Rozdział I. Diabeł wyskakuje z pudełka
Gimnazjum w Warszawie. Na lekcji historii w klasie siódmej profesor Gąsowski, wielbiciel Napoleona i wróg Hannibala, zwykle wywołuje do odpowiedzi trzech uczniów. Tym razem pyta Kaczanowskiego i Ostrowickiego, ale każdy z nich jest zaskoczony i nieprzygotowany. Profesor bardzo się dziwi, bowiem o ile w innych klasach z historią bywało różnie, to klasa siódma dotychczas zawsze wzorowo uczyła się historii. Jest tym tak zdruzgotany, że rezygnuje z odpytywania trzeciego ucznia, uważa, że z niego zakpiono. Wówczas zgłasza się uczeń Adam Cisowski i bierze winę za dzisiejsze nieprzygotowanie kolegów na siebie. Wyjaśnia, że złamał system, według którego historyk wzywał do odpowiedzi. Wspomniał, że każdorazowo profesor bierze do odpowiedzi trzech uczniów, wybierając ich według pewnego niezmiennego porządku. Najpierw pierwszego z kolei, potem dziesiątego i dwudziestego, następnym razem drugiego, jedenastego i dwudziestego pierwszego i tak dalej. Łatwo było zatem obliczyć, kto kiedy będzie pytany i przygotować się. Profesor był zaszokowany, uznał bowiem, że ten system był jego największą tajemnicą. Co więcej, profesor zorientował się, że w tym systemie się pomylił, ponieważ skleiły mu się kartki notesika. Mężczyzna zaczął się dopytywać ucznia, w jaki sposób odkrył system, na to Ciskowski przyznał, że nie było to zbyt trudne, po prostu patrzył, ile kartek profesor odwraca, a ponieważ nazwiska są spisane w porządku alfabetycznym, nie miał problemu z wyliczeniem, kiedy kto będzie pytany.