Z biszkoptem jest jak z seksem – niewielka zmiana robi wielką różnicę. Dlatego właśnie to niezwykle problematyczne ciasto, które mimo wielkiego potencjału, często nie wychodzi. Zmienia się w suchar, zamiast liczyć kilka centymetrów i stać się podzielną bazą do tortów czy wszelkiego rodzaju ciast z kremami i / lub galaretką bardziej przypomina kartkę papieru swą grubością i nawet transport do Kany Galilejskiej nie sprawi, że będzie go więcej.
Przez lata wypróbowałam wiele przepisów na biszkopt, zarówno tych z dodatkiem mąki ziemniaczanej czy oleju, ale dziś – w tym przedświątecznym choć trudnym z uwagi na pandemię czasie – proponuje wam jedną z najlepszych biszkoptowych wersji. Co więcej, możecie ją modyfikować, stosując wersję z kakao lub bez, a także zwiększając proporcjonalnie ilość składników w przypadku dużej blachy. Nożna go przekładać różnymi masami (u mnie tym razem wyjątkowo gotowa masa), możecie położyć na niego bitą śmietanę i galaretkę – ogranicza was tylko fantazja!