Szaleństwo ciasteczkowe wciąż trwa. Tym razem postanowiłam zabrać się za rogaliki, które okazały się prawdziwym przebojem podczas mojego komunijnego przyjęcia (o matko, kiedy to było!!!!). Przepis jest w mojej rodzinie od lat, ale ostatnio stwierdziłam, że stanowczo zbyt rzadko jest wykorzystywany. Najwyższy czas to zmienić!
Rogaliki są najlepsze wówczas, kiedy robimy z nich malutkie ciasteczka, takie na jeden, góra dwa kęsy. Niestety ja miałam czas ograniczony cierpliwością Klary, więc powstały typowej wielkości rogaliki. Co nie znaczy, że mniej pyszne. Zresztą najlepiej o ich smaku świadczy fakt, że zniknęły już następnego dnia.