czwartek, 23 lutego 2017

Ile pączków zjadłeś, czyli Tłusty Czwartek!

Zapowiedzią nadchodzącego końca zapustów jest czwartek – od tłustych biesiad zwany tłustym, niezwykle hucznie i wesoło obchodzony. W ten dzień nie można obejść się bez tradycyjnych pączków czy faworków, które kiedyś smażono prawie w każdym polskim domu. W końcu nie bez przyczyny funkcjonuje powiedzenie: Powiedział nam Bartek, że dziś tłusty czwartek; myśmy uwierzyli, pączków nasmażyli. Tradycja nakazywała, by w tym dniu gospodyni upiekła pączki dla domowników. W przeszłości pączki były bardzo dużych rozmiarów, wypiekano je z ciasta chlebowego i nadziewano skwarką ze słoniny. 

Przysmaki Tłustego Czwartku

O tym, jak ważną rolę w tym dniu pełnił i pełni pączek, świadczą strofy wiersza „Losy króla pączka” Jana Mączyńskiego:

„Gdy uderzył wielki dzwon,
Objął w świecie pączek tron.
Król przez wszystkich ukochany,
Piękny, pulchny i rumiany.
W brzuchu miał on wprawdzie dziurę
lecz w tej dziurze konfiturę.
Okazale i wspaniale siadł król pączek na krysztale.”

Ale tłustoczwartkowymi przysmakami były też bałabuchy – pszenne bułeczki polane roztopioną słoniną ze skwarkami, hreczuszki, oładki, raczuchy – placki wypiekane z gryczanej mąki, placki ziemniaczane (plińce) oraz słodkie racuchy.

Nie wiadomo dokładnie skąd pochodzi pączek, jednak z przekazów wiadomo, że już w XVII i XVIII w. cukiernicy warszawscy w mistrzowski sposób piekli zarówno pączki, jak i chrusty. Ten drugi przysmak również jest popularny na polskim stole, funkcjonując zarówno pod nazwą „faworki”, jak i „chrust”. W staropolskiej kuchni „chrustem” nazywano różnego rodzaju pokrojone lub lane ciastka, smażone w głębokim tłuszczu. Przygotowywano je z ciasta biszkoptowego, lanego, a nawet drożdżowego. Dziś faworki to płatki ciasta o składzie zbliżonym do ciasta kruchego. Ciasto powinno być miękkie i luźne, aby dało się dobrze wałkować. Niezwykle istotną sprawą jest wtłoczenie w ciasto maksymalnej ilości powietrza (będącego znakomitym środkiem spulchniającym). Do smażenia faworków najlepszy jest z kolei smalec lub sklarowane masło z dodatkiem spirytusu lub wódki albo kilku plasterków ziemniaka. 


Kończymy karnawał

Tłusty czwartek to początek mięsopustu, ostatnich dni karnawału, nazywanych tak, ponieważ „mięso opuszcza człeka na długie tygodnie”. Wyraz mięsopust znaczy tyle co karnawał, którego pochodzenie wiąże się z włosko-łacińskim carne vale i zwrotem carnem laxare, levare – rozstawać się z mięsem. 

Karnawał do dziś obchodzony jest hucznie w wielu krajach, a nierozłącznie związane są z nim barwne pochody, bale maskowe, uczty czy widowiska teatralne. Zabawy te poczatkowo nawiązywały do tradycji rzymskich, do bachanaliów czy Saturnaliów, stąd nazwa „bachusy”, spotykana w Krakowie jeszcze w XIX wieku. „Król Mięsopust” pozwalał na wszystko, co w innych dniach budziło zgorszenie – już od świtu chodzono gromadnie po ulicach przy odgłosie hucznej muzyki i tańców, wychylano też kielich za kielichem. Zaczynało się też ponowne chodzenie z turoniem, kozą, niedźwiedziem, bocianem czy konikiem, a wszystkie z tych wyobrażonych zwierząt miały przynosić szczęście i powodzenie. Bawiono się i śpiewano, a do jednej z oryginalniejszych tradycji należało wciąganie przez panny i kawalerów do karczemnej izby pnia drewna i polewanie go wodą, dopóki karczmarz nie wydał poczęstunku. 

A w jaki sposób Wy świętujecie zakończenie karnawału?



8 komentarzy:

  1. Ja nie świętuję w ogóle, przynajmniej w tym roku. Pączków nie jadam - kiedyś się mocno zatrułam od tego czasu się boję, faworki lubię, ale w tym roku nie miałam na nie ochoty.

    Generalnie jak lubię jakieś święta, dni specjalne - np. walentynki, miły, kolorowy dzień, aż miło popatrzeć - tak w Tłustym Czwartku za dużo sensu nie widzę. Przecież słodkościami można się napchać zawsze, a uważam, że z takich okazji fajnie byłoby zrobić coś oryginalnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w mieście w tym roku kolejki przerosły nawet wyobrażenia. Aż chciałoby się powiedzieć że to tylko pączki... Ja również za nimi nie przepadam, dlatego wybieram zawsze tradycyjną wersję, bez fantazjowania. I to zwykle zaspokaja moje zapotrzebowanie na cały rok. A co do robienia czegoś fajnego ... śmiało mogłabym zamiast zjeść pączka potańczyć na karnawałowym balu:-)

      Usuń
  2. Zjadłam 4! Miałam 5 ale już nie mogłam go wcisnąć, haha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam wczoraj wywiad z lekarzem na temat ilości zalecanych pączków. Nie zalecał oczywiście słodyczy, ale stwierdził, że w taki dzień, można zjeść tyle, ile się chce. To organizm będzie wiedział, kiedy przestać:-)

      Usuń
  3. W tym roku królowała u nas pączki, w tradycyjnej postaci, najsmaczniejsze, bez udziwnień i mody na nowe smaki. Chrusty wypadły z obiegu, zbyt mało czasu, aby je przygotować, a kupne, to już nie to samo. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tak samo - żadnych pączków z kremami, budyniami itd. Tylko konfitura różana lub truskawkowa. A chrust tez robię - na przekór wiecznego "niedoczasu" - tyle że dopiero w sobotę:-)

      Usuń