niedziela, 11 lipca 2021

Podróże z dzieckiem: Frýdlant, Hejnice, Łaźnie LIbverda

Ten, kto widział zamek Czocha (TU), nie może ominąć leżącego po stronie naszych czeskich sąsiadów zamku Frýdlant. Leżące około 20 minut drogi od Wolimierza, gdzie mieszkaliśmy (tak, tak, stąd jest naprawdę wszędzie blisko) miasto Frýdlant. kusi turystów tym zamkiem, w którym już od dawna myślano perspektywicznie, sukcesywnie powiększając zbiory. Choć z zewnątrz zdecydowanie mniej malowniczy od zamku Czocha imponuje majestatem i położeniem, na szczycie bazaltowego wzgórza w parku, górując ponad miastem.

Pierwowzór zamku powstał w połowie XIII wieku, a wkrótce potem właścicielami stał się ród Biberštejnów. Po nich, w drugiej połowie XVI wieku nastali Redernowie, a jeszcze później słynny Albrecht von Wallenstein, czyli hrabia z kreskówek o Rumcajsie. Przebywał w zamku zaledwie kilka dni, ale dał pokaźne zlecenie producentom broni (zlecił produkcję dla swoich wojsk).

Liczni właściciele budowli dokonywali wielu przeróbek zamku, dlatego dzisiejszy obiekt łączy w sobie wiele rozmaitych form architektonicznych. Najstarszym elementem jest cylindryczna wieża, tzw. Indica, w dawnych czasach służąca jako latarnia. Całość najłatwiej można podziwiać z miejsca, gdzie znajduje się kasa, a jeszcze lepiej, toalety. Wokół zamku biegnie ścieżka, chwilami dość kamienista, ale spokojnie można wejść na wzgórze z wózkiem.





Zaparkować samochód możemy na płatnym parkingu po jednej stronie zamku, albo – za darmo, od strony parku. Kupując bilet na zamek (190 Kc) warto zapytać o polskiego przewodnika – taka opcja dostępna jest niekiedy kilka razy w ciągu dnia, czasami trzeba tylko nieco poczekać (my czekaliśmy godzinę). Początkowo, kiedy usłyszeliśmy, że trasa trwa około 1,5 godziny, chcieliśmy wybrać trasę dla dzieci, znacznie krótszą i obejmującą tylko kilka sal. Tyle tylko, że ta krótsza opcja dostępna jest wyłącznie w języku czeskim, dlatego ostatecznie postanowiliśmy zaryzykować i wejść z Klarą na rękach, skazując ją na konieczność wysłuchania historii zamku. Zachwycają.

I całe szczęście, by mała była zafascynowana wnętrzami (szczególnie skórami zwierząt) – średniowieczne wnętrza zamku i późniejsze, renesansowe, a także przepiękna zamkowa kaplica. Nie zwiedzaliśmy jedynie części kasztelańskiej, niedostępnej z uwagi na pandemię (i chyba trwający tam remont). Niestety wewnątrz zamku nie można robić zdjęć, jest to możliwe wyłącznie na dziedzińcu i w otoczeniu zamku. Przy zakupie biletu jest możliwość wyboru trasy - my skoncentrowaliśmy się na zamkowych komnatach, ale jest również oferta dla pasjonatów broni.

Zwiedzanie zamku rozpoczyna się przejściem przez most zwodzony. Przecinając szwedzki dziedziniec dostajemy się o dużego dziedzińca zamkowego, od którego po stromych Ścieżkach wspinamy się do murów obronnych starej twierdzy, a tu - z tarasu widokowego - podziwiać możemy widoki. 








Z tarasu widokowego zamku zobaczyliśmy wzniesiony przy rzece budynek, jak się okazało - browar. Zaszliśmy tu później (ok. 500 m od parkingu przy parku), by zakupić słynne ciemne piwo -Kateřina oraz jasne - Albrecht. Co istotne, w browarze zapłacimy w złotówkach. 

Wchodząc z zamku warto jeszcze kilka godzin spędzić w mieście i podejść lub podjechać na rynek. Zobaczymy tu piękny ratusz , w którym mieści się muzeum (nie zwiedzaliśmy go, ale za to za 30 Kc/osoba weszliśmy na wieżę), a także urocze kamieniczki okalające plac z fontanną i pomnikiem Albrechta von Wallensteina.

Rynek i ratusz

Sam ratusz wzmiankowany był już w 1532 roku – według źródeł był to budynek drewniany na kamiennych fundamentach, z dwiema wieżami. Większa z nich została przebudowana w latach 1584–1588, po czym zamontowano na niej dzwon, odlany w Pradze w roku 1585 i ważący 387,5 kg. W budynku ratusza mieściło się również więzienie, ławy chlebowe i mięsne, a od roku 1552 w piwnicy ratuszowej działała gospoda. Nowy ratusz oddano do użytku dopiero 26 marca 1663 roku.

Piękne wnętrze ratusza

Widok z ratuszowej wieży

Warto zwrócić uwagę na ratuszowy zegar, który po wybiciu godziny rozbrzmiewa muzyką, co zachwyciło Klarę. Zauroczeni tym malutkim, ale niezwykle przyjemnym rynkiem, przysiedliśmy tu przy stoliku restauracji Bílý Kůň (zjemy tu taniej, niż w Polsce; kilka dni później wróciliśmy zresztą tu tylko na obiad i krótki spacer), którą polecam z uwagi na ceny, smak i doskonałą obsługę. 


Za taką porcję (teoretycznie dla dzieci) ze smażonym serem zapłaciłam 79 Kc

W drodze powrotnej do Polski warto też zajrzeć do miasta Hejnice, najbardziej znanego miasta pielgrzymkowego w Czechach. Z jego założeniem związana jest legenda o cudownym uzdrowieniu i już w roku 1211 roku stanęła tu kapliczka pielgrzymkowa z figurką Marii Panny - Mater Formosa (Cudowna Matka). 

Najcenniejszym zabytkiem Hejnic jest świątynia barokowa Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.



Bazylika mniejsza Najświętszej Marii Panny. Budowniczowie, stanęła ponoć na miejscu wspomnianej kapliczki, która w roku 1252 została przebudowana na kamienny kościół. W latach 1722-29 kościół przebudowano wg projektu T. Haffeneckera na obecną bazylikę, wbudowując w nią pozostałości wcześniejszej świątyni. W kościele znajduje się gotycki posąg Św. Marii z lat 80. XIV w. Innym zabytkiem wielkiej wartości jest polny ołtarz Albrechta z Valdštejna oraz inne pamiątki wraz z rodzinnym grobowcem właścicieli byłego majątku frydlantskiego — Clam-Gallasów.

W latach 1692-96 M. A. Canevall dobudował do pierwotnego kościoła czteronawowy klasztor z ambitem, który został następnie przekazany franciszkanom. Od 1994 r. w klasztorze znajduje się Międzynarodowe Centrum Odnowy Duchowej.







Kilka minut od Hejnic znajdują się Łaźnie LIbverda (taki polski Nałęczów). Łaźnie znane dzięki kuracjom systemu nerwowego, cewnego oraz zaburzeń serca wspominane były już pod koniec XIV. stulecia, kiedy leczyły się tu znane osobistości, jak saski króla Augusta I. W XVIII stuleciu zostały tu odkryte obfite źródła mineralne. Wówczas zbudowano pierwszy dom łaźniowy Kolejne obfite źródła zostały odkryte w latach 50. XX wieku. Dziś widać tu minioną świetność, choć niektóre odrestaurowane hotele są naprawdę piękne. 



Tu napijemy się wody


Warto spróbować tu miejscowej wody (jest darmowa), a także usiąść przy stoliku jednej z restauracji. Tu zresztą piłam chyba najlepsze cappuccino w swoim życiu. 



2 komentarze:

  1. Słyszałam o Frydlancie, że jest tam super :) Chętnie i ja kiedyś zawitam w czeskie okolice!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam. Nieopodal (24 km) jest LIberec z czymś w rodzaju Centrum Nauki Kopernika. Ponoć też super, ale nie daliśmy już rady podjechać.

      Usuń