…). Kiedy myślę o Wenezueli, przed oczami stają mi najurokliwsze plaże, niezrównanie piękne kobiety i pustka Gran Sabany (…)” – tymi słowami charakteryzuje kraj leżący w północnej Ameryce Południowej Wojciech Ganczarek, fizyk i matematyk, a także podróżnik dzielący się cieniami i blaskami swojej drogi. 

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Katarzyna Panejko-Wanat, Wojciech Wanat „W pogoni, w ucieczce. Narkotyki i narkomania”

Autorzy: Katarzyna Panejko-Wanat, Wojciech Wanat
Wydawnictwo: ISKRY


Ostatnie wyniki badań lekarskich sprawiły, że ponownie rozgorzała trwająca od kilku lat dyskusja na temat legalizacji narkotyków. Mowa tu szczególnie o marihuanie, bowiem obecnie, jeśli lekarz chce zastosować ją w terapii, musi uzyskać m.in. zgodę konsultanta wojewódzkiego w swojej dziedzinie medycyny, a recepty realizowane są poza granicami kraju. Tymczasem zastosowanie marihuany w leczeniu padaczki lekoopornej przynosi nadspodziewane efekty. Przy tej okazji niektóre środowiska znów wskazują na zgubne efekty stosowania narkotyków, znów toczy się spór, czy narkotyki są dobre czy złe i jak bardzo są złe. 

środa, 3 sierpnia 2016

Faye Kellerman "Zabawy z bronią"

Autor: Faye Kellerman
Wydawnictwo: HarperCollins


Wiele osób borykających się z problemami finansowymi przekonuje, że pieniądze są złe, że są źródłem wszystkich problemów. Tak naprawdę to nie pieniądze są złe, tylko ludzie, którzy nie potrafią się z nimi cieszyć i rozsądnie pożytkować, którzy są skoncentrowani na sobie, dla których status społeczny jest miarą wartości drugiego człowieka. To wartości wpajane od dziecka, konsekwencja w postępowaniu i nałożone obowiązki są w stanie ochronić młodych ludzi przed zgubnym wpływem majątku, przed podporządkowaniem pieniądzom całego życia. W przeciwnym razie możemy tylko obserwować rzesze zblazowanych nastolatków, które wszystko mają, wszystko widziały i są przekonane, że pieniądze załatwią wszystko i otworzą przed nimi wszystkie drzwi. Takie dzieci nie mają żadnych skrupułów wiedzą bowiem, że nad nimi roztacza się parasol ochronny, dlatego też nieustannie balansują na granicy, a nierzadko ją przekraczają w poszukiwaniu nowych podniet.

poniedziałek, 30 maja 2016

Wojciech Wójcik "Nikomu nie ufaj"

Autor: Wojciech Wójcik
Wydawnictwo: ZYSK i S-ka


Mówi się, że pewna jest tylko niepewność i właśnie te słowa przychodzą na myśl obserwując przemiany społeczno-gospodarcze, kursy walut, zachowania reprezentantów państwa na arenie politycznej czy nawet … poszczególnych ludzi w naszym otoczeniu. Te wszystkie uwarunkowania sprawiają, że nigdy nie możemy przewidzieć dokładnie rozwoju wydarzeń, a jedyne działanie, jakie możemy wykonać, to minimalizacja ryzyka poprzez rozpoznanie jak największej ilości wariantów, szczególnie tych o negatywnej wymowie. Jak zatem w takich warunkach można prowadzić działalność wywiadowczą? Jak prowadzić dochodzenie i ścigać przestępców, skoro dawno już pozbyli się oni atrybutów typowego zbira i przebrali się w garnitury oraz mundury? Komu zaufać, kiedy świat wydaje się pełen wrogich istot?

Na te pytania będzie musiał odpowiedzieć Marek, młody funkcjonariusz ABW, kierowany idealistycznymi pobudkami bohater porywającej książki autorstwa Wojciecha Wójcika. Kryminalna powieść „Nikomu nie ufaj” obnaża kulisy działania polskich służb specjalnych oraz powiązania świata polityki, biznesu z … przestępczym środowiskiem. Opublikowana nakładem wydawnictwa ZYSK powieść ma szanse trwale zapisać się w historii polskiego kryminału, jest również gotowym materiałem na scenariusz filmowy. Czytelnicy, którzy z zapartym tchem oglądali „Psy” Pasikowskiego czy „Służby specjalne” w reżyserii Vegi, z pewnością chłonąć będą zarówno atmosferę książki, jak i dostrzegać prawdopodobieństwo rozgrywających się wydarzeń. 

Marka, pracownika Departamentu Analiz w ABW poznajemy w chwili, kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach zostaje oddelegowany do służby w Departamencie Operacyjno-Śledczym. Nie jest ani gotowy mentalnie ani merytorycznie do pracy w terenie, jego domeną jest analiza informacji i wyszukiwanie powiązań pomiędzy określonymi danymi oraz faktami. To on jest autorem raportu dotyczącego wydawania przez Ministerstwo Środowiska decyzji koncesyjnych, ale nigdy się nie spodziewał, że owo opracowanie – odrzucone zresztą przez przełożonych z braku poparcia tez dowodami – zwróci na jego osobę uwagę innego departamentu. 

Opisywana przez niego spółka Gazostar, jedna z trzech spółek z większościowym udziałem Skarbu Państwa, funkcjonujących w branży paliwowo-gazowej, jest w niezwykle zawiły sposób powiązana ze zbywaniem gruntów w pewnych rejonach Polski i to po zaskakujących cenach. Pozornie proste zadanie, czyli rozmowa z wójtem gminy Rytwino, Alfredem Gierszem, zamieszanym w handel ziemią za nikły procent jej wartości, zmienia się w koszmar, który wydaje się nie mieć końca. Marek wpada na trop afery, której zakres wykracza daleko poza łamanie prawa podczas organizowania przetargów, a w trakcie akcji ginie dwóch jego kolegów. Co więcej, również on sam znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, tym większym, iż pomimo niezrozumiałego rozkazu przełożonych, decyduje się prowadzić dochodzenie na własną rękę. 

Co wspólnego z przeciętnym urzędnikiem w małej gminie ma znany polityk o kryształowej reputacji, były minister gospodarki, a obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego? W jaki sposób ze sprawą powiązany jest ojciec Marka, który wiele lat temu popełnił samobójstwo? Jaki związek z handlem ziemią ma zaginiony tir pełen narkotyków i rozbicie czeczeńskiej siatki przemytników? Czy te wszystkie, pozornie niezwiązane ze sobą wątki, mają wspólny mianownik? To tylko kilka pytań rodzących się podczas lektury powieści, która angażuje nasze emocje, zmusza do wykazania się zdolnościami dedukcyjnymi, by i tak ostatecznie udowodnić, że środowisko przestępcze, niezależnie od tego, kim są jego reprezentanci, rządzi się własnymi prawami…

Książka „Nikomu nie ufaj” ma szanse wpędzić nas w paranoję, bowiem poddaje w wątpliwość zarówno uczciwość przeciętnych obywateli, jak i tych, którzy stoją na czele wielkich firm, a nawet samego państwa. Doskonale skonstruowana fabuła nie pozwala na dekoncentrację, a narracja w pierwszej osobie umożliwia przeżywanie emocji wraz z głównym bohaterem. Również i jego kreacja jest na wysokim poziomie - poznajemy mężczyznę potężnej postury, funkcjonariusza ABW, a jednocześnie romantycznego, nawet lekko nieśmiałego człowieka, który zostaje zmuszony nie tylko do poznania siebie, ale również prawdy o swoim ojcu. Obecne wydarzenia wydają się być bowiem powiązane z przeszłością, zagrożenie rośnie z minuty na minutę, a tymczasem liczba osób, którym Marek może zaufać – maleje. Jak zakończy się ta historia? Dowiecie się z doskonałej książki Wojciecha Wójcika, mam nadzieję, że nie ostatniej stworzonej przez autora w tym klimacie… 

środa, 25 maja 2016

Becca Fitzpatrick „Niebezpieczne kłamstwa”

Autor: Becca Fitzpatrick
Wydawnictwo: Otwarte


„Przez całe życie próbujemy uciekać przed własną przeszłością, ale nie zdajemy sobie sprawy, że jesteśmy z nią nierozerwalnie związani i nigdy nie zdołamy się od niej uwolnić” – trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, lecz jednocześnie trudno jest stawić czoła własnym błędom i minionym wydarzeniom szczególnie, jeśli ich konsekwencje dotkliwie nas zraniły. Nie zmienia to jednak faktu, że nie chcemy konfrontacji, że obawiamy się prawdy i – być może – świadomości własnej winy.

A przed czym ucieka Estella, siedemnastoletnia mieszkanka Filadelfii? W jej przypadku na tę przeszłość złożyły się błędy jej rodziców, a właściwie matki, której postępowanie sprowadziło na dziewczynę śmiertelne niebezpieczeństwo. Wychowana w bogatej rodzinie Estella nigdy nie musiała pracować, mogła śmiało planować wakacje z przyjaciółką czy naukę w college`u i to nawet po rozwodzie rodziców. Tyle tylko, że jej życie wcale nie przypominało sielanki, bowiem spokój ducha mąciła świadomość, że matka jest narkomanką i całe dnie spędza w stanie nieświadomości. Przynajmniej do czasu, kiedy Estella znalazła w ich domu zwłoki dilera … Występując w roli świadka koronnego dziewczyna zostaje objęta programem ochrony – staje się Stellą Gordon z Tennessee, zaś nowym miejscem jej pobytu ma być Thunder Basin w Nebrasce. 

Ta miejscowość leżąca na przysłowiowym końcu świata ma być gwarancją, że dziewczyna będzie bezpieczna, przynajmniej do momentu, kiedy za morderstwo zostanie skazany Danny Balando, stojący na czele kartelu narkotykowego. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu, ale zeznania Stelli mają być kluczowe dla sprawy. Jak rozwinie się ta historia? Przekonamy się o tym dzięki lekturze niezwykle wciągającej i emocjonującej powieści „Niebezpieczne kłamstwa”, opublikowanej przez Wydawnictwo Otwarte. Becca Fitzpatrick stworzyła książkę opowiadającą o ludzkich słabościach, o konsekwencjach podejmowanych działań oraz o zaufaniu, które tak łatwo jest zawieść. Po książkę sięgnąć powinni nie tylko młodzi czytelnicy, ale wszyscy ci, którzy doświadczyli w życiu niejednego zawodu, niejednej porażki. Ta obyczajowa powieść z wątkami sensacyjnymi oraz miłosnymi przykuwa naszą uwagę, angażuje, a choć główna bohaterka wielokrotnie irytuje swoją lekkomyślnością, to jednocześnie pragniemy chronić ją przed złem tego świata.

Takie same pragnienia kierują Chetem Falconerem, dziewiętnastolatkiem, który po tragicznej śmierci rodziców musi nie tylko zająć się domem, ale i wychowaniem młodszego o kilka lat brata. Kiedy do jednej z jego sąsiadek, emerytowanej policjantki Carminy Songster, wprowadza się nieznośna, ale jednocześnie pociągająca dziewczyna, budzi się w nim instynkt opiekuńczy. Również Stella zwraca uwagę na chłopaka, choć jej serce wciąż bije dla Reeda, także objętego programem dla świadków. Mimo ustalonego (i zakazanego) sposobu komunikacji, nie otrzymuje jednak od niego żadnych wiadomości. Czy to znaczy, że Reed dostał się w ręce kartelu?

Powieść „Niebezpieczne kłamstwa” uświadamia nam, jak problematyczna jest kwestia prawdy i jak niebezpieczne jest z nią igranie. Wciąga nie tylko główny wątek historii, ale również wykreowane przez autorkę postacie i wydarzenia będące na drugim planie, podobnie zresztą, jak atmosfera grozy i niepewności przenikająca książkę oraz zaskakujące zakończenie. Nieustannie zadajemy sobie pytanie, czy Stella jest na pewno bezpieczna w Nebrasce, co się stało z Reedem i skąd jeden z miejscowych chłopaków zna bohaterkę (a co najważniejsze, czy jest w stanie ja zdemaskować)? Na te pytania, a także na kolejne pojawiające się w trakcie lektury, odpowiedź przynosi powieść Fitzpatrick. Autorka po raz kolejny udowadnia swój talent do budowania fabuły i tworzenia postaci z krwi i kości, których problemami i troskami żyjemy. Po raz kolejny też oddaje w nasze ręce niepokojącą książkę od której trudno się oderwać, która jest równocześnie gotowym materiałem na scenariusz filmowy…

czwartek, 24 marca 2016

Marcin Brzostowski „Złote spinki Jeffreya Banksa”

Autor: Marcin Brzostowski
Wydawnictwo:e-bookowo.pl


Mówiąc o sławnych gangsterach, na myśl przychodzi nam przede wszystkim Alphonse Gabriel Capone, znany nie tylko z działalności przestępczej, ale i z filmu „Al Capone” w reżyserii Richarda Wilsona z Rodem Steigerem w rolach głównych. Niektórzy z nas zdołają jeszcze wymienić nazwisko Johna Gottiego, 

przywódcy nowojorskiej rodziny mafijnej Gambino czy Johnny`ego Torrio, znanego jako Papa Johnny, który stworzył rozbudowane struktury przestępczości zorganizowanej w Chicago w latach 20. XX wieku. Niestety wśród tej plejady nie ma takich nazwisk, jak Ezekiel Horn, zwany Qxfordem, czy Siergiej Witczenko, zwany Krwawym Siergiejem.

Postacie te występują natomiast u Marcina Brzostowskiego, który postawił ich po dwóch stronach ringu, jakim jest angielski rynek zbytu dla różnych towarów, którymi obrót jest daleki od legalnej działalności. Książka „Złote spinki Jeffreya Banksa” to obraz gangsterki w starym, dobrym stylu, kiedy to przedstawiciele świata przestępczego mieli klasę, poczucie humoru i dystans do samych siebie. Sięgając po niewielkiej objętości książkę możemy spodziewać się szalonego tempa akcji, nagłych jej zwrotów, dużych pieniędzy oraz … korupcji na szczytach władzy. Jeśli dodamy do tego liczne absurdy rzeczywistości, oryginalne poczucie humoru bohaterów oraz sprawne pióro autora możemy być pewni, że gwarantujemy sobie dwie godziny dobrej zabawy.

Brzostowski przedstawia nam Franka Turbo, niezbyt wysublimowanego mięśniaka o stalowych nerwach, prawą rękę gangstera Horna. Gruby kark i stalowe nerwy predestynują go do roli bezwzględnego egzekutora i wykonawcy najgorszych i najbardziej skomplikowanych zleceń, nic więc dziwnego, że jego kolejnym zadaniem jest transport dwudziestu kilogramów kokainy i złożenie ich w barze Spokojnego Simona. Pech jednak chce, że na drodze Franka Turbo staje policjant, który zatrzymuje zarówno jego, jak i torbę z cenną zawartością. 

Wydostać Franka z celi może tylko Jeffrey Banks, minister spraw wewnętrznych. karierowicz, który miał to szczęście, że dwadzieścia lat wcześniej przespał się z niewłaściwą dziewczyną, a ona zaszła z nim w ciąże. Tym sposobem przeciętny student historii na Oksfordzie związał się z przeciętną, choć dobrze sytuowaną studentką nauk humanistycznych, poślubiając spore pieniądze i zapewniając sobie możliwość realizowania rządowej kariery. Zaślepienie żony i samokontrola Jeffreya pozwalają mu wieść życie luksusowe, wypełnione przyjemnościami i rozlicznymi kobietami. Właśnie u jednej z nich Jeffrey pozostawia złote spinki, prezent od żony z okazji rocznicy ślubu. Prawdziwa wartość spinek zawiera się jednak w fakcie, że były one własnością dziadka pani Banks, bohatera wojennego, któremu te drobne ozdoby uratowały niegdyś życie w Paryżu. Przynajmniej tak brzmi oficjalna ich historia, bowiem Jeffrey, który wyjątkowo dobrze rozumiał się ze staruszkiem, słyszał zupełnie inną o nich opowieść …

Te wszystkie wydarzenia rozgrywają się niejako przy okazji motywu przewodniego, jakim jest konflikt o terytorium wpływów pomiędzy Hornem a Krwawym Siergiejem, choć tak naprawdę to one nadają prawdziwego smaku książce, to one generują kolejne wydarzenia, które znacząco wpływają na losy bohaterów i podejmowane przez nich decyzje. Tym samym „Złote spinki Jeffreya Banksa” to brawurowo napisana powieść gangsterska, która ma dwie wady – jest stanowczo zbyt krótka i zbyt powierzchowna. Zarówno splot wydarzeń, karkołomne posunięcia bohaterów, jak i lekkość, z jaką autor tworzy tę opowieść wskazują, że stać go na wiele więcej – na pogłębioną analizę bohaterów i kryminalnego półświatka Londynu. Choć zabawa w trakcie lektury jest przednia, a rzutkie dialogi oraz wisielczy humor potrafią rozśmieszyć do łez, to jednak po zakończeniu książki czuję lekki niedosyt i nadzieję, że kolejna książka Brzostowskiego będzie demaskatorskim dziełem opisującym przestępcze działania i fortele stosowane przez przestępców, bowiem w tej tematyce autor chyba czuje się doskonale.

sobota, 19 marca 2016

Lidia Błądek "Wakacje z Au Pair"

Autor: Lidia Błądek
Wydawnictwo: Psychoskok


Zagraniczne wyjazdy w celach zarobkowych nie są niczym nowym, od lat bowiem ludzie wyruszali do miejsc, gdzie popyt na pracę, czyli zapotrzebowanie, jakie zgłasza dane przedsiębiorstwo, jest dużo większe, niż w Polsce. Z uwagi na liczne ograniczenia prawne, najczęściej była to praca „na czarno”, czyli bez umowy, bez zgłoszenia pracownika do systemu ubezpieczeń społecznych danego kraju. Sytuację tę zmieniło wejście Polski do Unii Europejskiej i Układ z Schengen, znoszący kontrolę osób przekraczających granicę między państwami członkowskimi układu. Państwa członkowskie stopniowo otwierały również swoje podwoje przed pracownikami, zaś wysokie stawki i inne możliwości rozwoju, niż te istniejące w Polsce, kusiły i wciąż kuszą tysiące osób. 

Z tej szansy, jaką daje praca poza granicami kraju, postanawia skorzystać Ania, maturzystka z małego miasteczka na Podkarpaciu. Dziewczyna nie musi martwić się o pieniądze na wymarzone studia medyczne, ale pragnie zarobić na swoje potrzeby oraz doskonalić język angielski, dlatego też, wraz z koleżankami, postanawia wyjechać do Anglii. Bezpieczeństwo podróży zapewnić ma skorzystanie ze sprawdzonego pośrednika i wyjazd w roli Au Pair, jako opiekunka do dzieci bądź osób starszych. Wydawać by się mogło, że w tej sytuacji, już nic nie zakłóci wyjazdu oraz czerpania z niego wielopłaszczyznowych korzyści. Niestety, nic bardziej mylnego…

O tym, w jakie kłopoty wpadła Ania, możecie przeczytać w książce Lidii Błądek „Wakacje z Au Pair”. Opublikowana nakładem wydawnictwa Psychoskok książka jest przestrogą dla wszystkich, przed obdarzeniem drugiej osoby zbyt wielkim zaufaniem, przed brakiem weryfikacji pewnych faktów, przed bezkrytycznym przyjmowaniem wszystkiego, co tylko usłyszymy i zobaczymy. Czy Ania mogła ustrzec się kłopotów? Być może, bowiem astronomiczna pensja i wakacyjne podróże po całym świecie mogły wzbudzić pewną czujność. Z drugiej jednak strony trudno się dziwić młodej dziewczynie, którą zauroczyło bajkowe otoczenie i pracodawczyni – starsza, dystyngowana hrabina. O ile koleżanki Ani trafiają do domów angielskich rodzin w roli opiekunek do dzieci, to Ania zamieszkuje w prawdziwym pałacu, zaś jej zadaniem ma być dotrzymywanie towarzystwa znudzonej starszej pani. 

Do zadań Ani należy towarzyszenie hrabinie nie tylko w podróżach, ale również wystawach i bankietach i właśnie na jednym z nich, poznaje przystojnego Simona z Wenezueli, który pracuje jako kelner, pragnąc doskonalić język. Chłopak przyjechał do wujka, ambasadora Wenezueli w Londynie jedynie na czas określony, planuje bowiem powrócić do kraju i skończyć studia. Odkąd jednak Simon zobaczył Anię, jego plany uległy drobnej modyfikacji, bowiem jest gotowy pozostać w Anglii, jeśli dziewczyna również pozostanie i zdecyduje się tu studiować, a nawet … rozważa przeprowadzkę do Polski. To uczucie, które wybuchło z taką siłą, odwzajemnia również Ania. Dzięki hrabinie, która przychylnym okiem patrzy na rozwijający się romans, młodzi maja okazję spędzić ze sobą więcej czasu i przekonać się, że więź pomiędzy nimi jest coraz mocniejsza.

Jedyną przeszkodą w rozwoju związku są liczne podróże hrabiny, ale dzięki temu Ania ma możliwość odwiedzić Wenecję , Stambuł, czy nawet Lizbonę. Wycieczka do Wenezueli okazuje się jednak zgubna w skutkach – Ania zostaje zatrzymana podczas odprawy, zaś w jej bagażu znaleziono narkotyki. Staje się podejrzaną o przemyt i nikt nie chce słuchać jej tłumaczeń, że słoiczki z używkami dała jej na przechowanie hrabina, zaś dziewczyna była przekonana, iż przewozi wyłącznie kosmetyki…

Jak zakończy się ta opowieść? Odpowiedzi musicie poszukać w książce „Wakacje z Au Pair”, której lektura przynosi niemałe emocje, ale i rozczarowanie. Niewielka objętość książki czyni z niej raczej opowiadanie i to nie tylko opowiadanie z morałem, ale i historię zawierającą w sobie przytłaczającą ilość faktów i statystyk dotyczących unii Europejskiej ioraz możliwości, jakie daje wejście Polski w jej struktury. Zaburza to płynność tekstu, czyni dialogi sztucznymi, odbiera im spontaniczność. Wątpliwości można mieć również co do konstrukcji fabuły - wyjazd Ani jest dokładnie przygotowany, agencja dysponuje miejscem pracy dziewczyny, Anię w towarzystwie hrabiny widziało wiele osób, zatem wyparcie się kobiety znajomości z młodą opiekunką było zabiegiem irracjonalnym i sprzecznym z logicznym biegiem wydarzeń. To nie jedyne słabe strony książki, która zyskałaby na jej rozbudowaniu, przyjrzeniu się chociażby działaniu systemu prawnego Wenezueli. Tymczasem otrzymujemy opowiadanie, w którym znacząco zaburzone zostały proporcje – więcej miejsca poświęcone zostało przygotowaniom do wyjazdy, rodzinnym dysputom na temat znaczenia Unii, czy nawet podróżom z hrabiną, niż temu, co budzi najwięcej emocji – oskarżeniu o przemyt. 

Mimo licznych wad, po książkę Lidii Błądek sięgnąć warto, a już szczególnie powinny się z nią zapoznać osoby, które decydują się na wyjazd z kraju, nie tylko w celach zarobkowych. Znajdziemy tu sporo celnych uwag, zaś przygoda, która spotkała Anię, może stanowić przestrogę i zwrócić naszą uwagę na pewne zachowania osób, nawet jeśli wydają się one godne zaufania. Z zainteresowaniem będę również wypatrywała kolejnej książki autorki, dostrzegając tkwiący w niej potencjał..


poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Karen Dionne "Dochodzenie na styku"

Autor: Karen Dionne
Wydawnictwo: Marginesy

„Okrucieństwo siedzi [...] w człowieku od zarania dziejów. Sto, dwieście, tysiąc lat temu... Siedzieć będzie pewnie i za kolejnych tysiąc. Zmienia się tylko technologia mordowania, sposoby zadawania śmierci i bólu” – pisał w swojej książce Adam Darski. O tym, ile zła jest na świecie, jak różne jest oblicze tego okrucieństwa wiedzą oficerowie policji, a szczególnie – wydziału zabójstw. Obcując nieustannie z ludzkimi tragediami mają dwa wyjścia: uodpornić się na ludzką krzywdę lub wykorzystać swoje emocje, empatię, by wczuć się w rolę ofiary czy zbrodniarza i dzięki temu odnaleźć winnych.

Właśnie tak emocjonalnie do prowadzonych przez siebie spraw podchodzi detektyw Sarah Linden, policjantka znana ze swojego zaangażowania i nieustępliwości, prywatnie samotna matka dorastającego chłopca. Wszystkie te cechy przydadzą się jej szczególnie w nowej sprawie, którą prowadzi – w jednej z przyczep mieszkalnych na terenie Rainier Valley Trailer Park, znaleziono ciało mężczyzny z kulą w głowie. Brak śladów włamania czy walki wskazuje na to, że ofiara znała swojego zabójcę, ale jednocześnie stanowi utrudnienie w prowadzeniu śledztwa. Na dodatek okoliczne przyczepy zamieszkane są przez ludzi, dla których współpraca z policją jest ostatnią rzeczą, na którą by się zdecydowali – środowisko złodziejaszków, paserów czy narkomanów woli udawać niewiedzę i brak zainteresowania.

Nawet media nie poświęciły tej sprawie wiele uwagi, bowiem w przyczepie obok rozegrał się dramat, urastający w oczach środków przekazu do prawdziwie sensacyjnej wiadomości. Doszło bowiem do wybuchu w którym zginął niejaki Neil Campbell, wielokrotnie notowany za mniejsze i większe przestępstwa. Wytwarzał on w przyczepie metamfetaminę, stosując tzw. metodę shake and bake, czyli domowy sposób na szybką i tanią produkcję z ogólnie dostępnych półproduktów. Koło przyczepy, w samochodzie, siedział zamknięty jego mały synek i tylko interwencja Stephena Holdera, tajniaka z Biura Szeryfa King Country, uchroniła dziecko przed groźnym poparzeniem, a nawet utratą życia. Natomiast Campbell w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie utrzymywany jest w śpiączce farmakologicznej – poparzone zostało ponad osiemdziesiąt procent jego ciała.

To jeszcze nie koniec zbrodni, z którymi funkcjonariusze z Seattle są zmuszeni się borykać. W porcie, pomiędzy kontenerami, odnaleziono kolejne ciało z kulą w głowie. Sprawę prowadzi tym razem John Goddard, ale szybko okazuje się, że będzie on musiał ściśle współpracować z Sarah. Ofiarami są bowiem dwaj bracia – Lance oraz Guy Marsee, pochodzący z dobrej, szanowanej rodziny prawdziwi geniusze. Dlaczego zatem zginęli w takich miejscach? Co było motywem zbrodni? Czy w jakikolwiek sposób morderstwo to jest połączone z wypadkiem, jakiemu uległ Campbell? O tym przekonamy się podczas lektury powieści „Dochodzenie na styku”, autorstwa Karen Dionne.

Opublikowana nakładem wydawnictwa Marginesy książka, oparta na motywach popularnego serialu, to wciągająca lektura, która zadowoli nawet najbardziej wymagających fanów kryminalnych opowieści. Mamy tu bowiem szalone tempo akcji, nieustanne jej zwroty i ślepe uliczki, do których prowadzą kolejne tropy, mamy również sporo tajemnic, które wydają się skrywać motyw zbrodni.

U Dionne nic nie jest oczywiste, zaś policjanci będą musieli wkroczyć do świata hazardu i badań naukowych – dwóch płaszczyzn, na których gra toczy się o wysoką stawkę. Choć to Sarah i John prowadzą śledztwo w sprawie śmierci braci, to zaangażowany na wniosek Goddarda zostaje również Holder, który inwigilując środowisko narkomanów ma wiele cennych spostrzeżeń i uwag. Żadne z nich nie mogło się jednak spodziewać takiego rozwoju wypadków, jakie stały się ich udziałem, przyciągając czytelnika do lektury niczym magnes.

Autorka dała się poznać jako prawdziwa mistrzyni suspensu, która wyważając proporcję pomiędzy wiedzą a podejrzeniem utrzymuje niesłabnące zainteresowanie i podgrzewa atmosferę. Możemy tu zaobserwować doskonałe panowanie nad wielowątkowym tekstem, zdumienie budzi również fakt, w jaki sposób pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego fragmenty splatają się, naprowadzając nas na nowy trop, bądź obalając wysuniętą teorię. Zwraca ponadto uwagę doskonała kreacja bohaterów, szczególnie intrygujący jest Holder, który działając w konspiracji musi wykazać się niebywałą umiejętnością koncentracji oraz odporności psychicznej na próby, jakim jest nieustannie przez członków lokalnej społeczności poddawany. To wszystko sprawia, że „Dochodzenie na styku” pochłania się łapczywie, dążąc do poznania prawdy na temat śmierci ofiar. A prawda ta obnaża najbardziej pierwotne ludzkie żądze i słabości, pachnie też dużymi pieniędzmi, w posiadaniu których byli bracia …

Za książkę dziękuję księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl



sobota, 4 lipca 2015

Danka Braun "Nie zabijaj mnie, kochanie"

Tytuł: Nie zabijaj mnie, kochanie
Autor: Danka Braun
Wydawnictwo: Prozami

„Nie mamy żadnej władzy nad życiem, wbrew temu, co nam się wydaje. To ono rządzi nami przez różne przypadki, zbiegi okoliczności i temu podobne” – pisał Wiesław Myśliwski, ujmując w proste słowa prawdę o życiu. Kontrola nad wszystkimi aspektami naszej egzystencji jest niemożliwa, zawsze bowiem coś się wymknie, coś nie podda naszemu dozorowi, za sprawą różnych czynników zmieniać się będą również warunki zewnętrzne. Dlatego próba zapanowania nad przyszłością jest tylko działaniem służącym uspokojeniu swojego umysłu, ułudą, którą karmimy się dążąc do stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa.

Wie o tym doskonale Marta Kruczkowska, młoda nauczycielka biologii, bohaterka wciągającej powieści kryminalnej „Nie zabijaj mnie, kochanie”. Autorka, Danka Braun, stworzyła nie tylko trzymającą w napięciu historię, w której nie brak ofiar śmiertelnych i nagłych zwrotów akcji, ale także wplotła w nią watek miłosny, który stanowi doskonałe uzupełnienie opowieści, spaja ją, a przy tym przykuwa nasza uwagę i … wprowadza w błąd. Sięgając po szablonowe rozwiązania, Braun stworzyła nieszablonową powieść, która mimo lekkości zawiera sporo celnych spostrzeżeń, dotyczących absurdów polskiej codzienności, z polityką na czele, okraszonych sprawnie prowadzonymi dialogami. I choć nie mogę wybaczyć autorce „waćpanny”, zupełnie nie pasującej do stylu wypowiedzi jednego z bohaterów, to jest to tylko niuans, który nie zakłóca odbioru powieści, jako całości. 

A całość jest niezmiernie skomplikowana, podobnie jak drogi wiodące do poznania prawdy. Ta zaś, jest jedyną szansą na odkrycie, czy wypadek samochodowy Ewy, matki Marty, rzeczywiście był przypadkiem, czy też może emerytowanej nauczycielce ktoś pomógł zginąć. Powstaje pytanie, komu mogłoby zależeć na śmierci starszej pani, która poświęciła życie swoim uczniom oraz córce? Chyba, że … Ewa miała pewne tajemnice, z powodu których musiała zginąć. 

O tym, jak niewiele wie o życiu swojej matki, dziewczyna przekonuje się wraz z wizytą u notariusza. Czeka tam na nią list, adresowany do znanego lekarza z Krakowa, Roberta Orłowskiego, wraz z dyspozycją dostarczenia go w przypadku śmierci nadawcy. Marta spełnia prośbę matki, chociaż nawet w swoich snach nie spodziewała się, że przystojny i zamożny mężczyzna okaże się jej biologicznym ojcem. Uwielbiała swojego zmarłego sześć lat wcześniej tatę, nie było dnia, żeby z mamą za nim nie tęskniły, a tymczasem okazuje się, że jej życie zostało zbudowane na kłamstwie, a ona sama jest efektem przelotnego romansu nauczycielki i byłego ucznia. Zaskakująca jest nie tylko informacja dotycząca pokrewieństwa pomiędzy Martą a lekarzem, ale prośba Ewy do Roberta, by zaopiekował się jej córką. Z tonu listu wynika, że Ewa obawiała się czegoś lub kogoś, zresztą później na jaw wychodzi, że w dniu śmierci kobieta udawała się właśnie do Krakowa. Co więcej, w czasie, kiedy zdarzył się wypadek, ktoś włamał się do mieszkania Ewy i Marty, kradnąc tylko laptop i kamerę oraz złoty wisiorek z Nefretete. 

Czy to możliwe, żeby śmierć matki i włamanie były ze sobą powiązane? Kiedy po raz kolejny ktoś się włamuje, tym razem na działkę rekreacyjną Kruczkowskich, a także wpycha panią Marię, przyjaciółkę Ewy i Marty, pod pędzący samochód, zyskujemy pewność, że śmierć emerytki nie była przypadkowa. Tylko w jaki sposób ten, a także kolejne zgony, powiązane są z cudowną mocą żeń-szenia, a właściwie z austriacką firmą Panax? Mama Ewy dorabiała sobie do pensji rozprowadzając produkty z żeń-szenia, podobnie zresztą jak większość znajomych Roberta, ale czy to powód do morderstwa? W miarę rozwoju akcji zaczynamy podejrzewać wszystkich bohaterów, każdy mógłby mieć interes w tym, żeby prawda nie wyszła na światło dzienne, by odnaleźć pewną zgubę. Robert tropi potencjalnych morderców w kręgu swoich licealnych kolegów, gdy tymczasem Martą zaczyna się interesować pewien przystojny, austriacki dziennikarz Mark Biegler…

Każda strona powieści Danki Braun niesie nowe tropy i nowe kandydatury na mordercę, by i tak ostatecznie nas zaskoczyć, obalając nasz błędny sposób myślenia. To jednak dowodzi, że autorka mistrzowsko zapanowała nad tekstem, umiejętnie prowadząc akcję, nie pozwalając nam nawet na chwile rozluźnienia, nieustannie zaskakując i wprowadzając nowe komplikację. Jeśli oprzemy się pokusie zerkania na zakończenie, to możemy liczyć na dobrą zabawę, a przy tym międzynarodową aferę. Kluczem do przeżycia jest jednak nasza zdolność oceny sytuacji. Jednak, nawet jeśli nasz potencjalny „czarny charakter” okazał się być niewinną ofiarą splotu okoliczności, to jedno jest pewne – nie pomylimy się nigdy, polecając powieść „Nie zabijaj mnie, kochanie”, bowiem kilka godzin spędzonych w towarzystwie jej bohaterów na pewno nie jest czasem straconym…

wtorek, 19 maja 2015

Piotr Leśniak "Półpełny"

Tytuł: Półpełny
Autor: Piotr Leśniak
Wydawnictwo: AKURAT

Debiut Doroty Masłowskiej wywołał przed laty burzę emocji i porównania autorki do takich wybitnych postaci, jak Gombrowicz, Witkacy i Schulz. Czyżby tym razem, do tej plejady dołączyć miał Piotr Leśniak? Narażając się na społeczny ostracyzm wyznam, że zarówno wspomniana Wielka Trójka, jak i Masłowska, nigdy nie budziła we mnie emocji, a zastosowane w ich twórczości środki wyrazu nie przekonują mnie. Czy zatem moja opinia o powieści Leśniaka może być obiektywna? Mam nadzieję, że tak, bowiem reakcja na książkę „Półpełny” zaskoczyła mnie samą.
Opublikowana nakładem wydawnictwa AKURAT pozycja, wyraża się w słowach SEX, DRUGS & ROCK`N`ROLL. Osadzona we współczesnych realiach historia młodego mieszkańca Warszawy, któremu wydaje się, że on jako jedyny ma patent naprawdę, ze jako jedyny dostrzega zakłamanie otaczającego go świata, nie jest z pewnością dla każdego. Deliryczna opowieść, tocząca się na płaszczyźnie emocji, wymykająca się logice, okraszona licznymi wulgaryzmami, może budzić niechęć, a nawet agresje, z pewnością jednak żaden czytelnik nie przejdzie obok niej obojętnie.
Poznajemy historię studenta prawa, który z Uniwersytetu Warszawskiego przenosi się do nostalgicznego Krakowa. Jego celem nie jest jednak nauka na Wydziale Prawa i Administracji, ale… poszukiwanie prawdy o życiu? Nowy początek? Trudno tak naprawdę odpowiedzieć na te pytania, bowiem chłopak koncentruje się głownie na poszukiwaniu partnerek do przygodnego seksu (podrywając zawsze nie te kobiety, na które początkowo zwraca uwagę), wędrówkach po imprezach i eksperymentach narkotykowych. Przemyślenia Półpełnego wydają się być pozbawione sensu, a jednocześnie – boleśnie prawdziwe. Swego rodzaju wiwisekcja społeczeństwa polskiego nie wypada zadowalająco. Mogłoby się wydawać, że wszyscy, począwszy od bohatera, przywdziewają maski, wszystkimi kieruje polityczna poprawność, chęć zysku, zaś za społeczną pozycję i zachowanie status quo, są w stanie poświecić swoje prawdziwe ja.
Dopiero spotkanie z Antoniną, studentką architektury wnętrz i pisarką, jest dla Półpełnego szansą na odnalezienie się w życiu, na trwały związek, Ana normalność (czym jednak jest owa normalność?). Czy jednak na pewno? A czy z jej strony to prawdziwe uczucie, czy może raczej troska o nową książkę i o to, by Półpełny dostarczył materiału do stworzenia literackiego bohatera? Na te pytania odpowiedź znajdziemy być może w powieści „Półpełny” Piotra Leśniaka. Być może, bowiem to jedna z tych pozycji, w której każdy odkryje coś innego, którą każdy inaczej zrozumie i odbierze. Jedno jest pewne – pojawił się kolejny autor doskonale panujący nad tekstem i jego konstrukcją, autor – buntownik, który sieje ziarno niepokoju w naszej duszy. Autor, o którym jeszcze nie raz usłyszymy!

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Christian Plowman „O krok za daleko”

Tytuł: O krok za daleko
Autor: Christian Plowman
Wydawnictwo MUZA SA


„Bez śladu”, „Kryminalne zagadki Las Vegas, „Kryminalne zagadki Miami”, „Dexter”, „Kości”– ty tylko kilka spośród wielu seriali kryminalnych, które przyciągają przed ekrany tysiące widzów. Ekscytujące śledztwa, tajemnicze zbrodnie, perwersyjni bandyci, handlarze narkotyków czy malwersanci budzą emocje, ekscytują i sprawiają, że niejedna osoba pomyślała choć przez chwilę o wstąpieniu w szeregi policji. Praca oficera śledczego, detektywa, wydaje się być nie tylko pasjonująca, ale w połączeniu z misją, może stanowić treść i sens życia. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że policyjna rzeczywistość daleka jest od scenariusza filmowego. Wiąże się z długimi godzinami oczekiwania, ze ślepymi zaułkami, z mylnymi tropami, czasem z zagrożeniem zdrowia lub życia. Nie zawsze też prowadzone sprawy kończą się sukcesem, nie każda sprawa jest rozwiązana, za to większość z nich pozostawia ślad na duży i umyśle funkcjonariusza.

O realiach pracy w policji zajmująco pisze Christian Plowman w opartej na faktach książce „O krok za daleko”. Opublikowana nakładem wydawnictwa MUZA SA pozycja, to możliwość uczestniczenia w pasjonujących sprawach, w tajnych operacjach, to nieustanne napięcie i adrenalina krążąca w organizmie. Z każdą stroną coraz mocniej wciąga nas opowieść o spektakularnej karierze zakończonej bolesnym upadkiem i rozczarowaniem. To dowód na to, że rozbudowane struktury organizacyjne i przerost procedur nad rzeczywistymi efektami mogą zniszczyć człowieka, zdeptać go, eksploatując wcześniej bez umiaru. Książka Plowmana to doskonała lektura nie tylko dla wielbicieli seriali kryminalnych, ale także dla funkcjonariuszy służb specjalnych, oficerów policji, wojskowych, a także dla tych, którzy marzą o karierze w służbach mundurowych. Autor, były policjant z szesnastoletnim doświadczeniem w przeprowadzaniu operacji specjalnych, nie zniechęca do wstępowania w szeregi policji, jednak posługując się swoją historią zmusza do zastanowienia i oszacowania zysków i strat.

Chris Plowman długo nie wiedział, co będzie robił w życiu. Burzliwe dzieciństwo, rozwód rodziców, przeprowadzki, wykształciły w nim umiejętność dostosowania się do każdej sytuacji. Instynkt przetrwania, wyćwiczony na ulicach Tottenham i Newington nie raz uratował mu życie, zaś zdolność wtapiania się w otoczenie predestynowała do pracy w terenie. Mimo to, przez długi czas po skończeniu nauki podejmował się różnych prac, poniżej swoich możliwości, nie myśląc o przyszłości i rozwoju. Wrodzona ciekawość, chęć doświadczania i pragnienie nowych bodźców sprawiały, że zmieniał prace, nie przywiązując się na dłużej do żadnego z zajęć. Dopiero ciąża partnerki i brzemię odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale za Jane i dziecko, skłoniły go do poszukiwania „dorosłej pracy”. 

Tym właśnie sposobem trafił do Metropolitan Police, gdzie niestrudzenie piął się po szczeblach kariery. Kolejne kursy, kolejne akcje, kolejne szczeble…, a wszystko to kosztem życia rodzinnego, ciepła domowego ogniska. Po szkoleniu wstępnym w Hendon trafił do West End Central, gdzie uczestniczył w pościgach, zajmował się bójkami, nożownikami, kradzieżami. Miał do czynienia w wielonarodowym przestępczym tyglem, a dzięki swojemu poświeceniu i oddaniu zyskał reputację solidnego gliniarza, „łapacza złodziei”. 

Jednak praca funkcjonariusza londyńskiej policji do emerytury nie była dla niego – poszukiwanie nowych wyzwań i sposobów realizacji pchnęło go na nową ścieżkę. Postanowił bowiem zrzucić mundur i zostać detektywem. Odtąd jego kariera rozwijała się w szybkim tempie, a on miał szansę sprawdzić się w różnych obszarach policyjnych działań. Pracował w małym zespole (zwanym jednostka z Soho), który zajmował się zwalczaniem osobliwego procederu „strzyżenia”, czyli przestępstwa dokonywanego przez dziewczyny wyłudzające od klientów pieniądze. Następnie trafił do Wydziału Kryminalnego w West End Central, został TPO, czyli specjalistą od zakupów kontrolowanych, który kupuje od klientów małe ilości narkotyków, by zebrać dowody potrzebne do przedstawienia zarzutów. Pracował także w policji rzecznej, w jednostce zwalczającej przestępstwa hotelowe, gdzie wsławił się aresztowaniem słynnego złodzieja, który w hotelach na całym świecie ukradł ponad milion dolarów. 

Po ponad siedmiu latach pracy przy zakupach kontrolowanych rozpoczął starania o przyjęcie na ogólnokrajowy kurs dla tajnych agentów, przez krótki czas kierował również pracą wywiadowców działających w środowisku handlarzy narkotyków. Paradoksalnie, osiągnąwszy cel, czyli pracując jako tajny funkcjonariusz, tworząc własne legendy, czyli fałszywe życiorysy, zmieniając tożsamości, sięgnął dna. Rozpadł się jego związek, pogłębiały się problemy emocjonalne, zaś ze strony przełożonych nie mógł liczyć na żadne wsparcie. Kiedy znalazł się o krok od samobójstwa wiedział, że musi zmienić swoje życie. Odszedł ze służby w atmosferze niechęci i podejrzeń o fałszowanie godzin pracy i wydatków, rozczarowany strukturami, których przez tyle lat był częścią. 

„O krok za daleko” to książka będąca wyrazem fascynacji pracą policji, ale też i zwątpienia w etos pracy. Autor zrezygnował ze specjalistycznej terminologii, przytaczając zaledwie kilka skrótów, z uwagi na tajemnicę służbową nie mógł też zdradzić wszystkich szczegółów. Opowieść, mimo lekkości, jaką jej nadał, nie tylko ekscytuje, ale też skłania do zastanowienia zarówno nad charakterem pracy funkcjonariuszy, jak i podejściem do pracy. Musimy sobie odpowiedzieć czy i co gotowi jesteśmy dla niej poświęcić …

środa, 8 stycznia 2014

Sandra Gregory "Zapomnijcie o córce"

Tytuł: Zapomnijcie o córce
Autor: Sandra Gregory
Wydawnictwo: MUZA 








Handel narkotykami szerzy się na coraz większą skalę, a używki pojawiły się już nawet wśród gimnazjalistów. Narkotykowy biznes przynosi miliardowe zyski każdego dnia, zbiera również swoje żniwo śmierć. Setki heroinistów, morfinistów, a także wielbicieli innych środków odurzających umiera od zanieczyszczonych narkotyków, zbyt dużych dawek czy na skutek AIDS. Istnieje powszechne potępienie tych, którzy narkotyki biorą, ale również tych, którzy zajmują się handlem nimi, ich wytwarzaniem, a także przemycaniem. Jaka jednak ilość narkotyku jest potrzebna, by potępić drugą osobę? Jaką miarą mierzyć tych, co handlują i tych, którzy z niewielkimi dawkami dają się złapać na przejściu przez granicę – czy stosować według nich takie same zasady i równie surowe kary? Odpowiedzi wydają się być proste, zaś nasz sprzeciw słuszny, a przynajmniej do chwili, kiedy przed nami nie staje żywy człowiek, konkretna postać skazana na długie lata więzienia. 

Czy niecałe dziewięćdziesiąt gramów heroiny jest warte dwudziestu pięciu lat spędzonych w więzieniu? Czy warte jest siermiężnych warunków, poniżania, ciężkiej pracy, znęcania się fizycznego i psychicznego? Czy warte jest tysiąca funtów, obiecanych za przewiezienie narkotyku z Bangkoku do Tokio? Czytając historię Angielki, Sandry Gregory, która została skazana za przemyt osiemdziesięciu dziewięciu gramów narkotyku, przekonujemy się, że nie tylko oferowana jej suma nie jest warta takiego cierpienia, ale żadne pieniądze nie są w stanie zrekompensować jej traumatycznych przeżyć. 

Wbrew pozorom, oparta na faktach książka „Zapomnijcie o córce”, opublikowana nakładem wydawnictwa MUZA, nie jest wypełniona pretensjami z tytułu niesłusznej kary, autorka nie próbuje przekonywać o swojej niewinności czy obciążać sumienia mężczyzny, który popchnął ją do tego kroku. Zapis przeżyć Gregory stanowi ostrzeżenie przed pokusami łatwego zysku, przed pozornie błahym wykroczeniem, które tak naprawdę może przekreślić całe dotychczasowe życie, a także zniszczyć przyszłość. To także opis nieludzkich warunków panujących w tajlandzkich więzieniach, w których więźniowie stłoczeni są jak bydło i pozornie tylko lepszych warunków panujących w angielskich jednostkach penitencjarnych. 

Autorkę poznajemy jako zbuntowaną nastolatkę, a następnie młodą kobietę wyrażającą jawny sprzeciw przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Wyjazd do Tajlandii miał być odskocznią, szansą na nowe życie, zgłębieniem nie tylko sekretów innego świata, ale i także szansą na sprawdzenie siebie. Egzotyczny kraj ją wciągnął, zauroczył na tyle, że postanowiła zagościć w nim na dłużej. Podjęła się nauczania języka angielskiego, poznawała Bangkok chłonąc jego atmosferę i stając się jego częścią. Tę sielankę przerwał zamach stanu w 1992 roku, kiedy to armia Królestwa Tajlandii, wraz ze swym naczelnym wodzem, w bezkrwawym zamachu obaliła rząd. Dwa miesiące po tych wydarzeniach, na czele rządu stanął generał Suchinda, a nominacja ta wywołała falę protestów społecznych, przybierających z każdym tygodniem na sile. Równocześnie Sandra straciła pracę, zaś jej stan zdrowia pogorszył się gwałtownie. Bez pracy, bez pieniędzy, znalazła się w patowej sytuacji – nie miała funduszy nawet na przelot do kraju. Była zbyt dumna, by zwrócić się o pomoc do rodziców, skorzystała zatem z propozycji poznanego kilka miesięcy wcześniej mężczyzny…

W 1993 roku, Sandra wraz z Robert Lockiem została aresztowana na lotnisku, kiedy próbowała odlecieć do Tokio, mając ukryte w swoim ciele prawie dziewięćdziesiąt gram heroiny. To miał być łatwy zarobek, łatwe pieniądze i bezproblemowy przerzut. Skończyło się aresztowaniem i skazaniem przez sąd w Bangkoku na … karę śmierci, zamienioną na dożywocie i obniżoną do dwudziestu pięciu lat. W oczekiwaniu na wyrok spędziła prawie dwa lata w tajlandzkim więzieniu Lard Yao, jako numer 228/36. Pobyt na kobiecym oddziale więzienia, nazwanego ironicznie „Hiltonem w Bangkoku”, przypominał piekło. Ponad sto kobiet stłoczonych na ośmiu metrach kwadratowych, podłe jedzenie, urągające ludzkiej godności warunki sanitarne, przejmujące gorąco i szerzące się choroby stanowiły codzienność Sandry. Nic dziwnego, że odliczała dni i tygodnie do czasu, kiedy zostanie podjęta decyzja o jej przeniesieniu do zakładu karnego w Anglii. 

Po czterech latach, kiedy minął wymagany przepisami czas w tajlandzkim wiezieniu, została przeniesiona do wiezienia pod Londynem. Jednak brytyjskie zakłady karne, jak Holloway, Foston Hall w Derbyshire czy Durham, zakład najwyższego ryzyka w którym przebywali najokrutniejsi przestępcy, wcale nie okazały się być lepsze. W Tajlandii, w prymitywnych warunkach, czuła się przynajmniej jednostką zdolną o sobie choć w minimalnym stopniu decydować, natomiast w rodzimym kraju spotkała się z bezdusznych traktowaniem i powolnym odczłowieczeniem. Pogrążając się w depresji, nękana myślami samobójczymi, zdołała jednak wytrwać. Na skutek kampanii prowadzonej przez rodziców i znajomych, na mocy Królewskiego Przebaczenia, udzielonego przez króla Tajlandii, 21 lipca 2000 roku wyszła na wolność. W zamknięciu spędziła siedem i pół roku z dwudziestopięcioletniej kary – siedem i pół roku piekła.

„Zapomnijcie o córce” to nie tylko dramatyczna historia skazanej za przemyt narkotyków Brytyjki, ale także historia miłości i okrucieństwa. Sandra Gregory przybliża nam okoliczności, w których doszło do aresztowania, opisuje warunki panujące w więzieniach, relacje pomiędzy więźniarkami a strażnikami oraz osobiste tragedie osadzonych w więzieniu kobiet. Nierzadko były to morderczynie, które w bestialski sposób pozbawiały na wolności życia. Za kratami były jednak współwięźniarkami, kobietami takimi jak tysiące, mającymi swoją wrażliwość, poczucie humoru, potrzeby i słabości. 

Nie da się czytać wyznań Sandry Gregory bez emocji, nie można nie przeżywać opisywanych sytuacji, nie dopingować jej staraniom o odzyskanie wolności i nie wzruszać się w ważnych dla niej momentach. Z uwagi na charakter książki trudno jest oceniać jej walory techniczne – wszak to tekst pisany emocjami, w którym przeżycia autorki i ona sama stają się nam bliskie. I właśnie nasza empatia jest miarą wielkości tej książki. 

piątek, 12 października 2012

Antonia Michaelis "Baśniarz"

Tytuł: Baśniarz
Autor: Antonia Michaelis
Wydawnictwo: Dreams
Bajki to nie zawsze przyjemne opowieści pełne księżniczek, klejnotów i pięknych szat. Częściej są to historie bliższe tragicznej „Dziewczynce z zapałkami” Hansa Christiana Andersena niż „Królewnie Śnieżce” braci Grimm, gdzie piękny książę zjawia się w samą porę, by uratować swą ukochaną, zaś dobro triumfuje. Najbardziej wiarygodne bajki stanowią odzwierciedlenie rzeczywistości i pomagają uporać się z problemami, bądź też godnie – w ślad za bohaterami historii – zejść ze sceny. Niektóre z nich pomagają zrozumieć pewne mechanizmy zachowań, ułatwiają akceptacje tego co nieuniknione, a także służą poszukiwaniu odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania.
Skąd pochodzi księżyc? Jaki jest sens życia? Dokąd się idzie po śmierci? Gdzie się kończy strach? Mała dziewczynka nigdy nie zadałaby takich pytań, chyba, że byłaby Królową Skał, Małą Królową zatopionej wyspy. Wówczas Antonia Michaelis, niemiecka pisarka i autorka takich powieści, jak „Tygrysi księżyc” czy „U nas w Ammerlo” mogłaby napisać o niej bajkę, która, niczym u Andersena wcale nie kończy się happy endem i wcale nie jest wesoła i przyjemna. A może jednak tak się stało? Może „Baśniarz” opublikowany przez Wydawnictwo Dreams to właśnie historia takiej Małej Królowej, która w szarej rzeczywistości musi chronić niewinne, kryształowe serce przed tymi, którzy są w stanie odebrać klejnot wyłącznie dla własnej przyjemności? Dlatego w historii pojawia się także obrońca, Abel, choć daleko mu do rycerza w lśniącej zbroi. To raczej zbuntowany nastolatek, choć czasami wydaje się, że zamienia się w groźnego wilka, psa o złotych oczach, a nawet morsa. Do tego, aby bajka zyskała blasku, by pojawiła się nadzieja na odmianę losu, konieczna jest także postać różanej dziewczynki, czyli Anny, odpornej na ciernie, choć nieprzywykłej do wszelkich brudów tego świata.
Mając takich bohaterów Antonia Michaelis mogła opowiedzieć swoją baśń, uwodząc czytelnika, przykuwając go do siebie i hipnotyzując melodią słowa. „Baśniarz” jest tym samym pozycją wyjątkową, zatopioną gdzieś na granicy jawy i snu, daleką od banału i szokująco realistyczną. Zdumiewający zmysł obserwacji autorki i zdolność przeistoczenia wszelkiego zła w baśniowe kształty sprawia, że opowieści snute przez Abla przenikają tu prozę życia, barwiąc ją kolorem. Niestety, jest to kolor purpury – kolor krwi.
Michaelis przedstawia czytelnikowi kontrowersyjną postać Abla Tannateka, tytułowego baśniarza, a właściwie outsidera i przestępcę. „Polski handlarz pasmanterią” – tak określany jest w szkole przez tych, którzy nie mają oporów, by zwrócić się do niego z prośbą o narkotyki. Wszyscy widzą tylko to, co chcą widzieć – jego maskę groźnego wykolejeńca, wagarowicza, który ma małe szanse na zdanie matury. Jedynie Anna, wychowana z ciepłym domu, w którym nawet „powietrze jest niebieskie”, mająca dobrze sytuowanych rodziców, jest w stanie dostrzec jego prawdziwą naturę Abla  - kochanego brata, który chroniąc siostrę jest w stanie zrobić dla niej wszystko. Czy jednak jest w stanie posunąć się do zabójstwa? „Oni pomyślą, że to byłem ja. Nie można udowodnić, że się czegoś nie potrafi zrobić (…)” – mówi chłopak do Anny, a ta wierzy mu bezgranicznie. Nikt, kto widzi jaką opieką otacza małą Michi, jak chroni ją przed okrucieństwem świata i przed prawdą o odejściu matki, nie ma wątpliwości co do jego natury. Nikt, kto choć raz posłucha jego baśni nie będzie w stanie uwierzyć, że baśniarz, mors wiernie czuwający nad bezpieczeństwem Małej Królowej, różanej dziewczynki  i ślepego kotka, mógłby odebrać komuś życie na jawie. W bajce, to co innego, wszak ktoś musi się uporać z żeglarzem z czarnego okrętu, kolejnymi wrogami, czy też zdrajcą – Latarnikiem.
„Baśniarz” to książka przywodząca na myśl „Małego Księcia” czy „Księgę tysiąca i jednej nocy”, choć odwołać się można jedynie do specyficznej atmosfery ulotności i magii otaczającej nas dookoła. To jednak nie magia, a ponura rzeczywistość ukształtowała postać Abla, który jest tu ponurą ofiarą swoich czasów. Antonia Michaelis zdołała powstrzymać się od ingerencji w opowieści Baśniarza, nie ocenia, nie komentuje – daje mu całkowitą swobodę wypowiedzi i … swobodę wyboru. To, co się dzieje, jest tylko konsekwencją decyzji Abla, podobnie jak moje łzy są konsekwencją lektury.
„Baśniarzu, dokąd żegluje ten statek, na którego pokładzie się znajdujemy? Dokąd prowadzi twoja baśń? Kto płynie czarnym statkiem?” – pyta autorka, a ja w ślad za Małą Królową zapytam jeszcze: „Dokąd się idzie po śmierci? Gdzie się kończy strach?”